„Czterej pancerni i pies” to jeden z pierwszych seriali, które obejrzałam w całości. Uwielbiałam zasiadać w niedzielę przed telewizorem i śledzić losy najmądrzejszego i najwierniejszego psa na świecie. Kiedy Szarikowi działa się krzywda, płakałam. Kiedy był zagrożony, drżałam. Wiem, że te uczucia towarzyszyły milionom Polaków bez względu na ich PESEL.
Reklama.
Reklama.
Fenomen "Czterech pancernych i psa”
Kiedy w 1964 roku Janusz Przymanowski, niezbyt znany korespondent wojenny, opublikował książkę "Czterej pancerni i pies”, opinia publiczna nie kryła poruszenia. Oto narodziła się powieść, która połączyła młodych i starych, mądrych i głupich.
Nikomu nie przeszkadza "lekkie" podejście do historii. Z książki aż kipi sympatią do Rosjan. Polacy ramię w ramię walczą u boku swoich "braci". Nie ma ani słowa o Katyniu, gwałtach Armii Czerwonej i łagrach. Wojna nie jest pokazana w prawdziwych barwach. Króluje w niej miłość, przyjaźń i pogoda. Pozycja trafia do kanonu lektur klas siódmych.
Dzieci, zafascynowane przygodami dzielnych tankistów z załogi "Rudego 102", przekazują sobie z rąk do rąk zużyte egzemplarze. Za te z podpisem autora trzeba zapłacić nawet 10 razy więcej. Dwa lata później na podstawie powieści powstaje serial. Nikt nie spodziewa się, że zostanie przetłumaczony na kilka języków.
Pierwszy odcinek "Czterech pancernych i psa" zostaje wyemitowany 25 września 1966 roku. W Polsce królują wtedy "Czerwone Gitary” ze swoim przebojem "Historia jednej znajomości", a wrzesień jest wyjątkowo ciepły. Ludzie przestają wychodzić z domów. Wolą spędzać czas przed telewizorem i śledzić losy ukochanych czołgistów.
Piosenkę "Deszcze Niespokojne" otwierającą serial zna cała Polska. Jej wykonanie powierzono Edmundowi Fettingowi. Tekst napisała genialna Osiecka. "Do domu wrócimy, w piecu napalimy. Nakarmimy psa" — rzeczą słowa nieśmiertelnej piosenki. W czołówce pojawia się on — wspaniały pies Szarik.
Na spotkanie z aktorami w Łodzi przybywa ponad 200 tys. osób. Przestraszeni "pancerni" uciekają przed tłumem podziemnymi korytarzami. Małe dziewczynki chcą być jak radziecka sanitariuszka Marusia (grana przez Polę Raksę), a chłopcy jak wyborowy strzelec Janek (Janusz Gajos). Jednak dla wielu prawdziwym bohaterem jest Szarik.
Owczarek niemiecki wciela się w rolę łącznika, psa bojowego i zwiadowcy. Niestraszne mu bomby, strzały, granaty. Posiada "szósty zmysł”, dzięki któremu błyskawicznie odróżnia przyjaciół od wrogów. Tych drugich (nazistów) bezlitośnie powala na ziemię. A wszystko za głaskanie i miskę żarcia. Czy można wyobrazić sobie lepszego kompana?
Ile psów zagrało Szarika? Nie zgadniecie
Szarika grają aż trzy psy. Jednym z nich jest Trymer, który pracuje na planie najdłużej, bo ponad 2 lata. Przed rozpoczęciem kariery aktorskiej służy w komendzie milicji na Żoliborzu. Ze służby zostaje oddelegowany, bo zamiast gryźć przestępców, przymila się do nich.
— Trymer to taki pieszczoszek, szczególnie służby w milicji nie lubił — tak w jednym z wywiadów mówi o nim Franciszek Szydełko, legendarny trener zwierząt, który wiele lat później szkoli czworonogi na planie "Ogniem i mieczem" oraz "Przygód psa Cywila".
Trymer, według trenera, ma wszelkie zadatki na gwiazdę. Mierzy aż 62 cm wysokości w kłębie, waży 36 kg. Jest owczarkiem idealnym. — Po roku kręcenia zdjęć tak się oswoił z kamerą, że czasem trudno było go wyprosić z planu — mówi w wywiadzie z "Nowinami" Szydełko.
Niestety, filmowy Szarik, ma jedną wadę — nie lubi Janusza Gajosa. Może chodzić mu przy nodze, daje się przytulać, ale jednego nie zrobi — nie będzie lizał żadnego Gajosa po twarzy! I jak tu nakręcić wzruszającą scenę szpitalnych odwiedzin?
Szydełko znajduje na to sposób. Przynosi na plan filmowy bodajże żółto z cukrem i smaruje nim Gajosa. Wtedy Trymer podchodzi do znienawidzonego aktora i zaczyna go lizać. Na sali słychać głośne westchnięcie. To reżyser odetchnął z ulgą.
Po zakończeniu kariery aktorskiej Trymer trafia w prywatne ręce, w których zostaje aż do śmierci. Zwłoki serialowego Szarika zostają wypchane, po czym trafiają do Zakładu Tresury Psów Policyjnych w Sułkowicach. Dzieci głaszczą wypchanego Szarika tak, że łysieje.
Drugim psem, który wciela się w rolę Szarika, jest owczarek niemiecki Atak. Pies jest nad wyraz pobudliwy, odważny, nie boi się huku i strzałów. Dubluje Trymera w scenach akcji. Podobno włosy stają dęba, gdy warczy.
Jedynym minusem Ataka jest przewaga jasnego umaszczenia, które mocno różni się od umaszczenia Trymera. Z tego powodu przed każdym dniem zdjęciowym charakteryzatorka najpierw pudruje Janka i Marusię, a później domalowuje Atakowi czarne plamy.
Kolejnym czworonogiem, który gra Szarika jest owczarek niemiecki Spik, ale jego udział w produkcji jest marginalny. Spik dubluje Trymera w niewymagających scenach akcji. Co ciekawe, małego Szarika gra szczeniak jamnika lub spaniela… Nikt się nie orientuje.
„Kluby Pancernych” i obsesja na punkcie Szarika
Ekipę "Czterech pancernych i psa” jest zapraszana na zagraniczne podboje. Kiedy pilot samolotu dowiaduje się, że na pokładzie znajduje się pies, odmawia lotu. Gdy dociera do niego informacja się, że to Szarik, zmienia zdanie. Pies leci z nim w kabinie.
W 1967 roku Szarik (a w zasadzie Trymer) staje się twarzą wystawy psów rasowych w Warszawie. Dzieci go uwielbiają. Przypinają mu do obroży tarcze szkolne i dają smakołyki. W latach 60. i 70. połowa psów w Polsce nazywa się Szarik. Do dzisiaj to imię nosi wiele owczarków.
Fenomen służbowego psa nie umyka uwadze milicji. Pod koniec lat 60. zaczyna się moda na pokazy psów służbowych. "Lokalne Szariki" mają ocieplać nadszarpnięty wizerunek MO. Trzeba przyznać — to się udaje. Ludzie nie mówią już o szantażach i brutalnych pobiciach. Biorą pod lupę śliczne i odważne pieski.
W 1966 roku na antenie Telewizji Polskiej powstaje program dla dzieci "Telewizyjny Klub Pancernych”. Prowadzący zachęcają do zakładania lokalnych oddziałów. W telewizji pojawiają się weterani II wojny światowej, którzy — a jakże — opowiadają o wielkim długu wobec Rosjan. Szarik na ekranie uwiarygadnia pudrowanie historii.
Wyrachowania i podstępu jest w tym wiele, ale grzechem jest nie napisać o jasnej stronie "Klubów Pancernych" — mali pancerniacy sprzątają świat, tropią kłusowników, ocieplają psie budy, przecinają łańcuchy. Każda załoga ma ukochane zwierzę.
W niektórych klubach powstają nawet schroniska. "Te psy nigdy nie będą już głodne” — piszą dzieci w listach do redakcji Telewizji Dziewcząt i Chłopców. Przysyłają zdjęcia ocieplonych bud i uratowanych Burków. Środki zbierają tak jak dzisiaj — za pomocą "zrzutek”.
Członkowie "Klubów Pancernych" w ciągu roku zakładają "pancerze przeciwmrozowe” na ponad 9 tys. psich bud w całej Polsce. Głośno mówią o zimnie i cierpieniu. Osiągają znacznie więcej, niż funkcjonujące wówczas Towarzystwo Przyjaciół Zwierząt.
Szarik ma swój pierwowzór
W 1944 roku dochodzi do bitwy pod Studziankami, którą na kartach "Czterech pancernych i psa” wiernie odtwarza Janusz Przymanowski, autor książki. Co prawda, nie zgadzają się niektóre szczegóły, jak np. nazwiska dowódców, ale jedno jest pewne — Szarik istnieje naprawdę.
Czworonóg, w przeciwieństwie do filmowego Szarika, nie pochodzi z Syberii, a z Kiwierc w Ukrainie. Psa lokalnemu leśniczemu kradnie radiotelegrafista czołgu nr 102 – Gruszczyński. Z początku leśniczy się awanturuje, ale pod naporem żony, odpuszcza. I tak do załogi tankistów dołącza Szarik — z rosyjskiego: "kuleczka".
Nie do końca wiadomo, jaki Szarik ma udział w bitwie pod Studziankami. Nie wiemy, czy bał się wybuchów, czy tropił nazistów, czy tylko wyjadał czołgistom kiełbasę i był "maskotką". Jednak niezależnie od swoich dokonań, stał się nieśmiertelną i najbardziej lubianą twarzą (mordką) polskiego kina. Aż chce się gdzieś wyryć: "Szarik na zawsze"...
Jestem lingwistką, zoopsychologiem, behawiorystką i trenerką psów. Na łamach portalu naTemat doradzam, jak mądrze wychowywać czworonogi i bronię praw zwierząt. Poruszam też inne tematy, które są dla mnie ważne.