Nie jest groźny, ale strzelamy do niego "na wszelki wypadek". Szakalowi w Polsce można współczuć

Daria Siemion
07 października 2023, 17:37 • 1 minuta czytania
Przywędrował do Polski po lepsze życie. Na granicy zastał myśliwych. W Polsce jest go maksymalnie 300 sztuk, ale można odstrzelić ponad 1200. Taki los szakala w Polsce.
Szakal złocisty ( Canis aureus) nie ma w Polsce łatwego życia fot. 123rf.com
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

W woj. warmińsko-mazurskim gruchnęła wiadomość, że w okolicznych lasach grasują nieznane zwierzęta, najprawdopodobniej szakale. Informację potwierdziła Straż Miejska z położonego 40 km na wschód od Olsztyna Biskupca.


Zwierzęta zobaczyło na swojej drodze idące do szkoły dziecko. Chłopiec przestraszył się i zatrzymał jadący tamtędy samochód. Kierowca zabrał wystraszoną latorośl i zawiadomił lokalne służby. Podejrzenie padło na szakale. Myśliwi zatarli ręce.

Szakal złocisty. Trochę wilk, trochę lis

Szakal złocisty to średniej wielkości drapieżnik z rodziny psowatych. Osiąga przeciętnie 38-50 cm wysokości w kłębie, a 70-105 cm długości – mówi w rozmowie z naTemat Michał Gzowski, rzecznik Lasów Państwowych.

I dodaje: – Szakal ma złote, krótkie, szorstkie futro, którego zakres barwy waha się pomiędzy złotym a jasnożółtym kolorem, przechodzącym w kolor brązowy na końcach kończyn. Jego cechą charakterystyczną są zrośnięte opuszki środkowych palców przednich łap

Ekspert zaznacza, że szakal bywa mylony z innymi gatunkami, najczęściej z lisem lub wilkiem. – Z daleka podobny jest do lisa, można go poznać po długich kończynach. Od wilka jest mniejszy, ma krótsze kończyny i bardziej smukły pysk.

– Jedną z najlepszych cech odróżniających szakala od lisa jest ogon. U szakala ma on zaledwie 25 centymetrów długości, u lisa jest prawie dwa razy dłuższy – dodaje prof. Wiesław Bogdanowicz z Muzeum i Instytutu Zoologii Polskiej Akademii Nauk.

Za szakale są brane nie tylko wilki i lisy, ale również zwierzęta domowe, przede wszystkim psy. Kilka lat temu na Warmii i Mazurach szakale podejrzewano o zagryzienie na fermie drobiu stu kurczaków. Naukowcy z Instytutu Biologii Ssaków Polskiej Akademii Nauk po otrzymaniu nagrań ustalili jednak, że były to psy.

Przywędrował do Polski po lepsze życie

Szakale są obserwowane w Polsce od 2015 roku. Początkowo obserwowano je na Podlasiu, w dolinie Biebrzy, a od 2016 roku na Pomorzu, w okolicach Słupska.

– Pierwsze poszukiwania szakala złocistego w Polsce miały miejsce pod koniec zimy 2015 roku. Wówczas wspólnie z kolegą - Ovidiem Baneą z Crispus NGO z Rumunii - wybraliśmy się na poszukiwania szakala w okolicach Białowieży i Biebrzy. Zabraliśmy ze sobą głośniki i przez kilka nocy na okrągło puszczaliśmy nagrania wyjących szakali w oczekiwaniu na jakiś odzew – opowiada prof. Bogdanowicz.

Jak mówi, tylko psy i żurawie odpowiedziały na ich nawoływania, a kiedy przyjechali z tym sprzętem do Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży, patrzono na nich "jak na dziwaków". Jednak dwa miesiące później, w tym samym miejscu, w którym odtwarzali nagranie, potwierdzono obecność pierwszego szakala nad Biebrzą. – To była wręcz nieprawdopodobna historia – wspomina naukowiec.

Ale skąd szakale wzięły się w Polsce? Michał Gzowski wyjaśnia, że zwierzęta przywędrowały do Polski z południa. Ekspert dodaje, że szakal złocisty występuje głównie na Bałkanach, na Węgrzech, w Grecji i Rumunii. Zwierzę obserwowano też na Białorusi i w Litwie. Prof. Bogdanowicz dodaje, że szakale są obserwowane we wszystkich krajach Bałtyckich, a najbardziej znane stanowiska tego gatunku znane są z Norwegii i Finlandii. Jednego osobnika widziano w Hiszpanii.

Powodem migracji szakali złocistych są zmiany klimatyczne i niszczenie ich naturalnych siedlisk. Do południa zniechęciły je ekstrema pogodowe (powodzie, pożary) i brak wody. Do Polski docierają m.in. przez Bramę Morawską – zapadlinę oddzielającą Sudety od Karpat, a także z Niziny Wołoskiej, szlaku obejmującego południowo-zachodnią Ukrainę.

Osiem lat temu, kiedy naukowcy z Muzeum i Instytutu Zoologii PAN opublikowali wyniki pierwszych badań genetycznych szakala złocistego w Europie, zwróciły się do nich służby Unii Europejskiej z prośbą o wyjaśnienie, czy szakal jest gatunkiem obcym i w jaki sposób odbyła się jego ekspansja. – Nasza odpowiedź była jednoznaczna – mówi prof. Bogdanowicz.

Na kontynencie europejskim szakala złocistego nie można uważać za gatunek obcy. Wręcz przeciwnie, jest to gatunek rodzimy, którego ekspansja odbyła się w sposób naturalny, w wyniku zmian klimatycznych i środowiskowych, bez bezpośredniej ingerencji człowieka.prof. Wiesław BogdanowiczMuzeum i Instytut Zoologii PAN

Szakala w Polsce czeka odstrzał

W 2017 roku Jan Szyszko, ówczesny minister środowiska, wpisał szakala na listę gatunków łownych. Zgodnie z rozporządzeniem na szakala złocistego można polować w Polsce od sierpnia do lutego, a w niektórych rejonach przez cały rok. – Niestety widzę w tym wszystkim pewien zamysł – stwierdza prof. Bogdanowicz.

Rozporządzenie z 2017 roku, w którym wpisano szakala złocistego na listę gatunków łownych (z dwuletnim moratorium), otworzyło możliwość "przypadkowego” strzelania do wilków. Jest to tym bardziej dziwne, że w momencie ukazania się rozporządzenia, dane o obecności szakala złocistego na terenie Polski były ograniczobne do zaledwie kilkunastu osobników. Jeśli czyta się, że w lasach Polski mają występować tysiące szakali, to ręcę opadają – widocznie nie ma granic w przekroczeniu granic absurdu. A takie wnioski można było wysnuć z planów łowieckich na 2019 rok, które zakładały zabicie ponad 1270 szakaliprof. Wiesław BogdanowiczMuzeum i Instytut Zoologii PAN

A ile w Polsce jest teraz szakali, skoro mamy odstrzelić ich 1200? Tego do końca nie wiadomo. Uważa się, że 20-300, więc rozbieżność jest duża.

Prof. Bogdanowicz uważa, że dopóki nie jesteśmy w stanie w 100 proc. odróżnić lisa od szakala, to próby policzenia tego drugiego mijają się z celem. – Najpierw musi być prawidłowa identyfikacja, żeby wiedzieć, w jaki sposób przeprowadzić inwentaryzację danego gatunku – mówi w rozmowie z naTemat.

Naukowiec dodaje, że szakal złocisty jest wpisany do Załącznika V Dyrektywy Siedliskowej, więc teoretycznie może być gatunkiem łownym, ale nie na takich zasadach, jak jest obecnie. – Najpierw musimy poznać jego liczebność i charakter populacji (większość osobników to osobniki migrujące), aby ustalić jego status ochronny i sposób, w jaki zarządzać populacją tego gatunku. Bez tak podstawowych informacji szakal nie powinien być gatunkiem łownym.

Nie taki szakal straszny jak go malują

– Szakale lubią tereny otwarte, rzeczne doliny, podmokłe obszary. Żywią się zwierzyną łowną: sarnami, zającami, ale też ptactwem oraz płazami i gadami, często też owocami, a nawet padliną. Zjadają też gryzonie, które łatwo może znaleźć na łąkach czy ugorach – zdradza Michał Gzowski, rzecznik prasowy Lasów Państwowych.

Ekspert przekonuje, że nie ma powodów, żeby obawiać się szakala, ponieważ po pierwsze – trudno go spotkać, po drugie – nie jest groźny. – Zwierzę to nie jest żadnym zagrożeniem dla człowieka – przekonuje. Dodaje jednak, że szakal może stanowić zagrożenie dla drobiu. Z takim problemem zmagają się m.in. Węgry, gdzie odstrzela się nawet kilkanaście tysięcy szakali rocznie.

– W niektórych krajach europejskich liczebność populacji szakala jest bardzo wysoka, co może stanowić problem dla zwierząt domowych – potwierdza prof. Bogdanowicz. – Należy jednak podkreślić, że na obszarach, gdzie pojawia się szakal, nie stwierdzono nagłego wzrostu szkód, czy też utraty bioróżnorodności.

– Przy analizach trzeba też zwrócić uwagę na obecność drapieżników – apeluje naukowiec. – Generalnie uważa się, że tam, gdzie występuje wilk, tam zazwyczaj nie ma szakala. Tam, gdzie jest szakal, tam nie ma lisa (jakkolwiek to powoli się zmienia). W większości krajów z wysoką liczebnością szakali wcześniej wytępiono wilka. Na Węgrzech praktycznie nie ma wilków i tym m.in. można tłumaczyć dużą liczebność populacji szakala – mówi.

A czy mamy się bać szakala? Czy chłopiec z Biskupca miał rację? – Moim zdaniem strach przed szakalem jest przesadzony – mówi prof. Bogdanowicz. – Jak powiedział kiedyś profesor Kowalczyk z Instytutu Biologii Ssaków PAN, tak samo możemy się bać szakala, jak lisa czy borsuka. Dopóki nie mają wścieklizny, to nie mamy się czego obawiać. A z upływem czasu zaakceptujemy fakt, że szakal złocisty jest i, mam nadzieję, zostanie z nami na dłużej.

Czytaj także: https://natemat.pl/510304,sezon-lowiecki-na-ptaki-otwarty