Są zwolennikami uboju rytualnego, opowiadają się za jedzeniem psów, polują. Jest wiele powodów, żeby miłośnik zwierząt nie oddawał na nich głosu. Oto 9 polityków, którym dobro zwierząt – delikatnie mówiąc – nie leży na sercu.
Reklama.
Reklama.
1. Natalia Jabłońska – Konfederacja
Natalia Jabłońska ma tak kontrowersyjne poglądy w kwestii praw zwierząt, że wyrzucono ją z własnej partii – i to nie "byle jakiej", ponieważ chodzi o zarządzaną przez Grzegorza Brauna Konfederację Korony Polskiej.
Była kandydatka do Sejmu skomentowała w internecie wpis innego działacza Konfederacji w sprawie zakazu uboju psów. "Mięso to mięso" –napisała. Za te słowa najpierw usunięto ją z list wyborczych, później z partii.
– Kuriozalna wypowiedź, bardzo odległe miejsce na liście, usunięta z list. Nie ma czegoś takiego w ogóle w naszym programie i nie będzie. Chcemy zajmować się poważnymi sprawami, takimi jak regulacje wpływające na poziom życia Polaków – tłumaczył na antenie TVN24 Krzysztof Bosak.
"Obowiązujące w partii zasady, jeśli chodzi o program, wartości i hierarchię partyjną, dotyczą każdego działacza i warunkują partyjne członkostwo" – wyjaśniła w oświadczeniu partia.
Jabłońska została jednak przy swoim.
– Psa można jeść, bo są takie kultury, które psa jedzą. Kiedyś pies nie był kojarzony z niczym pozytywnym i coś się takiego stało w ciągu ostatnich 30 lat, że niemal wszedł na piedestał. To źle – mówiła reporterom Polsatu.
2. Dobromir Sośnierz – Konfederacja
W 2020 roku na terenach przy domku myśliwskim koła łowieckiego "Łoś" w Bochni doszło do spotkania z ówczesnym posłem Konfederacji Dobromirem Sośnierzem, gdzie zapytano go o jego kontrowersyjną wypowiedź na temat zwierząt.
"Zwierzęta to tylko maszyny zrobione z mięsa. (…) Zwierzęta nie czują bólu dlatego, że nie mieszka w nich żaden wewnętrzny obserwator, który mógłby ten ból odczuwać. Zwierzęta to tylko maszyny, tak samo, jak komputer, zdolne do prowadzenia pewnych obserwacji, ale bezduszne. Nikogo tam w środku nie ma, w zwierzęciu, i nie musimy się tym naprawdę przejmować" – powiedział kilka lat wcześniej.
Sośnierz tłumaczył się, że słowa te zostały wypowiedziane 9 lat temu na happeningu, gdy nie był jeszcze politykiem. Przyznał, że chciał zwrócić na siebie uwagę. – Wtedy miałem bardziej filozoficzne ambicje niż polityczne – mówił w rozmowie z portalem Bochnianin.pl.
Okazało się jednak, że polityk poglądów bardzo nie zmienił. – Obawiam się, że jest to zagadnienie, które nie interesuje większości ludzi, bo ludzie chcą tylko potwierdzenia, że ich pieski i kotki są na pewno czującymi istotami, a nie wdawania się w jakieś deliberacje.
3. Henryk Kowalczyk – Prawo i Sprawiedliwość
Henryk Kowalczyk jeszcze jako minister środowiska odwiedził Mławę. Na spotkaniu z wyborcami skarżył się na nadmierną wrażliwość ludzi, jeśli chodzi o krzywdę wobec zwierząt. Zapowiedział też skrócenie listy chronionych gatunków.
W trakcie spotkania ówczesny rzecznik miasta Jacek Szlachta dziękował mu za likwidację okresu ochronnego na dziki. Ten sam radny zachęcał ministra do wydania całorocznego zezwolenia na polowania na inne gatunki: wilki, żurawie, żubry.
Kowalczyk na spotkaniu szczycił się, że za jego rządów Ministerstwo Środowisko umożliwiło regionalnym dyrekcjom ochrony środowiska wyrażanie zgód na polowania na inne chronione gatunki, m.in. bobry i łosie.
Polityk głosował też przeciwko "Piątce dla zwierząt". – W moim przekonaniu jedynym zapisem, który dla mnie był zapisem trudnym do przyjęcia, był zapis o ograniczeniu uboju rytualnego – mówił na antenie RMF FM.
"Piątka dla zwierząt" – nowelizacja ustawy o ochronie zwierząt uchwalona 18 września 2020 roku zakładająca ograniczenie uboju rytualnego, wprowadzenie zakazu hodowli zwierząt na futra i występowania zwierząt w cyrkach. Wśród zapisów znalazł się też zakaz trzymania psów na uwięzi powyżej 12 godzin. Ustawę poparło 356 posłów. Jej inicjatorem był Jarosław Kaczyński. 14 października Senat nakazał wprowadzenie do ustawy poprawek, a prace nad nią ustały.
4. Grzegorz Braun – Konfederacja
"To jest AMOK! Jesteście niebezpieczni, bo to dziś jeszcze jest na poziomie anegdoty, a jutro na poziomie bolszewii. Macie w pogardzie wolność, własność i pracę Polaków, bo większość z was nigdy z uczciwej pracy się nie utrzymywała! Większość z was jest od żłobka do nagrobka na państwowym. Dlatego tak lekko przychodzi wam urzędasom wyrzucanie do śmieci dorobku pokoleń i do tego upokarzanie ludzi, którzy ośmielają się być u siebie na swoim. HAŃBA wam!" – pisał na swoim Facebooku Grzegorz Braun w sprawie "Piątki dla zwierząt". O co mu chodziło? To wie tylko on sam.
Na swoim kanale w serwisie YouTube nazwał ją "aktem na drodze do otchłani"...
5. Władysław Kosiniak-Kamysz – Polskie Stronnictwo Ludowe
– To atak na zasady wolności gospodarczej i przewidywalności w gospodarce, które powinny być podstawowymi. Będziemy udzielać wsparcia. Jako jedyna formacja głosująca przeciwko nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt – mówił cytowany przez PAP Władysław Kosiniak-Kamysz.
Polityk zaznaczył, że stoi murem za polską wsią, a rolnicy przychodzą do niego po wsparcie. – I my go będziemy udzielać, bo od 123 lat jesteśmy po stronie tych, którzy ciężko pracują, gospodarują, dbają o polską ziemię – obiecał.
I dodał: – Rozmawiałem już z marszałkiem Senatu Tomaszem Grodzkim, aby jak najrzetelniej Senat pracował, bo tryb pracy Sejmu był niedopuszczalny, a zgoda części opozycji - Platformy Obywatelskiej i Lewicy - na ten tryb postępowania i przyjmowanie tej ustawy w ciągu 24 godzin jest złamaniem ich obietnic, że będą stać na straży konstytucji.
Jak przyznał, nie spodziewał się takich działań po PiS, które na wsi otrzymuje wiele głosów. Działania Kaczyńskiego określił mianem "głupotą głupot i chamstwem". Lider PSL stwierdził też, że zakaz uboju rytualnego byłby "zaoraniem polskiej wsi".
6. Tomasz Lenz – Platforma Obywatelska
– Sprawa hodowli zwierząt futerkowych to temat zastępczy. Ma przykryć to, co dzieje się w budżecie państwa – mówił o "Piątce dla zwierząt" poseł PO Tomasz Lenz. – Jeżeli takie państwa jak Dania nie zakazują hodowli zwierząt futerkowych, to czemu my mamy być frajerami i podejmować takie decyzje? – pytał.
Polityk głosował przeciwko nowelizacji ustawy. Uznał, że kwestie takie jak zakaz hodowli zwierząt futerkowych, zakaz wykorzystywania zwierząt w cyrkach oraz ograniczenie uboju rytualnego, nie powinny być głosowane wspólnie.
– To są trzy różne sprawy i trzy różne problemy. To głosowanie w ogóle w mojej ocenie jest niepotrzebne i nie powinno mieć teraz miejsca w polskim parlamencie. Dzisiaj stoimy przed ogromnym wyzwaniem budżetowym, a sytuacja finansów publicznych jest tragiczna – podkreślał Lenz.
I dodał: – Chciałbym podać przykład państwa, gdzie struktura społeczna jest zupełnie inna niż w Polsce. Tam większość ludzi jeździ na rowerach, społeczeństwo jest bardzo proekologiczne, współpracuje ze sobą, jest społeczeństwem otwartym, bo przyjmuje się tam również imigrantów. Na pewno Jarosław Kaczyński nie chciałby, żeby polskie społeczeństwo przypominało duńskie. Ale, szanowni państwo, kto jest drugim co do wielkości producentem futer w Europie? Otóż Dania, bo tam nikomu nie przyjdzie do głowy, żeby likwidować branżę, która przynosi ogromne dochody państwu.
7. Krzysztof Bosak – Konfederacja
Krzystof Bosak jest jednym z najbardziej zagorzałych obrońców przemysłu futrzarskiego. Fakt, że zwierzęta cierpią na fermach futerkowych straszliwe katusze, nazywa "narracją lewicy, która nie ma nic wspólnego z nauką".
W programie "Onet Radio" Bosak skomentował też głośny film Janusza Szwertnera pod tytułem "Krwawy biznes futerkowców", oskarżając twórcę o manipulację i naginanie faktów.
– Ta cała narracja, że to są zwierzęta dzikie i ta dziwna wyobraźnia polityczna, którą rozwijają lewicowcy, że można te zwierzęta wypuścić i wtedy one może będą sobie żyły gdzieś dziko uwolnione, to jest oczywiście całkowite kłamstwo – mówił Bosak.
I dodał: – Zwierzę, które jest źle traktowane, nie ma zabezpieczonych podstawowych potrzeb życiowych, nie będzie miało ładnego futra i nie będzie się rozmnażać.
Z kolei na Twitterze polityk napisał, że choć "znęcanie się jest sprzeczne z prawem naturalnym", to "chów klatkowy jest z nim zgodny".
8. Janusz Korwin-Mikke – Konfederacja
"Mam kota. I psy. Bardzo o nie dbam. Gdyby jednak wyszła ustawa nakazująca mi dbanie o kota i grożąca karami za złe się z kotem obchodzenie – to moją pierwszą myślą byłoby kopnięcie kota (byle nikt nie widział) a drugą: pozbycie się zwierząt" – napisał w liście do Fundacji Viva! Janusz Korwin-Mikke.
"Należy wierzyć, że właściciel niewolnika ma większy interes w tym, by niewolnik był zdrowy, zadowolony i chętny do pracy – niż urzędnik państwowy. A wiedząc to, należy powstrzymać się od ingerencji państwowej – godząc się na to, że będą się trafiać przypadki złego obchodzenia się z niewolnikami. Bo ingerencja pomoże tysiącowi – a pogorszy warunki milionom innych" – kontynuował.
Polityk stwierdził też, że norki trzymane w klatkach na fermach futerkowych prowadzą życie "godne lewaków".
"Pełne bezpieczeństwo, wolne niedziele i soboty - a nawet piątki, czwartki, środy, wtorki i poniedziałki – za darmo mieszkanie, wyżywienie, ogrzewanie – i mieszkają sobie w parach. Do lewicowego ideału brakuje im tylko telewizji – hodowcy tego nie zainstalują, by futerka norkom nie sparszywiały" – czytamy na jego Facebooku.
Kolejnym hitem był spot z udziałem polityka, na którym odpalał petardy, stojąc obok psa. Była to reklama sklepu z fajerwerkami.
9. Urszula Pasławska – Polskie Stronnictwo Ludowe
– Mieszkam na Mazurach, gdzie od zawsze funkcjonujemy w rytmie przyrody, wśród ludzi lasu – myśliwych, wędkarzy, grzybiarzy. Łowiectwo jest więc dla mnie czymś naturalnym. Ludzie, którzy mają kontakt ze wsią, widzą trochę inny porządek świata niż osoby mieszkające w miastach – mówiła Urszula Pasławska w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Posłanka PSL oceniła, że "ludzie zatracili się w szacunku do tego, co jedzą". – Ja poluję, właśnie by odpowiedzialnie żywić moje dzieci. Jedzą zdrowe mięso, nie jakiś pseudowyrób z przemysłowej hodowli, gdzie zwierzęta cierpią najbardziej – mówiła.
Pasławska podkreśliła, że łowiectwo wymaga wielu umiejętności: – Żeby coś upolować, czasem trzeba i kilkadziesiąt razy wyjść z domu. Ale samo pójście do lasu o brzasku jest fantastycznym doświadczeniem. Polowanie z kolei jest czynnością bardzo wymagającą, a przyjemność kończy się z naciśnięciem spustu.
Pasławska jest też zwolenniczką zabierania na polowania dzieci. – Ten zakaz jest niezgodny z konstytucyjnym prawem rodzica do wychowywania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Jesteśmy jedynym krajem w Europie, w którym młodzież nie może wyjść na polowanie. Prawo w Polsce i tak zabraniało oddawania strzału przy osobach nieletnich, więc dlaczego dziecko nie może z rodzicem tropić zwierzyny? – mówiła redakcji GW.
Jestem lingwistką, zoopsychologiem, behawiorystką i trenerką psów. Na łamach portalu naTemat doradzam, jak mądrze wychowywać czworonogi i bronię praw zwierząt. Poruszam też inne tematy, które są dla mnie ważne.