Czy kury potrafią latać? Każdy myślący człowiek odpowie, że nie, jednak są istoty, które wymykają się swojemu przeznaczeniu. Taka była kura Myrtle, która nie dość, że latała, to jeszcze skakała ze spadochronem. Oto jej niezwykła historia.
Reklama.
Reklama.
Nauczyć kurę latać
Historia kury Myrtle rozpoczęła się w 1944 roku, kiedy żołnierze brytyjskiej 1. Dywizji Powietrznodesantowej stacjonowali w Wielkiej Brytanii. Raz mieli lecieć do Francji, raz do Belgii, raz do Polski... Plany bez przerwy ulegały zmianom.
Sfrustrowani żołnierze z nudów zaczęli strzelać do znajdujących się przed nimi budynków. Jeden z nich, Pat Glover, trzykrotnie trafił w zdobiący dach wiatrowskaz w kształcie koguta. Mężczyzna roześmiał się i powiedział, "że nauczył kurę latać".
Chwilę później zaczęła się pijacka dyskusja. Dlaczego kura nie lata? Może brak jej motywacji? Czy wyrzucona z samolotu zginie? Pijany Glover postanowił to sprawdzić. Poszedł do jednego z wieśniaków i odkupił od niego kurę.
Przełożeni patrzyli na Glovera jak na szaleńca, ale on się tym nie przejmował. Oszukał ich, że "to dodatkowa racja żywnościowa i tylko głupi nie robi zapasów". Generałowie przymknęli oko na dziwactwa młodego wojaka.
Kura powietrznodesantowa
Gdy dowódcy jednostki zaplanowali treningowe skoki ze spadochronem, porucznik Glover postanowił, że Myrtle weźmie w nich udział. Żołnierz ukrył zwierzę w trzymanej na lewym ramieniu płóciennej torbie i przemycił je na pokład samolotu.
Kiedy Glover skoczył z wysokości 180 metrów i rozłożył spadochron, otworzył torbę, aby wypuścić kurę. Po wystawieniu głowy z torby i zobaczeniu, gdzie się znajduje, zwierzę przestraszyło się i nie chciało "wysiąść".
Ostatecznie Glover przekręcił sakwę do góry nogami i na wysokości 15 metrów zmusił kurę do lotu. Początkowo zwierzę machało skrzydłami "bez ładu i składu", po czym rozłożyło je i wylądowało na ziemi jak szybowiec.
W lipcu i sierpniu 1944 roku Myrtle wykonała jeszcze sześć skoków, tym razem bez strachu. Podczas ostatniego samodzielnie wróciła na ziemię z wysokości 90 metrów. Po wylądowaniu czekała na ziemi na swojego pana.
Kura stała się maskotką dywizji. Dostała nawet odznakę lotnika, która nosiła na szyi na skórzanym rzemyku. Glover po każdym udanym lądowaniu Myrtle otrzymywał od kolegów oklaski i kufel piwa.
Operacja Market Garden
Beztroskie życie Myrtle skończyło się we wrześniu 1944 roku, kiedy jej oddział w ramach misji Market Garden otrzymał rozkaz walki w Holandii. 1 Dywizja Powietrznodesantowa miała tam zabezpieczyć mosty nad Renem.
Sto metrów nad ziemią spadochroniarze zostali zaskoczeni ostrzałem nazistów. Tym razem Glover zdecydował, że nie będzie wypuszczał kury. Mężczyzna podczas lądowania przewrócił się na prawy bok, żeby nie zrobić zwierzęciu krzywdy.
Kiedy Glover spotkał swojego przyjaciela Joe Scutta, powierzył mu zwierzę. Sam zmierzał w stronę żółtego dymu, by wziąć udział w walkach. W ciągu kilku następnych dni w bitwie pod Arnhem zginęło ok. 8 tys. alianckich żołnierzy.
Kiedy zakończyła się bitwa Glover zapytał Scutta o los Myrtle. Żołnierz powiedział, że zostawił kurę w torbie na skraju rowu, ponieważ był pod ciągłym ostrzałem i musiał uciekać. Glover udał się tam, by znaleźć ukochaną kurę.
Kiedy otworzył torbę, nie krył smutku. Podziurawiona kulami Myrtle leżała na plecach z nogami do góry. Glover zastanawiał się, czy zdjąć jej odznakę, ale ponieważ kura zginęła w czasie akcji, postanowił ją zostawić. Porucznik zakopał kurę w miejscu zgonu.
Czy Myrtle zginęła, chroniąc swojego pana? Tego nie dowiemy się nigdy, jednak kilka lat po swojej śmierci, została okrzyknięta bohaterką. Na jej cześć browar Everards stworzył piwo o nazwie "Myrtle".Część dochodów z piwa trafia na cele charytatywne. – Jej śmierć miała sens – mówią klienci browaru.
Jestem lingwistką, zoopsychologiem, behawiorystką i trenerką psów. Na łamach portalu naTemat doradzam, jak mądrze wychowywać czworonogi i bronię praw zwierząt. Poruszam też inne tematy, które są dla mnie ważne.