Obama w zachwycającym dokumencie. 5 lekcji z "Najsłynniejszych parków narodowych świata" Netflixa
Barackowi Obamowi dobro przyrody nie jest obce. Były prezydent USA, który w 2015 podpisał klimatyczne porozumienie paryskie, już jako dziecko odkrył monumentalność i piękno dzikiej natury. W końcu wychował się na Hawajach, niedaleko iście rajskiej plaży nad zatoką Hanauma.
To właśnie kadr Obamy przechadzającego się nad brzegiem turkusowej wody otwiera serial dokumentalny "Najsłynniejsze parki narodowe świata", który można oglądać na Netflixie. – Mama mówiła mi, że kiedy była w ciąży, przychodziła tu posiedzieć, słuchała szumu oceanu i przyglądała się falom unoszącym się ponad rafami. Żartowała, że dzięki temu jestem taki spokojny – opowiada Barack Obama w swoim charakterystycznym spokojnym, acz nonszalanckim stylu.
Dziki zachwyt
Obama, dla którego plaża na Hawajach była niczym przydomowe podwórko, jest narratorem, ale i producentem "Najsłynniejszych parków narodowych świata". Prowadzi nas swoim głosem przez zachwycające, ale i zaskakujące miejsca na świecie, które są objęte ochroną (około 15 procent lądów i 8 procent oceanów). W pięciu odcinkach, z których każdy trwa niecałą godzinę, podziwiamy więc dziką faunę i florę m.in. Patagonii w Chile, Parku Narodowego Yellowstone w USA czy kenijskiego Parku Narodowego Tsavo.
Doskonale zrealizowany dokument z Barackiem Obamą oczarowuje pięknem natury (każdy kadr jest niczym z pocztówki), a jego wciągające opowieści nie tylko przybliżają konkretne egzotyczne miejsce, ale i zamieszkujące je rzadkie gatunki zwierząt. Jednak pokazanie widzom ładnych obrazków nie jest oczywiście jedynym celem "Najsłynniejszych parków narodowych świata" – tym jest edukacja w zakresie ochrony przyrody.
I to się serialowi z Obamą udaje i to nie w nachalny, kaznodziejski sposób. Były amerykański prezydent podkreśla, jak ważne są dla nas obszary dzikiej przyrody i udowadnia, jak bardzo są one dzisiaj zagrożone. Jednak w przeciwieństwie do innego świetnego dokumentu Netflixa, "Davida Attenborough: Życia na naszej planecie", "Najsłynniejsze parki narodowe świata" nie epatują drastycznymi obrazami, nie straszą i zachowują rozsądny optymizm.
Serial woli przekonywać, że mamy o co walczyć i że wszystko jeszcze możemy odwrócić. Jak podkreśla Obama, jesteśmy nie tylko pierwszym pokoleniem, które odczuwa skutki zmian klimatycznych, ale też ostatnim, który może im przeciwdziałać. I to przekonywanie działa: malownicze widoki parków narodów uświadamiają nam, że gra toczy się o naprawdę wysoką stawkę.
Czytaj także: Zagrażają nam zmiany klimatyczne. Trzeba "zmienić tragedię w triumf" [WIDEO]
5 lekcji z "Najsłynniejszych parków narodowych świata"
1. Gatunki zwierząt tworzą sojusze, aby przetrwać
Sojusze są nie tylko domeną ludzi. Tworzą je również zwierzęta. W jakim celu? Aby wzajemnie chronić się przed drapieżnikami i wspólnie zdobywać pożywienie. W końcu w grupie zawsze jest raźniej, a trudno jest poradzić sobie samemu – szczególnie na łonie dzikiej natury.
Takimi nietypowymi partnerami w "Najsłynniejszych parkach narodowych świata" są, chociażby mieszkańcy Parku Narodowego Yakushima w Japonii (położony na wyspie Kiusiu ma aż 325,53 kilometrów kwadratowych powierzchni). To tam jeleń wschodni, inaczej sika, czeka cierpliwie pod drzewem, aż makaki japońskie (małpy z rodziny koczkodanowatych) zrzucą im owoce, które będzie mógł spałaszować.
2. Zmiany klimatyczne wpływają na płeć żółwi zielonych
Na wyspie Raine, kawałku lądu długości niecałego kilometra, który położony jest u brzegów Wielkiej Rafy Koralowej w Australii, składają jaja zagrożone wyginięciem żółwie zielone. To zresztą największe lęgowisko tego gatunku na świecie – każdego sezonu na wyspie Raine składanych jest nawet milion jaj. Jednak zmiany klimatyczne mają dla żółwi zielonych wyjątkowo negatywne skutki.
Otóż płeć małego żółwia zależy od temperatury, jaka panuje w zakopanym w piasku na plaży gnieździe. Ocieplenie klimatu, którego skutkiem są wyższe temperatury powietrza, wpływa więc na intensywniejsze ogrzewanie się piasku na wyspie. Skutek? Nawet 99 procent wykluwających się z jaj żółwi zielonych to dzisiaj samice, co zagraża istnieniu tego gatunku.
To zresztą nie wszystko. Z powodu napędzanego przez globalne ocieplenie wzrostu poziomów mórz i oceanów wyspa Raine, na której żółwie mają swoje lęgowiska, często jest zalewana, a jaja – zatapiane. W niebezpieczeństwie są więc nie tylko żółwie zielone, ale również cała wysepka u brzegów Wielkiej Rafy Koralowej.
3. Olbrzymia roślina dopuszcza się oszustwa, aby pomóc "kolegom"
W ubiegłym roku w Ogrodzie Botanicznym Uniwersytetu Warszawskiego miała miejsce nie lada atrakcja – po raz pierwszy w Polsce zakwitło dziwidło olbrzymie, czyli egzotyczna roślina, która kwitnie raz na 10 lat i może osiągąć nawet 3 metry wysokości, co czynie z niej największą strukturę kwitnącą na Ziemi. Okazuje się, że dziwidło olbrzymie, które rośnie w Parku Narodowym Leuser w Indonezji, jednym z najbardziej bioróżnorodnych lasów na świecie, pełni wyjątkowo ważną funkcję.
Z racji swoich gabarytów rzadkie kwitnienie dziwidła pochłania jednak tyle energii, że kwiat utrzymuje się jedynie przez dwie noce. To oznacza, że potrzebny jest sprytny sposób, by przyciągnąć owady, które potrzebne są dziwidłu do jego zapylenia. Roślina – jak mogli przekonać się w ubiegłym roku odwiedzający Ogród Botaniczny w Warszawie – wydziela więc zapach, który przypomina... smród rozkładającego się mięsa.
Kiedy padlinożerne owady zlatują się do kwiatu, który może osiągnąć nawet 1,5 metra wysokości, pokrywają się pyłkiem, które rozniosą potem na inne rosnące w okolicy dziwidła olbrzymie. A jeśli insekty już wcześniej odwiedziły innego śmierdzącego giganta, zapylą tę roślinę. W ten sposób dziwidła olbrzymie pomagają sobie nawzajem zapylać się, a w rezultacie kwitnąć. Stanowią więc połączony łańcuch życia.
4. Byłe przestrzenie industrialne stają się ostoją dla dzikiej przyrody
Monterey Bay National Marine Sanctuary to chroniony obszar morski na wybrzeżu Big Sur i Środkowym Wybrzeżu w Kalifornii w Stanach Zjednoczonych. To największy tego rodzaju podwodny obszar w USA, które jest domem dla wielu zwierząt, w tym lwów morskich czy płetwali błękitnych. Schronienie znalazły tu ssaki, ryby, ptaki morskie, bezkręgowce, jak i również rzadkie rośliny.
Jednak nie zawsze było tak sielankowo – porty w Zatoce Monterey były przez lata wykorzystywane przez floty komercyjne, co miało negatywny wpływ na gatunki żyjące w oceanie. Barack Obama szczegółowo opisuje w "Najsłynniejszych parkach narodowych świata", jak ten kalifornijski obszar został w 1992 roku objęty ochroną. Dzisiaj w tych samych portach w zatoce bezpiecznie mieszkają zwierzęta, a stare statki wykorzystują do... wygrzewania się na słońcu i odpoczywania.
5. Przyroda potrafi się odrodzić, jeśli dostanie od nas szansę
– Dajmy naturze szansę, a ta powróci – mówi w serialu dokumentalnym Netflixa Barack Obama. W dobie destrukcyjnych zmian klimatycznych, coraz większych zanieczyszczeń powietrza i zaniku bioróżnorodności to od nas zależy bowiem, czy dzika przyroda przetrwa. A zachowa się, a nawet odrodzi, jeśli jej pomożemy.
Przykład? Park Narodowy Wulkanów w Rwandzie. To jedno z ostatnich miejsc na świecie, w którym żyją zagrożone wyginięciem goryle górskie. Mało jednak brakowało, a nie można by ich było tam spotkać. Kłusownistwo i niszczenie siedlisk goryli było bowiem kiedyś w Rwandzie na porządku dziennym.
Władze tego afrykańskiego kraju uczyniły jednak z zachowania dzikiej przyrody w stanie nienaruszonym priorytet i objęły obszar obecnego Parku Narodowego Wulkanów ochroną. Dzięki temu goryle górskie (oraz inne gatunki zwierząt) są dzisiaj bezpieczne i żyją w harmonii z mieszkającymi w okolicy ludźmi. Nawet jeśli niszczą uprawy rolnikom, ci otrzymują od państwa odszkodowania, dzięki czemu nikt nie zagraża zwierzętom. Przyroda w Rwandzie jest więc już bezpieczna.
Czytaj także: https://natemat.pl/322665,david-attenborough-zycie-na-naszej-planecie-recenzja