To było ostatnie zdjęcie, jakie zrobiłam w zoo. Więcej nigdy już tam nie wróciłam – oto dlaczego

Joanna Kamińska
18 września 2024, 12:37 • 1 minuta czytania
Dotychczas zoo kojarzyło mi się z beztroskimi wspomnieniami z dzieciństwa, jednak tamtego dnia wszystko się zmieniło. Zaczęłam patrzeć na to miejsce zupełnie inaczej i powiem wam dlaczego.
Smutna małpa w zoo Fot. Joanna Kamińska / naTemat
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Pewnego dnia odwiedziłam zoo, aby zrobić zdjęcia do mojej pracy dyplomowej w szkole fotograficznej. Spacerując samotnie i uważnie przyglądając się otoczeniu, dostrzegłam głęboki smutek w oczach zwierząt. Wymowna fotografia jednej z małp, którą udało mi się wykonać, doskonale oddaje ten stan. Dlaczego nie widziałam tego wcześniej? Uświadomiłam sobie, że zoo to nic innego jak miejsce niewoli, w którym zwierzęta nie mogą zaspokajać swoich naturalnych potrzeb, takich jak polowanie, wspinaczka czy eksploatowanie terenu.


Zamknięte w klatkach, małych pomieszczeniach i na ograniczonych wybiegach, obserwują świat jedynie przez kraty lub szyby. Zwierzęta, które w swoim środowisku naturalnym przemierzają duże odległości, w zoo mogą jedynie krążyć wokół klatki i spędzać większość czasu na spaniu i leżeniu. Ptaki zamknięte w wolierze, mogą tylko wpatrywać się w niebo, ale nigdy nie rozłożą skrzydeł do lotu i nie wzlecą się wysoko nad ziemią. Coraz więcej mówi się o tym, jaki wpływ na zdrowie zwierząt ma trzymanie ich w zoo.

Doświadczają one problemów psychicznych spowodowanych stresem związanym z obecnością ludzi, codziennym ich obserwowaniem, hałasem, ograniczoną przestrzenią oraz niedoborem różnorodnych bodźców. Stres może być potęgowany przez bliskość drapieżników znajdujących się w bezpośrednim sąsiedztwie ich potencjalnych ofiar.

W zoo zwierzęta nierzadko popadają w stereotypię. Jest to rodzaj zaburzeń behawioralnych, które objawiają się w postaci nieustannego powtarzania tych samych ruchów, takich jak chodzenie tam i z powrotem wzdłuż ogrodzenia lub kręcenie się w kółko.

Takie zachowania nierzadko obserwuje się u niedźwiedzi i dużych kotów, takich jak lwy czy tygrysy. U słoni typowym objawem stereotypii jest kołysanie się na boki, a u ptaków skakanie i machanie skrzydłami. Zachowania stereotypowe wynikają z długotrwałego stresu, nudy, braku stymulacji oraz frustracji z powodu ograniczonej przestrzeni i monotonii otoczenia. Stereotypia świadczy o złym samopoczuciu psychicznym zwierzęcia i sygnalizuje, że środowisko, w którym przebywa, nie zaspokaja jego podstawowych potrzeb behawioralnych.

Uniwersytet w Oxfordzie przeprowadził badania trwające ponad 40 lat, które miały na celu porównanie tych samych gatunków zwierząt w niewoli oraz na wolności. Zaobserwowano, że zwierzęta, takie jak lwy, tygrysy, gepardy i niedźwiedzie polarne w zoo doznają stresu prowadzącego do dysfunkcji psychologicznych. Aż 80 proc. mięsożernych zwierząt w zoo wykazuje atypowe zachowania.

Inne brytyjskie badanie, które zostało sfinansowane z pieniędzy rządowych, stwierdziło stereotypię u 54 proc. słoni w zoo.

Jeden ze słoni obserwowanych przez całą dobę, wykazywał zachowania stereotypowe przez aż 61 proc. czasu. Natomiast lwy w zoo chodziły tam i z powrotem przez około 48 proc. swojego czasu. 90 proc. zwierząt przebywających w zoo urodziło się w niewoli, jednak według danych brytyjskich organizacji pozarządowych część z nich została uprowadzona ze swojego środowiska naturalnego.

Aż 79 proc. zwierząt zamieszkujących brytyjskie akwaria odłowiono z naturalnych siedlisk. W 2003 roku rząd brytyjski wydał zgodę na złapanie 146 pingwinów z Tristan da Cunha i sprzedanie ich do zoo w Azji.

Jak podaje Captive Animals’ Protection Society aż 70 proc. słoni znajdujących się w europejskich ogrodach zoologicznych zostało wcześniej uprowadzonych ze swojego środowiska naturalnego. W 2016 roku do trzech zoo w USA trafiło 19 afrykańskich słoni z Suazi zagrożonych wyginięciem. Zwolennicy zoo podkreślają jego wartość edukacyjną, twierdząc, że dzieci mają okazję zobaczyć dzikie zwierzęta na żywo. Czy jednak oglądanie zwierzęcia zamkniętego na niewielkiej przestrzeni i cierpiącego z powodu niewoli ma służyć edukacji?

W rzeczywistości takie doświadczenie raczej uczy, że można dowolnie postępować ze zwierzęciem i wpaja dzieciom przekonanie o akceptowalności traktowania żywych istot przedmiotowo.

Badanie przeprowadzone przez E. Jensena w 2014 roku i opublikowane w Conservation Biology Journal pokazało, że wizyty w ogrodach zoologicznych nie mają istotnego wpływu na rozwój wiedzy dzieci. Przebadano 2800 dzieci odwiedzających londyńskie zoo i stwierdzono, że 62 proc. z nich podczas tej wizyty niczego się nie nauczyło.

Organizacje zajmujące się pomocą zwierzętom postulują, aby zwierzęta uprowadzone z ich środowiska naturalnego zwrócić naturze, a tym, które urodziły się w niewoli stworzyć warunki jak najbardziej zbliżone do naturalnych, na przykład poprzez umieszczenie ich w sanktuariach zarządzanych przez organizacje pozarządowe lub przekształcenie zoo w takie sanktuaria, jak to miało miejsce w zoo w Buenos Aires w Argentynie. Zamknięto je dla odwiedzających, rozszerzono dostępną przestrzeń i zapewniono bardziej naturalne warunki życia.

Z dwojga złego, lepszą opcją niż tradycje zoo są safari, które zapewniają zwierzętom warunki bardziej zbliżone do ich naturalnego środowiska. Tego typu miejsca możemy spotkać w Niemczech, Czechach czy we Francji. Zwierzęta mają tam dostęp do rozległych, otwartych przestrzeni, które pozwalają im na swobodne przemieszczanie się i naturalne zachowania, bez ograniczeń ciasnych wybiegów czy klatek. Safari oferuje również bardziej edukacyjne doświadczenie dla odwiedzających, umożliwiając im obserwację zwierząt w warunkach przypominających ich naturalne siedlisko, co sprzyja rozwijaniu świadomości ekologicznej.

Źródła: czarnaowca.org, polskiezoo.info