39-latek z Mieroszowa (woj. dolnośląskie) kopnął niewinne zwierzę z taką siłą, że spadło ze schodów, uderzyło o ścianę i kulało. Sąd skazał agresora na 3 miesiące więzienia. Przełomowy wyrok w rozmowie z naTemat komentuje adwokat Katarzyna Topczewska.
Reklama.
Reklama.
39-letni mężczyzna z Mieroszowa w woj. dolnośląskim kopnął psa z taką siłą, że ten spadł schodów, uderzył o ścianę i uszkodził łapę. Zwierzę nie mogło wstać z ziemi i kulało. Policję na miejsce wezwał przechodzień.
Funkcjonariusze po zebraniu dowodów przekazali sprawę Prokuraturze Rejonowej w Wałbrzychu, która przygotowała akt oskarżenia. Sprawę prowadził prokurator Marcin Witkowski, który w rozmowie z "Gazetą Wrocławską" powiedział, że "nie ma naszej zgody na takie traktowanie zwierząt".
Sąd Okręgowy w Świdnicy przychylił się do wniosku prokuratora Witkowskiego i skazał oskarżonego na 3 miesiące pozbawienia wolności bez okresu zawieszenia, co oznacza, że mężczyzna wkrótce po rozprawie trafi za kratki. Co więcej, sąd orzekł wobec niego 3-letni zakaz posiadania zwierząt.
Okres zawieszenia - jeżeli skazany w tym czasie popełni przestępstwo, pójdzie do więzienia nie tylko za nie, ale również za to, które było w zawieszeniu.
Adwokat Katarzyna Topczewska, prawniczka zaangażowana w ochronę zwierząt, mecenaska Fundacji Międzynarodowy Ruch Na Rzecz Zwierząt Viva!, nie kryje zaskoczenia wyrokiem. O dziwo, nie jest to zaskoczenie negatywne, ponieważ taka kara, jak na polskie standardy, jest bardzo wysoka.
Sprawcy znęcania zwykle nie trafiają za kratki
– Kara pozbawienia wolności bez zawieszenia, w przypadku kiedy zwierzę żyje, a sprawca nie był wcześniej karany, w polskich realiach nie zdarza się często – tłumaczy adwokat Topczewska.
– Zamiast orzekać krótkoterminowe kary pozbawienia wolności, sądy wolą orzec dłuższą karę pozbawienia wolności, ale z warunkowym zawieszeniem jej wykonania. Większość sprawców nie trafia do więzienia – alarmuje w rozmowie z naTemat.
Protektorka zwierząt zwraca uwagę, że chociaż społeczeństwo domaga się zaostrzenia kar za znęcanie się nad zwierzętami, to podstawowy problem tkwi w stosowaniu tych przepisów, które już są. Mówiąc wprost: wyroki wydawane przez sędziów są zbyt łagodne.
– Sędziowie nie korzystają z tych możliwości, które mają, orzekają za niskie kary i za niskie nawiązki, nie orzekają długoterminowych zakazów posiadania zwierząt czy zakazu pracy ze zwierzętami – ocenia ekspertka.
Sprawcy nie czują dolegliwości kary
– Najczęściej orzekaną karą za przestępstwa znęcania się nad zwierzętami jest kara pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania, pomimo że od 2018 roku sądy mogą wymierzać sprawcomkarę pozbawienia wolności do 5 lat – mówi Topczewska.
Według specjalistki "wyrozumiałość" sądów ma fatalne konsekwencje, ponieważ sprawcy nie odczuwają dolegliwości kary. Zdarza się, że po wydaniu wyroku znęcają się na kolejnym zwierzęciu lub – co gorsza – na dziecku.
– Gdyby trafili do zakładu karnego, chociaż na 3 miesiące, odczuliby, że konsekwencje krzywdzenia zwierząt są nieuniknione. Kara musi być nieuchronna– uważa mecenas Topczewska.
Prawniczka przypomina sprawę mężczyzny, który najpierw skatował, a następnie zakopał żywcem suczkę i jej szczenięta. Sprawca czynu był wcześniej karany za brutalny gwałt i pobicie. Większość zakopanych piesków zmarła...
– Tak sobie myślałam, że jeśli w tej sprawie nie zapadnie kara maksymalna, to w jakiej? Niestety sprawca został zakazany na 1 rok i 6 miesięcy pozbawienia wolności – rozkłada ręce.
Ekspertka nie zgadza się też z wysokością nawiązek, czyli środków pieniężnych, które sprawca musi przekazać osobom poszkodowanym lub na cele społeczne. Zdaniem specjalistki kwoty te w przypadku przestępstw przeciwko zwierzętom nie są adekwatne do ich cierpienia, choć nie ma pieniędzy, które mogłyby je wynagrodzić.
– Maksymalna kwota nawiązki wynosi 100 000 zł, minimalna 1000 zł. Sądy mają zatem możliwość wzmocnienia dotkliwości kary odpowiednio wysoką nawiązką, niestety zasądzane nawiązki oscylują najczęściej w kwotach niewiele powyżej minimalnej.
Społeczeństwo domaga się zmian
Adwokat Katarzyna Topczewska podkreśla, że ludzi oburzają niskie kary, a przypadki brutalnego traktowania zwierząt, które są nagłaśniane w mediach, spotykają się ze społecznym oburzeniem i potępieniem.
– Nacisk społeczny jest coraz większy – zgadza się mecenas Topczewska. – My jako społeczeństwo domagamy się w tym zakresie rewolucji, chcemy kar adekwatnych do cierpienia zwierząt. Czas, by polskie sądy zaczęły zwracać na to uwagę – apeluje na łamach naTemat.
Jestem lingwistką, zoopsychologiem, behawiorystką i trenerką psów. Na łamach portalu naTemat doradzam, jak mądrze wychowywać czworonogi i bronię praw zwierząt. Poruszam też inne tematy, które są dla mnie ważne.