Z bijącym szybko sercem i płytkim oddechem Łajka wyleciała na orbitę okołoziemską, wznosząc się nad jej ukochaną Moskwą. Umierająca z gorąca, przestraszona i głodna, zginęła przez ludzkie ambicje.
Reklama.
Reklama.
Bezdomne psy wysłać w kosmos
Radzieccy rekruterzy poszukiwali kandydatów na astronautów nie na uniwersytetach i w instytutach, a w najciemniejszych zakamarkach Moskwy. Chcąc wysłać pierwsze żywe stworzenie na orbitę okołoziemską, nie wiedzieć czemu, wybrali psy.
W latach 50. XX wieku Moskwa nie była bezpiecznym miejscem. Miastem rządziła mafia, a po mieście grasowały zgraje bezpańskich psów, które straszyły i gryzły przechodniów. Doszło do tego, że ludzie na zakupy do mięsnego zabierali ze sobą młotki i kije.
Władza, usiłując rozwiązać narastający problem, zaczęła wyłapywać bezdomne psy i wywozić je do specjalnych ośrodków. W pewnym momencie było ich za dużo i "trzeba było coś z nimi zrobić".
Niechciane czworonogi zaczęto wykorzystywać w eksperymentach do programu kosmicznego. Psy były darmowe i o wiele bardziej dostępne niż szympansy — szybko obliczono, że to się opłaca.
W latach 1951-1969 w ramach programu kosmicznego ziemię opuściło 71 bezdomnych czworonogów, z których 17 zginęło w trakcie lotu — jednym z psów, po których "nikt miał nie płakać", była Łajka.
W poszukiwaniu Łajki
Radzieccy naukowcy na moskiewskich ulicach poszukiwali określonego typu psów. Kandydaci na psich astronautów powinni być płci żeńskiej (samice łatwiej operować), mieć łatki (lepiej widać je w kamerze) i być średnich rozmiarów (żeby zmieściły się w kapsule).
Tym sposobem spośród setek tysięcy "chętnych” wyłoniono dwie astronautki — Kudrjawkę (później Łajkę)i Albinę. W momencie schwytania Kudrjawka ważyła ok. 6 kg i miała dwa lata. Uroczy kundelek był średniej wielkości mieszanką husky i szpica.
Albina była nieco mniejsza i przeważało u niej białe umaszczenie. Była łagodniejsza od Łajki i wydawało się, że to ona zostanie liderką wyprawy, ale nic bardziej mylnego — okazało się, że Albina urodziła niedawno szczeniaki i nie może kontynuować misji.
Kiedy władze Rosji na antenie reżimowego radia przedstawiały słuchaczom nietypową kosmonautkę, Kudrjawka zaczęła straszliwie szczekać. W tamtym momencie przechrzczono ją na Łajkę — z rosyjskiego: "szczekaczkę”.
Przygotowania do długiej podróży
Łajka stała się radziecką gwiazdą na długo, zanim poleciała w kosmos. Rosyjskie władze paradowały z nią po krajowych i międzynarodowych mediach. Kazano fotografować ją w maleńkim kosmicznym stroju. "Ten pies poleci w kosmos!” — głosiły krzykliwe nagłówki.
Od początku wszyscy wiedzieli, że Łajka nie wróci z orbity żywa. Kreowano ją zatem na symbol radzieckiego poświęcenia i wzór do naśladowania dla dzieci. Jednak za jej historią krył się dramat, o którym milczano.
Bezpańska sunia cierpliwie znosiła wymyślne eksperymenty, którym ją poddawano – wirowano nią w wirówce, karmiono galaretką, zamykano w ciasnym pomieszczeniu, przeprowadzano na niej szereg operacji.
W ciele Łajki umieszczono urządzenia medyczne do pomiaru pracy serca, częstotliwości oddechów, ciśnienia krwi i ruchu. Do jej narządów wydalniczych podłączono "urządzenia sanitarne”— sięgające jelit długie rury, którymi do specjalnego pojemnika spływał kał.
Inżynierowie ważącego 508 kg statku kosmicznego Sputnik 2 byli przekonali, że na pokładzie zmieści się tylko jedna porcja karmy dla Łajki. Jej weterynarka, karmiąc ją przed startem, złamała radziecki protokół.
Odrobina dobra spotkała ją również ze strony jednego z opiekunów, Władimira Jazdowskiego, który na kilka dni przed startem wziął ją do swojego domu, ponieważ "chciał zrobić dla niej coś dobrego, skoro za moment miała zginąć".
3 listopada 1957, 7:30 – historyczny moment
Nikita Chruszczow – sekretarz generalny Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego – nalegał, aby Łajka wyruszyła w kosmos 7 listopada 1957 roku, czyli w 40. rocznicę rewolucji październikowej.
Łajkę umieszczono w kapsule pokładu kosmicznego kilka dni wcześniej — 31 października 1957. Wszystko po to, by przyzwyczaiła się do niesprzyjających warunków. Ostatecznie, ze względów pogodowych, Sputnik 2opuścił ziemię 3 listopada 1957 roku o 7:30.
Statek kosmiczny został wystrzelony w powietrze z prędkością 7 km/s. Hałas i ogromne przeciążenie przeraziło Łajkę do tego stopnia, że jej puls przyspieszył trzykrotnie, a tempo oddechu czterokrotnie. Naukowcy podejrzewają, że Łajka miała atak paniki.
Jednocześnie Łajka zapisała się w historii jako pierwszy pies, który dotarł żywy na orbitę i jako pierwszy, który okrążył ziemię w 103 minuty. Łajka była też kolejnym psem, który kosmiczną podróż przypłacił życiem.
Miejsce śmierci: niska orbita okołoziemska
Radzieccy inżynierowie spodziewali się, że Łajka umrze bezboleśnie ok. 7 dni po starcie z powodu braku tlenu, ale życie napisało inny scenariusz. Zwierzę zginęło 5 godzin po starcie z powodu silnego stresu i przegrzania.
Podczas lotu i po nim władze Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich utrzymywały, że Łajka żyła przez kilka dni, a jej śmierć była bezbolesna. Dziennikarze New York Times snuli nawet teorie, jak ściągnąć Łajkę z powrotem na ziemię.
Prawda o śmierci Łajki wyszła na jaw dopiero w 1993 roku, kiedy Oleg Gazenko — trener kosmicznych psów — przyznał, że temperatura zarejestrowana wewnątrz statku kosmicznego przekraczała 90 stopni Celsjusza, a Łajka — dosłownie — gotowała się żywcem.
Jego doniesienia w 2002 roku oficjalnie potwierdził rosyjski naukowiec Dymitr Małaszenkow, który ujawnił, że Łajka zmarła kilka godzin po starcie ze względu na brak systemu chłodzenia. Smutny los Łajki wzbudził emocje na całym świecie.
Protesty po śmierci Łajki
W ZSRR zwierzęta nie miały wielu praw, ale i w tym kraju znaleźli się śmiałkowie, którzy protestowali przeciwko uśmierceniu Łajki. I chociaż protesty w Rosji zostały stłumione, to znalazły kontynuację w innych krajach.
W Stanach Zjednoczonych miłośnicy psów na znak protestu spacerowali ze swoimi psami przed siedzibą Organizacji Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku. W Wielkiej Brytanii powołano organizacje sprzeciwiające się wykorzystaniu zwierząt w eksperymentach.
O historii Łajki rozpisywała się prasa na całym świecie. "Pies wysłany na śmierć” — napisał brytyjski brukowiec Daily Mirror. "Łajka to najbardziej kudłaty, najbardziej samotny i najsmutniejszy pies w historii” — lamentowała amerykańska redakcja Timesa.
Do oskarżeń o znęcanie się nad zwierzętami odniósł się zarówno radziecki rząd, jak i Narodowa Agencja Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej (NASA). "Rosjanie kochają psy. Łajkę wysłano w kosmos nie ze względu na okrucieństwo, a dla dobra ludzkości” — cytowano w Timesie jednego z urzędników.
"Zwierzęta te wyświadczyły swoim krajom przysługę, której żaden człowiek nie byłby w stanie wykonać. Te zwierzęta oddały swoje życie w imię postępu technologicznego, torując drogę ludzkości do wielu kosmicznych wypraw” — komentowała NASA.
Radziecki symbol poświęcenia
Łajka, nawet zakładając, że nie umarłaby w wyniku przegrzania, nie wróciłaby na ziemię z powodu braku wody, tlenu i jedzenia. Jak na ironię, lot, który dla niej był wyrokiem śmierci, był ostatecznym dowodem na to, że kosmiczne podróże dla ludzi są możliwe.
Łajka stała się "pierwszą radziecką gwiazdą popu” — jej wizerunek pojawiał się na opakowaniach od żyletek, zapałek, pocztówkach, znaczkach, papierosach. Dzieci na bal przebierańców przebierały się za astronautkę Łajkę.
Historia Łajki zdaje się żyć do dzisiaj. W 2005 roku NASA nazwała jeden z kraterów na Marsie imieniem "Laika”. W Stanach Zjednoczonych wydawany jest magazyn o prawach zwierząt o nazwie "Laika Magazine”. Łajką była też bohaterką wielu wierszy i piosenek.
I chociaż od chwili, gdy Łajka zginęła, minęło 66 lat, to Rosjanie nadal wykorzystują zwierzęta w kosmicznych testach, a łącznie - na całym świecie - każdego roku w laboratoriach ginie od 50 do 100 milionów zwierząt.
Jestem lingwistką, zoopsychologiem, behawiorystką i trenerką psów. Na łamach portalu naTemat doradzam, jak mądrze wychowywać czworonogi i bronię praw zwierząt. Poruszam też inne tematy, które są dla mnie ważne.
Oleg Gazenko, który przygotowywał Łajkę do kosmicznej misji, powiedział w 1998 roku, że "im więcej czasu mija, tym bardziej mu przykro z tego powodu". Mężczyzna zapewniał, że "nie powinniśmy byli tego robić".