
Wszystko przez psi smalec
W 2008 roku w Wieliczce zatrzymano 70-latka, który przetapiał psy na smalec. Na terenie jego posesji znaleziono zwierzęta utuczone do monstrualnych rozmiarów, psie szczątki i szczenięta. Jedno ze zwierząt znajdowało się w worku, gdzie oczekiwało na egzekucję. Okazało się, że mężczyzna produkował psi smalec od kilkudziesięciu lat.
– Na początku trzeba psa okładać kijem, żeby tłuszcz lepiej odszedł. Później podrzyna się gardło i wiesza na haku. Jak cała krew spłynie, odcina się łapy i wrzuca do gotowania, aż wytopi się cały smalec – mówił Wirtualnej Polsce psi rzeźnik z Woli Radziszowskiej koło Skawiny w Małopolsce. – Jadłem psy z biedy – tłumaczył mężczyzna.
To niejedyny taki przypadek w Polsce.
W 2009 roku ekolodzy z Częstochowy odkryli nielegalną ubojnię psów. W części magazynowej obiektu znajdowały się smycze, kagańce, a także... słoiki ze smalcem gotowym na sprzedaż.
Trudno w to uwierzyć, ale niektórzy zjadali smalec z własnych pupili.
Jednak nie tylko Polacy trudnią się w Polsce zabijaniem psów.
W 2018 roku na celowniku organizacji Animal Rescue Polska znalazła się jedna z restauracji w Warszawie. – Do interwencji wezwała nas policja. Powodem było wiszące nad budką mięso i doniesienie sąsiadów – mówił w rozmowie z pikio.pl Dawid Fabjański, jeden z działaczy fundacji. Mięso przypominało sąsiadom psie zwłoki.
Na terenie posesji odkryto przebywające w fatalnych warunkach psy. Jedno ze zwierząt miało być martwe, a kilka wycieńczonych. Sprawą zajął się sanepid, prokuratura i weterynarz. Ostatecznie potwierdzono, że mięso znajdujące się w lodówkach było psiną. Przeciwko właścicielom restauracji wszczęto postępowanie karne.
Między innymi na tej podstawie Polskę na stronie World Population Review umieszczono na międzynarodowej liście krajów, w których spożywa się psie mięso.
To pierwsza rzecz, która wyskakuje w wyszukiwarce po zapytaniu "what countries eat dogs", czyli "kraje, w których je się psy" – nie muszę pisać, jak wielkie jest to nadużycie. Jednocześnie zachęcam do wysyłania maila z prośbą o usunięcie Polski z powyższego zestawienia. Można to zrobić za pośrednictwem formularza kontaktowego.
Polacy przeciwni jedzeniu psów
W kwietniu 2014 roku w Warszawie miał powstać pierwszy lokal serwujący psie mięso. Kontrowersyjną restaurację chciał otworzyć mieszkający w Polsce Wietnamczyk, który o swoich planach poinformował na łamach jednego z lokalnych portali. Gościom chciał serwować potrawy z psów z likwidowanych schronisk.
Polacy na upiorne przedsięwzięcie zareagowali oburzeniem. "Nie można dopuścić, aby ten barbarzyński zwyczaj zagościł w Polsce. Wszystkie fundacje chroniące zwierzęta zrobią wszystko, aby zamknąć lokal, a nawet nie dopuścić do jego otwarcia” – napisała na swojej stronie fundacja VIVA.
Na Facebooku powstał profil wzywający do zablokowania inicjatywy Wietnamczyka. W ciągu kilku godzin polubiło go ponad 10 tys. osób. – Nie no, k***a, tak, jakbym miała zjeść swojego psa. Teraz, no chyba p*****ło – napisała jedna z internautek. Większość wpisów była w podobnym tonie.
Sprawę poruszyły też media. O otwarciu restauracji z psim mięsem w Warszawie pisaliśmy w marcu 2014 roku. Temat poruszyły też inne tytuły: Newsweek, Gazeta Wyborcza, Wprost, Magazyn Kontakt, Super Express, Fakt – żadna z redakcji nie pochwalała "barbarzyńskiego przedsięwzięcia".
Głośnym echem odbiła się też prowokacja Tadeusza Jasińskiego, dziennikarza tygodnika "NIE", który jako udawany przedsiębiorca chciał odkupować psy od schronisk, następnie przerabiać je na kotlety i wysyłać za granicę. – Interesu życia na psach nikt nie chciał zrobić, za to wiele osób straszyło mnie prokuraturą – mówił w rozmowie z naTemat.
Zarówno "bezdusznemu przedsiębiorcy", jak i "niepokornemu restauratorowi" grożono w Polsce śmiercią. Podobny los spotyka osoby oskarżone o znęcanie się nad zwierzętami, jak chociażby Alana z "Warsaw Shore", który położył psa na grillu albo byłego senatora PiS, który przywiązał psa do auta, następnie ciągnął go na lince.
Zobacz także
Trudno mi zatem przyjąć, że jedzenie i krzywdzenie psów jest w Polsce akceptowalną praktyką, choć w kwestii praw zwierząt nadal mamy wiele do zrobienia.
W Polsce możesz zjeść psa, ale nie możesz go zabić
W Polsce nie ma żadnego przepisu, który zabrania jedzenia psiny. Ustawodawca uznał, że tabu pokarmowe dotyczące spożywania psiego mięsa jest w Polsce tak silne, że nie ma potrzeby stanowić odrębnych przepisów.
Zabezpieczył za to zwierzęta domowe przed znęcaniem i ubojem. Dotyczy to zarówno uboju w domu, jak i w firmie.
Ustawa o ochronie zwierząt zabrania zabijania zwierząt z wyjątkiem "zwierząt gospodarskich, dzikich ptaków i ssaków utrzymywanych przez człowieka w celu pozyskania mięsa i skór". Kluczowe znaczenie w tym przypadku ma definicja zwierząt gospodarskich i dzikich ssaków, do niektórych nie można zaliczyć psów.
Ten, kto wbrew ustawie o ochronie zwierząt zabija psa, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3, a jeżeli robi to ze szczególnym okrucieństwem, może trafić do więzienia na okres od 3 miesięcy do 5 lat. Sąd może wyznaczyć też nawiązkę w wysokości od 1000 zł do 100 000 zł na wskazany cel związany z ochroną zwierząt.
Polskie sądy w postępowaniach o jedzenie psów stają po stronie czworonogów i skazują pozwanych za naruszenie ustawy o ochronie zwierząt. Na kilkadziesiąt wyroków skazujących w tego typu postępowaniach przypada zaledwie jeden uniewinniający, gdzie krakowski sąd w 2009 roku orzekł, że "psy można zabijać w celach gospodarskich".
Jedzenie importowanej psiny w Polsce jest legalne, choć ze względu na szereg regulacji unijnych, praktycznie niemożliwe. Osoby, które chcą legalnie zjeść psinę, są skazane na podróż do jednego z państw, w którym ubój psów jest legalny. W praktyce będą to kraje azjatyckie, w których mięso może nie być przebadane.
Psina - pokarmowe tabu w Polsce
Człowiek jest zaliczany do wszystkożerców. Oznacza to, że ludzki organizm jest przystosowany zarówno do spożywania roślin, jak i mięsa. Jednakże na całym świecie, niemal we wszystkim kulturach, istnieje pokarmowe tabu.
I tak oto hindusi nie jedzą wołowiny, muzułmanie wieprzowiny, żydzi koni. Choć Francuz zajada się żabimi udkami, Amerykanin ich nie tknie. W wielu kulturach powszechne jest jedzenie żywych owadów i larw.
W tym świetle rodzi się wiele ciekawych pytań. Czy psina aż tak bardzo różni się od wieprzowiny lub drobiu? Dlaczego nie widzimy niczego złego w hodowaniu świń na ubój, ale oburzamy się na Festiwal Psiego Mięsa w Chinach? Czy to hipokryzja? A może już czas, by oddzielić prawa zwierząt od bycia ich miłośnikiem?