Jest niepozorny, ale mądry. Inteligencja karpia zadziwia
Szkoda, że karpie nie potrafią mówić. Być może, słuchając ich, uświadomilibyśmy sobie, że myślą i czują, a kiedy je krzywdzimy, są przerażone. Oto kilka słów o inteligencji karpia.
Reklama.
Szkoda, że karpie nie potrafią mówić. Być może, słuchając ich, uświadomilibyśmy sobie, że myślą i czują, a kiedy je krzywdzimy, są przerażone. Oto kilka słów o inteligencji karpia.
Badania naukowe dowodzą, że karpie prezentują szereg zachowań dowodzących wysokiej inteligencji – przede wszystkim mają doskonałą pamięć krótkoterminową, jak i potrafią sięgać pamięcią do wydarzeń sprzed kilku miesięcy, a nawet lat.
Pamiętają, gdzie można znaleźć najsmaczniejsze jedzenie, z którym karpiem lepiej nie zadzierać, a także miejsca, w których można się schować. Sami wędkarze zauważają, że karpie to ryby mądre, przebiegłe i silne, przez co trudne do złowienia.
Ranione haczykiem i wypuszczone z powrotem do wody unikają spławików i przynęt nawet przez rok. Nie ufają też przynętom, od których zginął inny karp, a równie sceptycznie podchodzą do nietypowych zanęt, których nigdy nie widziały.
Z drugiej strony, dokarmiane karpie, np. te z Łazienek Królewskich w Warszawie, chętnie podpływają do brzegu i wystawiają pyszczki w kierunku ludzi. To dowodzi tego, że potrafią zadbać o swoje "interesy" i są łase na "łatwy zarobek".
Karpie żywią się larwami, ślimakami, owadami, mięczakami i skorupiakami. Pokarm zdobywają w nietypowy sposób: najpierw wciągają muł, następnie wypluwają go, a kiedy muł wędruje ku górze, z dna zjadają pożywienie.
Co więcej, żyjące w środowisku naturalnym karpie wybierają sobie najlepsze miejsca i przepędzają z nich intruzów. Potrafią nawet udawać, że umarły tylko po to, by z ich miejsca odpłynęły inne karpie.
W niewoli takie zachowania nie są obserwowane, ponieważ karpie żyją w dużym stłoczeniu, a oprócz występujących naturalnie glonów i owadów, otrzymują od hodowców specjalną paszę, dzięki czemu nie muszą konkurować między sobą o pożywienie.
To, że karpie, tak jak i inne ryby, są zdolne do odczuwania bólu i strachu o swoje życie, zostało dowiedzione w 1970 roku. Jako pierwszy zasugerował to polski zoolog Andrzej Elżanowski, który zwrócił uwagę na podobieństwa między mózgiem karpia a człowieka.
Karpie, podobnie do ludzi, gdy się boją, wydzielają tzw. hormony stresu, czyli kortyzol i adrenalinę – substancje chemiczne, które w obliczu zagrożenia każą zastygnąć w bezruchu, walczyć bądź uciekać. Wszystko po to, by uniknąć bólu.
Co więcej, ryby nauczone, że morfina ma działanie przeciwbólowe, po zadaniu im rany, podpływają do zbiornika z morfiną, co oznacza, że świadomie próbują zmniejszyć swoje cierpienie. Na szczęście podatność na uzależnienia jest u nich mniejsza niż u ludzi.
Z kolei po podaniu środków zmniejszających poziom lęku (np. alprazolamu, znanego pod nazwą handlową Xanax) ryby miały większą tendencję do zachowań zagrażających ich życiu – wypływania na płyciznę, chwytania zanęty, ignorowania śmierci innych karpi.
Podobne reakcje obserwowano u ludzi.
W Polsce karpie hoduje się w dużych stawach, w których część pożywienia ryby pozyskują z naturalnych źródeł, a część stanowi białkowa pasza. Wydaje się, że w porównaniu do innych ryb hodowlanych, karpie mogą mówić o wielkim szczęściu, ale nic bardziej mylnego.
W okresie hodowlanym karpie są wielokrotnie przenoszone ze zbiornika do zbiornika, a ostatnie tygodnie przed świętami – te, w których ludzie kupują prezenty – spędzają w zbiorniku z betonowym dnem, żeby pozbyć się nieprzyjemnego zapachu mułu.
W sklepach karpie przebywają w niewiarygodnym stłoczeniu, co jeśli spojrzymy na to z perspektywy zwierzęcia z doskonałą pamięcią i zdolnościami analitycznymi, jest prawdziwą udręką i bezsilną walką o życie.
Wiele do życzenia zostawia też ich droga z marketu do domu, którą wiele karpi spędza w foliowej reklamówce. Dla zwierzęcia to prawdziwy dramat, ponieważ karp oddycha całym ciałem, a przyklejona do łusek torebka, uniemożliwia mu ten proces.
W domach wcale nie jest lepiej. Zwyczajowo karpia zabija się ciosem tępym narzędziem w głowę, ale karpie mają bardzo twarde kości czaszki i zdarza się, że umierają w milczeniu przez kilka godzin.
Miłośnicy rybek akwariowych twierdzą, że rybki ich rozpoznają, nie lubią ich kotów i doskonale orientują się w porach karmienia. Czy tak samo mogłoby być z karpiem? Wiele wskazuje na to, że tak.
– Znam osoby, które uratowały karpia i stał on się domowym pupilem (w akwarium). Zmiana naszego spojrzenia pozwala zobaczyć rzeczy, których wcześniej się nie widziało – twierdzi Klaudia Grzelak, zoopsycholog.
Dobrym przykładem są też karpie Koi, które często są hodowane w oczkach wodnych. Te ryby szybko przyzwyczają się do swoich opiekunów – rozpoznają ich, dają się karmić z ręki i głaskać.
Być może tak samo mogłoby być z karpiami, gdyby nie były tanie, łatwe w hodowli i szare...
Klaudia Grzelak
zoopsycholog