Kundel czy rasowy? 5 powodów, żeby adoptować kundelka i 3 dlaczego to trudne

Daria Siemion
25 października 2022, 15:31 • 1 minuta czytania
Istnieje wiele powodów, by adoptować kundelka i prawie tyle samo, by się nad tym zastanowić. Pies ze schroniska może mieć traumy, może urosnąć duży, może nie być psem, o którym marzyłeś, ale będzie twój, a ty będziesz za niego odpowiedzialny. Oto lista powodów, żeby adoptować kundelka i wyjaśnienie, dlaczego to trudne.
Powodów, żeby adoptować kundelka jest wiele Fot. Pexels / Michał Robak
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Powody, żeby adoptować kundelka

1. Nie ma dwóch takich samych kundelków

Potocznie kundelkiem określa się psa, którego rodzice są przedstawicielami dwóch różnych ras, np. border collie i owczarka niemieckiego. Wystarczy jednak przejść się po polskiej wsi, żeby zobaczyć, że większość mieszańców to mix kundelka z kundelkiem.


Ogromna różnorodność genetyczna sprawia, że nie ma dwóch takich samych kundli. Nawet zrodzone z tych samych rodziców rodzeństwo, potrafi znacząco się różnić - jedne psy są małe i czarne, inne duże i białe, trzecie średnie i rude.

Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto na widok pięknego psa nie zapytał "jaka to rasa" i nie usłyszał, że to "zwykły kundel".

Trzeba jednak przyznać, że niektóre kundelki wyglądają naprawdę niespotykanie i są o wiele piękniejsze od psów rasowych. To, co czyni je pięknymi, to ich wyjątkowość: nietypowe proporcje, niespotykany kolor oczu, niezwykłe umaszczenie.

2. Mieszańce są zdrowsze od psów rasowych

Na skutek selektywnej hodowli psów rasowych pojawiło się wiele "chorób typowych dla rasy". Na przykład u owczarków niemieckich jest to dysplazja stawów biodrowych, u mopsów choroby oczu, u buldogów angielskich problemy z rozrodem.

Kundelki w przeciwieństwie do wielu ras psów nie są skazane na problemy z oddychaniem lub chodzeniem, nie są też skazane na rodzenie przez cesarskie cięcie albo problemy z sercem. Należy jednak pamiętać o tym, że i im przytrafiają się różne choroby.

3. Adoptując kundelka nie wspierasz pseudohodowli

Wiadomo, że pies kosztuje. Mam na myśli nie tylko koszty związane z zakupem czworonoga, ale przede wszystkim z jego wyżywieniem, wychowaniem i leczeniem. Osoby, które nie mają na to środków, nie powinny mieć czworonoga.

Z drugiej strony, pisząc artykuł o najdroższych rasach psów na świecie, miałam poczucie, że ich ceny wynikają z mody i chęci robienia biznesu. Nie zawsze odbija się to dobrze na dobrostanie zwierząt, które w nowym domu mogą być traktowane jak maskotki.

Rozumiem, że hodowca musi zapewnić suczce w ciąży opiekę weterynaryjną, zaszczepić szczeniaki, wyżywić je, zapłacić za krycie, zapłacić składki, ale ceny dochodzące do 15 tys. złotych za szczeniaka, wydają mi się grubą przesadą.

Jeszcze "pół biedy", jeśli takie ceny dyktują hodowcy zrzeszeni w FCI. Zdecydowanie gorzej, jeżeli takich kwot za szczeniaka domagają się pseudohodowcy, czyli osoby, które rozmnażają psy nieprzebadane, robiące z suczek inkubatory.

Takich problemów nie ma w przypadku kundelków. Nikt nie próbuje na nich zarobić, ponieważ sprzedaż kundelków jest w Polsce nielegalna. Adoptując kundelka, nie nabijasz nikomu kieszeni, po prostu ratujesz mu życie.

4. Mieszańce mogą być świetne w psich sportach

W wielu psich sportach dominują mieszańce. Przykładów nie trzeba szukać daleko. Spójrzmy na nasze krajowe podwórko. Mamy tutaj kundelka Lakiego - wielokrotnego mistrza Polski w dogfrisbee i kundelka Blacky`ego - zwycięzce Polskiej Ligi Nosework. Oba psy zostały adoptowane ze schroniska.

W Stanach Zjednoczonych popularnym sportem kynologicznym jest flyball, czyli psia sztafeta, w której czworonogi przekazują sobie piłeczkę. W najwyższej randze zawodów wśród małych ras dominują kundelki, które są o wiele szybsze od maltańczyków, yorków i mopsów. W USA całe drużyny składają się z adoptowanych zwierząt.

Kundelki można też szkolić w kierunku obedience, czyli posłuszeństwa, uczyć je aportowania, zabawy szarpakiem i sztuczek. Pod tym względem nie różnią się znacznie od psów rasowych - mogą być bardziej posłuszne niż chow-chow, a mniej niż doberman. To już zależy od ich wyszkolenia i charakteru.

5. Adoptując kundelka zmieniasz jego życie

Z danych GUS wynika, że w 2019 roku w polskich schroniskach przebywało 105 188 bezpańskich psów, przy czym statystyka nie uwzględnia psów przebywających w domach tymczasowych albo po prostu bezdomnych.

Wiele z nich ma za sobą traumatyczne przejścia: niektóre próbowano utopić jako szczenięta, inne zakopano żywcem, jeszcze inne były bite i maltretowane. Adopcja takiego psa nie zmienisz świata i podejścia ludzi do zwierząt, ale możesz zmienić jego życie.

Powody, żeby przemyśleć adopcję kundelka

1. Nie wiadomo, jaki będzie duży

Każdy kiedyś widział psa, który "miał być malutki", a teraz waży 40 kg i ledwo mieści się na kanapie. Nie jest to powód, by go nie kochać i oddać, ale dla wielu osób może być to problem natury praktycznej, np. jeśli mają małe mieszkanie, ograniczony budżet albo problemy z poruszaniem.

W przypadku psów rasowych od razu wiadomo, jakie będą. Chihuahua nigdy nie wyrośnie na potężnego bernardyna, a owczarek niemiecki nie skurczy się do rozmiarów buldożka. W przypadku kundelków nigdy na 100 proc. nie wiadomo. Na szczęście istnieją sposoby, by oszacować ich wielkość.

2. Trudno przewidzieć jego charakter

Jeżeli szukasz psa z konkretnymi predyspozycjami, np. czworonoga, który będzie z tobą biegał albo chodził na polowania, warto zastanowić się nad psem rasowym, który będzie wykazywał skłonności do pewnych zachowań (przynajmniej wg wzorca).

W przypadku kundelków charakter to kompletna zagadka.

Jedne kundelki mogą uwielbiać bieganie (jak husky), inne ledwo zwleczesz z łóżka (jak bassety). Jedne są szczekliwe (jak beagle), inne praktycznie nie szczekają (jak basenji). Jedne będą miały naturalny talent do aportu (jak border collie), inne będą preferowały węszenie (jak spaniele).

Niespodzianki jednak mogą się zdarzyć również u psów rasowych. Nie jest powiedziane, że husky może nie mieć we krwi stróżowania, jamnik zaganiania owiec, a owczarek kaukaski nie może być pieszczochem.

3. Adoptowany kundelek może mieć traumy

Adoptując psa ze schroniska, niezależnie od jego rasy, trzeba nastawić się na ciężką pracę. Wiele czworonogów nie akceptuje innych psów, nie potrafi chodzić na smyczy, boi się ludzi, nie umie zostawać sama w domu. Tego wszystkiego trzeba pieska nauczyć.

Dodatkowym problemem są traumy. Niektóre psy były bite (mogą bać się machania rękami), inne porzucone przy drodze (mogą bać się jazdy samochodem), jeszcze inne trzymane na łańcuchu (mogą bać się smyczy). Tych konfiguracji jest nieskończenie wiele.

Jak pomóc takim psom? Przede wszystkim trzeba być cierpliwym, konsekwentnym, a w razie potrzeby skorzystać z usług specjalistów. Nie ma złotych środków, ale jedno jest pewne: nie wolno się załamywać. Zwrot do schroniska to dla psa kolejna tragedia.

Czytaj także: https://natemat.pl/430975,czy-twoj-pies-wie-ze-go-kochasz