Tak skończył niedźwiedź Wojtek po wojnie. Kochał ludzi, trafił do samotnej klatki w zoo
Początki niedźwiedzia Wojtka wśród żołnierzy
8 kwietnia 1942 roku, polscy żołnierze, którzy maszerowali wraz z uchodźcami cywilnymi z Pahlevi w Iranie do Palestyny, napotkali perskiego chłopca, niosącego małego niedźwiadka brunatnego. Matka zwierzęcia najprawdopodobniej została zabita przez myśliwych. Niedźwiadek zrobił tak duże wrażenie na 18-letniej Irenie "Ince" Bokiewicz, że przekonała porucznika Anatola Tarnowieckiego do wykupienia go. Przez kolejne trzy miesiące maluch był pod opieką Inki w obozie dla uchodźców niedaleko Teheranu.
W sierpniu 1942 roku niedźwiadek trafił do 22 Kompanii Zaopatrywania Artylerii, szybko stając się bliskim przyjacielem żołnierzy. Jego niezwykłe zachowanie – zabawy z żołnierzami, naśladowanie ich codziennych czynności i towarzyszenie im podczas pracy – uczyniły go częścią żołnierskiej rodziny. Początkowo maluch nie umiał jeszcze jeść, więc karmiono go skondensowanym mlekiem rozcieńczonym wodą, podawanym przez butelkę po wódce, z prowizorycznym smoczkiem zrobionym ze szmatki. Jak twierdzono, to właśnie z tego powodu Wojtek przez resztę życia miał szczególne upodobanie do picia z butelek tego typu.
Jak Wojtek stał się szeregowym i ulubieńcem żołnierzy
W 1944 roku, gdy 22 Kompania Zaopatrywania Artylerii miała zostać przetransportowana do Włoch, pojawił się problem formalny – transport zwierząt drogą morską był utrudniony. Aby umożliwić Wojtkowi podróż, zdecydowano się wciągnąć go na stan kompanii. Został zarejestrowany jako szeregowy Wojtek, co stanowiło precedens i świadczyło o ogromnym szacunku, jakim darzyli go żołnierze. Obecność Wojtka w kompanii była źródłem radości i otuchy w tych trudnych wojennych czasach.
Wychowywany przez wojskowych, Wojtek zaczął naśladować ich zwyczaje i przyjmować ich styl życia, co stało się podstawą wielu anegdot. Zgodnie z różnymi opowieściami, niedźwiedź kąpał się pod prysznicem, uwielbiał podróże w szoferce ciężarówki i brał udział w zapasach z żołnierzami. Bardzo lubił piwo, które często dostawał jako nagrodę. Ponoć potrafił sam chwytać butelki i pić z nich w sposób, który przypominał ludzkie zachowanie. Co więcej, zdarzało mu się "palić" papierosy – brał je do pyska i żuł, co zawsze wywoływało śmiech jego towarzyszy.
Wojtek jadał razem z żołnierzami i spał z nimi w namiocie. Po tym, jak urósł, dostał własną sypialnię w dużej drewnianej skrzyni. Mimo to nie znosił samotności i często w nocy szukał towarzystwa, przytulając się do śpiących żołnierzy. Był łagodnym zwierzęciem, które darzyło ludzi pełnym zaufaniem, co często prowadziło do zabawnych sytuacji z udziałem obcych żołnierzy i cywilów. Z powodu zmieniającego się klimatu i stałego dostępu do pożywienia, niedźwiedź nie zapadał w sen zimowy. W obozach na pustyni miał jednak problem z przegrzewaniem się, zwłaszcza podczas upalnych dni.
Niedźwiedź Wojtek bohaterem w bitwie o Monte Cassino
Wojtek brał udział w bitwie o Monte Cassino, gdzie jego głównym zadaniem było przenoszenie amunicji dla jednostek artylerii. Początkowo nie radził sobie z hałasem wywołanym ostrzałem, ale po pewnym czasie przyzwyczaił się do dźwięków walki i zaczął obserwować bitwę z okolicznych drzew. Z biegiem czasu nauczył się pomagać żołnierzom, transportując skrzynie z amunicją i pociski, mimo że nie był do tego szkolony. Przyswoił tę umiejętność, obserwując żołnierzy.
Wojtek stał się symbolem 22 Kompanii, a jego wizerunek z pociskiem pojawił się na mundurach, samochodach wojskowych i proporczykach. Po wojnie Wojtek otrzymał stopień kaprala i numer służbowy. Został również oficjalnie zarejestrowany w wojsku, posiadając książeczkę wojskową i przydział na papierosy. W 1946 roku, po przeniesieniu kompanii do Szkocji, Wojtek stał się ulubieńcem żołnierzy i lokalnej społeczności, zdobywając popularność w mediach i zostając honorowym członkiem Towarzystwa Polsko-Szkockiego.
Smutny koniec niedźwiedzia Wojtka po wojnie
Po zakończeniu wojny, gdy 22 Kompania Zaopatrywania Artylerii została rozwiązana, w 1947 roku Wojtek trafił do ogrodu zoologicznego w Edynburgu. Po latach spędzonych u boku żołnierzy, którzy traktowali go jak członka rodziny, jego los zmienił się dramatycznie. Nowym "domem" niedźwiedzia stała się klatka o powierzchni zaledwie 10 metrów kwadratowych. Wojtek, który przez lata cieszył się towarzystwem ludzi, nie potrafił odnaleźć się wśród zwierząt. Próby socjalizacji nie przyniosły rezultatu – nie chciał zaprzyjaźniać się z innymi niedźwiedziami. Jego serce było już zbyt związane z człowiekiem. Samotny, niezrozumiany przez innych, zamknięty w ciasnej klatce, stawał się coraz bardziej przygnębiony.
Ci, którzy go kochali, nie zapomnieli o nim – dawni towarzysze wojskowi odwiedzali go, jednak to już nie było to samo. Pod koniec 1958 roku poznański oddział Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, wspierany przez Polskie Towarzystwo Zoologiczne oraz Związek Bojowników o Wolność i Demokrację, podjął próbę sprowadzenia Wojtka do Polski. Zwrócono się do dyrekcji edynburskiego zoo o zgodę na jego przeniesienie do jednego z polskich ogrodów zoologicznych. Przedstawiciel oliwskiego zoo udał się do Edynburga, aby omówić warunki transportu i zaplanować odpowiedni wybieg dla niedźwiedzia. Niestety, próba ta zakończyła się niepowodzeniem.
Główne przeszkody stanowiły zły stan zdrowia Wojtka, który z wiekiem stawał się coraz słabszy, oraz opór kombatantów, traktujących go jako symbol wojennych wspomnień. Major Chełkowski, opiekun Wojtka, odmówił przekazania go nowemu reżimowi w Polsce, uznając go za cennego symbolicznego towarzysza, którego nie może oddać komunistom. Wojtek pozostał w zoo w Edynburgu do końca swoich dni. Po 16 latach życia w edynburskim ogrodzie zoologicznym zmarł samotnie 2 grudnia 1963 roku. Świadek, który widział go krótko przed śmiercią, potwierdził, że stan psychiczny niedźwiedzia był bardzo zły. Jego życie, pełne odwagi i przyjaźni, zakończyło się smutnym końcem – samotnie w zamkniętej klatce, z dala od wolności i żołnierzy, których kochał...
Pamięć o Wojtku przetrwała
Wojtek po swojej śmierci doczekał się licznych upamiętnień. W 1968 roku ukazała się książka Wiesława Lasockiego Wojtek spod Monte Cassino, a dwa lata później wersja anglojęzyczna Soldier Bear. W 1973 roku powstała pierwsza rzeźba Wojtka autorstwa Davida Hardinga, która obecnie znajduje się w Instytucie Polski i Muzeum im. Władysława Sikorskiego w Londynie. W 2008 roku wydano ilustrowane przygody Wojtka, a w 2009 roku powstała fundacja The Wojtek Memorial Trust, która starała się zebrać fundusze na pomnik Wojtka i jego opiekuna w Edynburgu.
W 2008 roku premierę miał film Marii Dłużewskiej Piwko dla niedźwiedzia!, a w 2013 roku w Żaganiu odsłonięto pierwszy pomnik Wojtka w Polsce. Uroczystość odbyła się z udziałem prof. Wojciecha Narębskiego, byłego żołnierza 22. Kompanii. Później pomniki powstały także w innych polskich miastach, a także we Włoszech. Na cześć niedźwiedzia powstały również piosenki, piwo o nazwie "Wojtek" produkowane przez brytyjski browar Beartown Brewery oraz znaczek pocztowy, który Poczta Polska wyemitowała w nakładzie 250 tys. sztuk w 2017 roku.