Łoś przez dobę konał przy drodze. "Dzwoniliśmy, prosiliśmy o pomoc i nic"

Daria Siemion
11 kwietnia 2023, 14:29 • 1 minuta czytania
W Geniuszach (woj. podlaskie) łoś umierał na polu przez prawie dobę. Ludzie wielokrotnie dzwonili na 112, wzywając służby na pomoc. Te przyjechały na miejsce dopiero następnego dnia, kiedy łoś był martwy.
Umierający łoś w Geniuszach fot. Piotr Czaban / Twitter
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Umierający łoś we wsi Geniusze

Umierającego łosia znaleziono 9 kwietnia na polu należącym do pana Lucjana. Zwierze leżało i nie miało siły wstać. Rolnik podejrzewał, że łoś został potrącony na pobliskiej drodze albo zaszkodziło mu coś do jedzenia.


Pan Maciej, mieszkaniec wsi Geniusze (woj. podlaskie), w której znaleziono łosia, zawiadomił służby. Pierwszy telefon pod numer 112 miał miejsce ok. godz. 13. Mężczyznę zapewniono, że zwierzę otrzyma pomoc w ciągu 15-20 minut.

Tak się jednak nie stało, więc pan Maciej ok. godz. 17 wykonał kolejny telefon. Okazało się, że służby czekają na powiatowego lekarza weterynarii, który będzie dostępny dopiero w poniedziałek.

– Żal było patrzeć, rył kopytami ziemię, chciał się podnieść - opowiada w rozmowie z telewizją TVN 24 pan Maciej, który próbował pomóc zwierzęciu razem ze swoim teściem Lucjanem.

Następny telefon na 112 nastąpił ok. godz. 19. Wtedy pana Macieja powiadomiono, że sprawą zajmuje się Nadleśnictwo Czarna Białostocka. Przypomnijmy, że w tamtym momencie od pierwszego zgłoszenia minęło już 6 godzin...

– I na tym się kończyło. Słyszeliśmy, że trzeba czekać. A tamten łoś umierał w męczarniach – mówi pan Maciej.

Następnego dnia rano pan Maciej poszedł na pole, żeby zobaczyć, czy łoś został zabrany. Okazało się, że zwierzęciu nikt nie pomógł. Mężczyzna zadzwonił na 112 i zagroził, że o bezczynności urzędników powiadomi media.

W międzyczasie sprawą zainteresował się Piotr Czaban z kanału "Czaban Robi Raban", który na Twitterze opisał sprawę. Jego post spotkał się z ogromnym zainteresowaniem internautów, którzy krytykowali podlaskie służby.

Łoś nie otrzymał pomocy, bo były święta?

W poniedziałek 10 kwietnia do łosia przyjechała policja, która wezwała na miejsce powiatowego lekarza weterynarii. Ten po krótkich oględzinach stwierdził, że zwierzę nie żyje. Było to ok. godz. 11.

– O sprawie zostaliśmy zaalarmowani w poniedziałek. Po przyjeździe na miejsce mundurowi wezwali powiatowego lekarza weterynarii, który potwierdził, że zwierzę zdechło – przekazał TVN 24 komisarz Mirosław Turko, dyżurny komendy powiatowej w Sokólce

Wojciech Rudnik, przedstawiciel Nadleśnictwa Czarna Białostocka powiedział w rozmowie z TVN 24, że "faktycznie informacja o łosiu została przekazana". O sprawie został powiadomiony myśliwy, który miał skrócić męki zwierzęcia.

Łowczy nie mógł tego jednak zrobić bez zgody powiatowego lekarza weterynarii, który tego dnia był niedostępny. Przypomnijmy, że zdarzenie miało miejsce w godzinach popołudniowych w Niedzielę Wielkanocną 9 kwietnia.

– Na pewno będziemy analizować tę sprawę, bo na myśl o wielogodzinnej męce zwierzęcia serce mi się kraje - przekazał Rudnik. Leśniczy dodał, że ze względu na święta, mogło zabraknąć komunikacji między służbami.

Gdzie zgłosić ranne zwierzę, by otrzymało pomoc?

W Polsce niestety nadal zdarzają się w sytuacje, w których zwierzęta nie otrzymują pomocy lub dociera ona do nich za późno. Dzieje się tak m.in. przez stosowaną przez służby "spychologię", czego doskonały przykład widzimy powyżej: 112 zawiadomiło nadleśnictwo, nadleśnictwo myśliwego, myśliwy weterynarza, ostatecznie na miejsce przyjechała policja.

W praktyce jednak żadna ze służb nie spełnia wszystkich potrzeb związanych z ratowaniem zwierząt, np. policjanci nie są szkoleni w zakresie ratowania zwierząt, nie dysponują pojazdami do transportu zwierząt, nie potrafią ocenić ich stanu i nie wiedzą, gdzie można je leczyć.

Dlatego też o wypadkach z udziałem zwierząt najlepiej oprócz policji i urzędów zawiadamiać również lokalne organizacje broniące praw zwierząt, których wolontariusze i pracownicy nie dopuszczą do pochopnego odstrzału lub uśpienia zwierzęcia. Co więcej, będą wiedziały, gdzie je rehabilitować i leczyć, by mogło wrócić na wolność.

Czytaj także: https://natemat.pl/374191,martwe-lub-ranne-zwierze-przy-drodze-co-robic-gdzie-zglosic