Ponieważ ryby nie potrafią wołać o pomoc, ani powiedzieć, że cierpią, a ich dramat rozgrywa się pod wodą i na dobrą sprawę – nie wiemy, jak on wygląda, więcej mówimy o zatrutej rzece, albo o "śniętych rybach”, niż o zamordowanych zwierzętach. A szkoda, bo ryby czują ból. Co przeżyły w Odrze?
Reklama.
Reklama.
Gdyby ryby miały głos
W społeczeństwie szeroko rozpowszechniony jest mit, że ryby nie są zdolne do odczuwania cierpienia. Rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej.
Ryby mają skomplikowane struktury mózgowe i są w stanie odczuwać cierpienie tak samo jak koty, psy, czy ludzie. Ta wiedza jest sprzeczna z prawie wszystkim, czego uczy się o nas o rybach: że są głupie, że nie myślą, że nie czują. Przykłady? Bardzo proszę.
W programie telewizyjnym "Przez Atlantyk” pokazano jak Antoni Królikowski i Piotr Marzec (szerzej znany jako Liroy) zabijają na pokładzie piękną, kolorową rybę. Nie chodzi im o jedzenie, bo tego im wystarczy. Chodzi o zabawę, choć ostatecznie zjadają złowioną rybę.
Czy równie ochoczo wbiliby harpun w inne zwierzę? Nie sądzę. Czy pokazano by to w telewizji? Nie sądzę. Przypomnijmy, że ustawa o ochronie zwierząt nie chroni ryb przed zabijaniem. Wręcz przeciwnie — legalizuje ten proceder na podstawie przepisów o rybołówstwie.
Dzieciom od najmłodszych lat wmawia się, że łowienie ryb nie jest zabijaniem, a gwałtowne wiercenie się ryby na haku, nie jest oznaką bólu i stresu, a nieświadomą, w pełni automatyczną reakcją. W rzeczywistości to ogromny stres i desperacka walka o życie.
A przecież haczyk nie jest najgorszym, co może je spotkać.
Niektórzy amatorzy Bożego Narodzenia uważają, że karp patroszony na żywca jest smaczniejszy. Kupują go w brudnym marketowym akwarium. Do domu niosą w foliowej torebce bez wody.
Za takie postępowanie (znęcanie się nad zwierzętami) grożą 2 lata więzienia, ale większość tego typu spraw jest umarzana ze względu na "niską szkodliwość społeczną czynu". Przecież chodzi "tylko o głupie ryby" – "ich jest dużo”, "one nie cierpią”.
Z drugiej strony w Polsce funkcjonują przepisy mówiące, że kręgowce muszą być zabijane w sposób humanitarny, jednak skoro państwo ich nie egzekwuje, to nie oczekujmy, że ludzie będą go przestrzegać. Można powiedzieć, że ryba psuje się od głowy.
Ryby cierpią tak samo jak ludzie
Ból jest subiektywnym doświadczeniem, które trudno oszacować. To prowadzi do wielu rodzajów uprzedzeń, z którymi – mówiąc wprost – jest nam wygodnie. Jednym z nich jest odbieranie rybom zdolności do odczuwania bólu i strachu. Czy słusznie?
Wiele dowodów naukowych wskazuje, że ryby są w stanie odczuwać ból. Ich układ nerwowy jest bardzo złożony i różni się od ludzkiego. Owady też odczuwają ból, choć robią to zupełnie inaczej niż ludzie. Nie oznacza to jednak, że jeden ból jest lepszy, a drugi gorszy.
Amerykańskie Stowarzyszenie Lekarzy Weterynarii w swoich wytycznych dotyczących eutanazji zwierząt sugeruje, że "ryby powinny mieć takie same przywileje, jeśli chodzi o łagodzenie bólu, jak inne kręgowce”.
Jest jeszcze książka „Do Fish Feel Pain?” Victorii Braithwaite (profesorki rybołówstwa i biologii na Pennsylvania State University), w której badaczka dowodzi, że "ryby odczuwają ból i cierpią tak samo jak ptaki i ssaki”. Jak to możliwe?
Ryby, podobnie jak inne kręgowce, posiadają neurony receptorów bólu, czyli tzw. nocyceptory, które powodują automatyczną, nieświadomą reakcję na ból, np. odpłynięcie od parzącego przedmiotu. Takie same receptory mają ludzie.
U ryb występują dwa rodzaje włókien nerwowych. Są to włókna typu A-delta, które sygnalizują ostry ból, ucisk i zimno oraz włókna typu C związane z poważnymi obrażeniami. U ludzi włókna typu C sygnalizują ból zęba, oparzenia, złamania, krwotoki.
Badacze odkryli, że wiele gatunków ryb posiada nocyceptoryw okolicach oczu, nozdrzy, płetw, otworów gębowych i ogona. W tym momencie pojawia się pytania, czy ryba złapana na haczyk odczuwa ból? Odpowiedź brzmi: tak, z całą pewnością.
Co więcej, w mózgach ryb wykryto opioidowe receptory, które produkują naturalne substancje uśmierzające ból (takie same mają ludzie i inne ssaki). Nie byłyby potrzebne rybom, gdyby nie były w stanie odczuwać bólu.
Bolesne eksperymenty z udziałem ryb
Liczne badania wykazują, że ryby reagują na bolesne bodźce. Kiedy pstrągowi tęczowemu wstrzyknięto do ust drażniący kwas octowy, ryba nie chciała jeść, pocierała pyszczkiem o dno zbiornika. Z uporem maniaka próbowała oczyścić pyszczek z toksycznej substancji,
Lynne Sneddon, biolog z Uniwersytetu w Liverpoolu, jeden z czołowych badaczy układu nerwowego ryb, przeprowadził intrygujący eksperyment. Naukowiec dał rybom do wyboru dwa rodzaje akwariów.
Jedno było udekorowane, wyposażone w piękną roślinność i widok na inne ryby. Drugie było jałowe i brakowało w nim jedzenia. Większość ryb wybrała pierwsze akwarium, co obala tezę, że "ryby nie myślą”.
Sneddon wstrzyknął do "ładnego akwarium” drażniący kwas, a do "brzydkiego” wlał lidokainę – środek znieczulający miejscowo, wykorzystywany np. w stomatologii. Ryby w mgnieniu oka przeniosły się do akwarium z lidokainą. Czy chciały uniknąć bólu?
Ryby w Odrze niewyobrażalnie cierpiały
Badania opublikowane w czasopiśmie naukowym Applied Animal Behavior wykazały, że ryby nie tylko są w stanie odczuwać cierpienie, ale również zapamiętywać źródło bólu, obawiać się i unikać go. Potrafią też zauważyć, że inne ryby nie żyją.
Inne badania dowodzą, żeryby wyjęte z wody przeżywają ogromny stres, a w ich organizmie drastycznie wzrasta stężenie kortyzolu, czyli hormonu odpowiedzialnego za odczuwanie strachu i lęku. To samo dotyczy ryb długotrwale cierpiących.
Lepiej nie wiedzieć, co czuły ryby zatrute w Odrze. W przypadku wielu substancji mogły zostać sparaliżowane, dusić się, czuć pieczenie na powierzchni całego ciała. Z pewnością nikt nie chciałby znaleźć się na ich miejscu. Ich cierpienie mogło być niewyobrażalne.
Miejmy nadzieję, że osoby odpowiedzialne za skażenie rzeki zostaną pociągnięte do odpowiedzialności. W sferze marzeń pozostaje, by odpowiedziały za każdą rybę z osobna, a także za rzekę, która miejmy nadzieję — zyska osobowość prawną na wzór zwierząt.
Jestem lingwistką, zoopsychologiem, behawiorystką i trenerką psów. Na łamach portalu naTemat doradzam, jak mądrze wychowywać czworonogi i bronię praw zwierząt. Poruszam też inne tematy, które są dla mnie ważne.