Czasem lepiej jest odpuścić, niż męczyć się ze sobą do końca życia. Zwłaszcza wtedy, kiedy jest się żółwiem gigantem, którego średni wiek to 100 lat. Historia miłosna dwóch gadów z austriackiego zoo poruszyła ludzi na całym świecie. I nie ma w niej happy endu.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Bibi i Poldi są rówieśnikami - żółwie urodziły się około 1897 roku, niedługo potem poznały i związały ze sobą na ponad wiek. Poważny kryzys przeżyły w 2012 roku. Wtedy o ich niesamowicie długim związku dowiedział się cały świat.
Po ponad stuletnim związku żółwie nie rozstały się na dobre, bo wciąż mieszkały razem. Nie zostały też przyjaciółmi. Stały się dla siebie za to bardzo brutalne i wrogie. Ekipa Happ Reptile Zoo w Klagenfurcie dowiedziała się o zerwaniu, kiedy Bibi zaatakowała Poldiego (ciekawe o co wtedy poszło?). Ten gatunek żółwia nie ma zębów, ale ma bardzo silne i ostre szczęki. Ataki się powtarzały, więc eks-kochankowie musieli być rozdzieleni również fizycznie.
– Nikt nie był w stanie odkryć powodów, dla których ta para się rozpadła. Po prostu nie mogą ze sobą wytrzymać – mówiła w 2012 roku szefowa zoo, Helga Happ. Pracownicy ogrodu sugerowali, że Bibi była po prostu zmęczona swoim partnerem.
Ekipa zoo rozpoczęła próby ratowania związku. W ruch poszła terapia, wspólne gry, a nawet romantyczne kolacje z dobrym jedzeniem. Ich wysiłki spełzły na niczym. W tym roku pracownicy ogłosili, że nie ma sensu ich do siebie zmuszać.
Żółwie mieszkają obecnie w oddzielnych domach z osobnymi łazienkami i nie mają ze sobą bezpośredniego kontaktu. Widzą siebie tylko przez okna, a i tak dalej Bibi nienawidzi Poldiego. – Syczy na niego jak wąż – przyznaje Happ. Pracownicy nie tracą jednak nadziei i wierzą, że kiedyś znów do siebie wrócą.