Wypalanie traw jest głupie i niebezpieczne. Nie bójmy się donosić na sprawców [FELIETON]
Trawa nie będzie bujniejsza dzięki wypalaniu
Zacznijmy od tego, dlaczego ludzie na przełomie marca i kwietnia zaczynają wypalać trawy. Na jednym z forów przeczytałam, że wypalanie trawy zapobiega namnażaniu chwastów. To wierutna bzdura. Chwasty zagnieżdżają się w glebie wczesną jesienią, a goła, wypalona ziemia, jest dla nich idealnym miejscem do wzrostu.
Kolejnym argumentem "przemawiającym" za wypalaniem traw jest rzekome poprawienie jakości i wyglądu nowej trawy. Nie jest to prawda! Wypalanie w rzeczywistości zmniejsza gęstość nowej trawy o 50-70 proc. Wypalasz trawę? Możesz spodziewać się na swojej posesji łysych placków.
Następnym mitem jest to, że dzięki wypalaniu nowa trawa będzie bardziej zielona. W rzeczywistości nowa trawa będzie tego samego koloru, niezależnie od tego, czy doszło do wypalenia, czy nie. Co najwyżej, jej kolor może wydawać się bardziej jaskrawy przez kontrast z popiołem i czernią.
Wypalanie traw nie jest też dobre dla gleby. Wraz z dymem znika większość składników odżywczych ze starych roślin. Tym samym cykl obiegu materii zostaje przerwany, a cenne pierwiastki (np. potas, wapń, magnez) nie wracają do gleby. Takie miejsce w przyszłości trzeba nawozić. Co za marnotrawstwo i głupota…
Tylko czy takie tłumaczenia działają? Zgadnijcie. Prędzej sąsiad wbije wam widły w plecy, niż posłucha. Przecież "wie lepiej"...
W płomieniach giną zwierzęta
Teraz kolejna sprawa, której "nałogowi wypalacze traw", nie potrafią lub nie chcą zrozumieć. Chodzi o zwierzęta, które palą się żywcem i giną w płomieniach. W wysokiej trawie mieszkają myszy, norniki, ślimaki, żaby, lisy, borsuki, biedronki. Giną też zwierzęta domowe, gospodarskie i ptaki.
Niektóre gatunki ptaków, np. skowronki i świergotki łąkowe, budują w wysokiej trawie gniazda, w których składają jaja. Na łąkach odpoczywają małe sarenki, zające i jeże. To tylko niektóre ze zwierząt, które przez ludzką głupotę giną w straszliwych męczarniach - najpierw trują się dymem, później płoną.
Można pomyśleć, że dzika przyroda powróci w ciągu kilku miesięcy, ale nic bardziej mylnego. Odtworzenie tego, co zostało spalone, zajmuje naturze kilka lat. Nie da się tego przyspieszyć, ponieważ dym i popiół uniemożliwiają pszczołom i trzmielom zapylanie. W efekcie zmniejsza się ilość kwiatów i plonów.
Tylko czy sprawców obchodzi los zwierząt? Nie za bardzo, w końcu "żadnych tam nie widzieli".
Ogień zagraża wszystkim ludziom
Wypalacze traw szkodzą nie tylko zwierzętom i przyrodzie, ale również innym ludziom. Przez ich "świetny pomysł” do atmosfery uwalniają się ogromne ilości dwutlenku węgla. Tylko pogratulować trucia siebie i swoich dzieci w imię "bujnej trawy", tylko dlaczego, drodzy podpalacze, trujecie również mnie?
Jest jeszcze jedna rzecz, którą podpalacze wypierają: ogromne ryzyko wywołania pożaru. Na własne oczy widziałam, jak malutki płomień wymyka się sąsiadowi spod kontroli i staje się potężnym, wielkim pożarem, który wkracza na jego podwórko. Ten sam sąsiad kilka minut wcześniej prawie zjarał mnie żywcem, bo miałam 6 lat i obserwowałam w trawie za domem biedronki. Jeszcze na mnie nakrzyczał...
Moja mama nie złożyła doniesienia, bo "przecież to sąsiad" i "nic się nie stało" a "wszyscy wypalają trawę". Nie mam jej tego za złe, ale uważam, że takie podejście to błąd. Na sprawców znęcania się nad zwierzętami, niszczenia przyrody i podpaleń trzeba donosić. Oni muszą wiedzieć, że robią coś złego, a kara jest nieuchronna.
Wiele osób ma przed tym opory, bo taka nasza polska natura, by nie być "donosicielem" i uniknąć skojarzeń z milicją, a przecież wypalanie traw to nie jest wybryk przeciwko władzy, tylko groźne przestępstwo. Każdy normalny człowiek zawiadomiłby służby, że sąsiad podpalił garaż, ale przed zgłaszaniem podpalenia łąki, mamy opory.
Poczucie winy z powodu wypalania traw powinni mieć sprawcy, a nie osoby, które zawiadamiają służby. Nie czujmy się jak komunistyczni donosiciele, bo nie powiadamy służb o czymś, co nie pasuje władzy, tylko o czymś obiektywnie bezpodstawnym i niebezpiecznym.
Bezpieczeństwo ludzi to nie wymysł, bo każdego roku w wyniku pożarów spowodowanych wypalaniem traw ginie kilkanaście osób. Nierzadko są to strażacy i leśnicy, którzy ryzykują swoim życiem, by ocalić przed ogniem podpalaczy i ich posesje (!), bo na ratowanie zwierząt zwykle jest już za późno...
Takie przypadki trzeba dokumentować i zgłaszać
Pamiętajmy, że wypalanie traw i nieużytków rolnych jest w Polsce nielegalne. Sprawca czynu może otrzymać za to grzywnę w wysokości od 20 do 5000 zł. Wystarczy zadzwonić na policję i przekazać służbom zdjęcia.
Surowszej kary może spodziewać się osoba, która wypalając trawy, stwarza zagrożenie dla życia lub zdrowia innych ludzi albo ich mienia. Taka osoba może tracić za kratki nawet na 10 lat, a jeżeli w pożarze ktoś zginie, na 12.
Może będzie to dobra nauczka, skoro tłumaczenia nie działają...
Czytaj także: https://natemat.pl/473618,adwokat-katarzyna-topczewska-o-wyrokach