Pierwsze przypadki ptasiej grypy u psów. Służby apelują o ostrożność

Daria Siemion
10 lipca 2023, 14:29 • 1 minuta czytania
W prowincji Brescia we Włoszech potwierdzono występowanie ptasiej grypy u pięciu psów i jednego kota. Zarażone zwierzęta przebywały na fermie drobiu, gdzie wykryto ognisko wirusa A/H5N1. Dodatkowo, zakażenie wirusem ptasiej grypy potwierdzono u dzikich ptaków – mewy śmieszki i mewy różowej.
Ptasia grypa zagraża nie tylko mruczkom fot. 123rf.com
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Krajowe Stowarzyszenie Włoskich Lekarzy Weterynarii (ANMVI) informuje, że u pięciu psów i jednego kota, które mieszkały na fermie drobiu w prowincji Brescia, gdzie wybuchła epidemia ptasiej grypy, potwierdzono obecność przeciwciał wirusa A/H5N1. Doniesienia te potwierdził włoski resort zdrowia.


"Ministerstwo Zdrowia informuje, że w ostatnim czasie wykryto serokonwersję [rozwój przeciwciał w surowicy krwi na skutek zakażenia – red.] pięciu psów i jednego kota obecnych na wiejskiej fermie drobiu w prowincji Brescia, gdzie wystąpiło ognisko ptasiej grypy" - informują włoskie służby.

"Należy jak najszybciej i skuteczniej zintensyfikować stosowanie środków bezpieczeństwa biologicznego na fermach drobiu, również ze względu na nowe przypadki wysoce zjadliwej grypy ptaków H5N1 u mewy różowej (Chroicocephalus genei) i śmieszki (Chroicocephalus ridibundus) w prowincji Rawenna" – czytamy.

Służby zalecają szczepienia przeciwko grypie sezonowej dla pracowników, którzy mają kontakt z ptakami. Zaleca się także monitorowanie zdrowia osób narażonych, unikanie kontaktu z domowymi i dzikimi zwierzętami wykazującymi objawy choroby (w pobliżu ogniska) oraz wdrożenie nadzoru nad dzikim ptactwem.

Ptasia grypa u kotów w Polsce. Wszystko przez skażone mięso?

Od połowy czerwca z całej Polski napływają informacje o "tajemniczej chorobie kotów". Lekarze weterynarii alarmują, że na chorobę nie działają żadne leki i charakteryzuje się ona wysoką śmiertelnością – w Gdańsku zmarło aż 10 z 13 chorych kotów. W toku badań ustalono, że "tajemniczą chorobą" jest ptasia grypa.

Główny Inspektorat Weterynaryjny pracuje nad ustaleniem źródła choroby. "Trwają dalsze szczegółowe badania materiału genetycznego wirusów. Wstępne badania wykluczają pochodzenie wirusa grypy, który powodował w ostatnich tygodniach zachorowania u mew" – informuje Główny Lekarz Weterynarii. Głos w sprawie możliwych źródeł choroby u kotów zabrał na Facebooku prof. dr hab. Krzysztof Pyrć, wirusolog z Małopolskiego Centrum Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego. "W związku z transmisją wirusa grypy A H5N1 z ptaków na koty domowe przeprowadzona ocena sytuacji wykazała, że jedną z prawdopodobnych dróg transmisji patogenu jest pokarm" – napisał.

Naukowiec poinformował, że w jednej z próbek mięsa przesłanych przez opiekunów zmarłego kota wykryto wirusa ptasiej grypy. Wirusolog zastrzegł jednak, że chociaż nie można wykluczyć, że wirus znalazł się w próbce mięsa później lub mięso zostało zanieczyszczone przez chorego kota, nie można również wykluczyć, że to właśnie surowe mięso wywołało chorobę.

"W związku z powyższym, zasadny wydaje się apel do służb weterynaryjnych oraz inspekcji sanitarnej, aby zbadały mięso dostępne w Polsce i rozważyły włączenie testowania mięsa w kierunku grypy H5N1" – apeluje w swoim oświadczeniu prof. Pyrć. "Jest to kluczowe nie tylko ze względu na koty, ale również na fakt, że wirus ten stanowi zagrożenie dla życia ludzkiego" – dodaje.

Wiceminister rolnictwa: "Polski drób jest wysokiej jakości"

Na reakcje na sugestie prof. Krzysztofa Pyrcia, że źródłem zakażenia wirusem ptasiej grypy u kotów w Polsce może być mięso drobiowe pochodzące od chorych ptaków, nie trzeba było długo czekać. Jako jeden z pierwszych zareagował wiceminister rolnictwa Krzysztof Ciecióra:

– Nie grozi nam żadne niebezpieczeństwo. Informacje, że wirus ptasiej grypy znajduje się w surowym mięsie drobiowym, są absolutnie niesprawdzone, nie podlegają żadnym potwierdzeniom naukowym, żadne badania tego nie potwierdzają. Nie ma dzisiaj żadnego zagrożenia dla konsumentów, polski drób jest wysokiej jakości – mówił na zeszłotygodniowej konferencji.

Prof. Krzysztof Pyrć na swoim profilu na Twitterze wskazuje jednak, że są to puste słowa. "Minęło już 2,5 tygodnia od kiedy wiemy, że ptasia grypa jest w Polsce problemem i zagraża kotom. Ponad tydzień, od kiedy zasugerowaliśmy ścieżkę zakażenia" – czytamy. "Czy zostały podjęte jakiekolwiek działania, aby sprawdzić, jak wirus dostał się do kotów i czy istnieje zagrożenie dla ludzi i przemysłu?" – pyta ekspert.

"Przemysł drobiarski to prawie 20% rynku UE, a szacowana wartość eksportu mięsa to ponad 3 mld euro. Warto wyobrazić sobie konsekwencje dla tego sektora gospodarki, jeżeli faktycznie okazałoby się, że skażone mięso znalazło się we Francji, Włoszech czy Niemczech" – przestrzega w swoim poście.

Czytaj także: https://natemat.pl/496298,ptasia-grypa-u-kotow-jakie-sa-objawy-h5n1-i-czy-mozna-zarazic-sie-od-kota