Czy to prawda, że koty "wyciągają" choroby? W ludowych wierzeniach jest odrobina prawdy

Daria Siemion
27 lutego 2023, 16:31 • 1 minuta czytania
Kiedyś odwiedziłam chorą babcię i zobaczyłam, jak leżą na niej cztery koty. – Babciu, a po co ci tyle kotów? – zapytałam. Babcia odpowiedziała, że "koty wyciągają choroby”. Okazuje się, że w Polsce to powszechne wierzenie. Czy jest w nim odrobina prawdy?
Kot przy chorym to częsty widok fot. 123rf.com
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Felinoterapia nigdy nie zastąpi prawidłowej diagnostyki i leczenia pod okiem lekarza.

Czy kot wie, że opiekun jest chory?

Węch jest najsilniejszych ze zmysłów u kota. Badania naukowe wskazują, że jest nawet 14 razy silniejszy niż u człowieka. Koty potrafią wyczuć subtelne różnice, które sprawiają, że opiekun pachnie inaczej. Możliwe też, że są w stanie wyczuć objawy niektórych chorób, choć nie utożsamiają ich ze złym samopoczuciem.


Kot, dzięki potężnemu zmysłowi węchu, może wyczuwać nawet niewielkie zmiany hormonalne u ludzi. Hormony to substancje chemiczne, które regulują wiele procesów zachodzących w organizmie. Zmiany ich stężenia mogą wpływać na zmianę zapachu potu. Dla człowieka będą one niewyczuwalne, ale kot może je wyczuć.

Kiedy opiekun kota ma grypę, a kot kręci się koło niego i uważnie obwąchuje, może to być spowodowane tym, że jest zaintrygowany zmianami hormonalnymi w jego organizmie. Dla niego inny zapach to coś, co chce sprawdzić. Możliwe też, że interesuje go zapach przyjmowanych leków, np. kropel do nosa, maści rozgrzewających lub syropów.

Istnieje wiele anegdotycznych doniesień o kotach wyczuwających śmierć. Najsłynniejszym z nich jest kot Oscar z Rhode Island, który "przepowiedział zgon” ok. 100 osób. Nie ma jednak żadnych dowodów na to, by miał "szósty zmysł”. Najprawdopodobniej kładł się na osobach umierających dlatego, że miały gorączkę - traktował je jak grzejnik.

Jednak opiekunowie kotów wiedzą, że ich mruczki znają ich doskonale. Znają ich rytm oddechu, rytm bicia serca, temperaturę ciała. Nic dziwnego, że kot zwraca więcej uwagi na opiekuna, gdy ten zaczyna kichać lub kaszleć. Nie oznacza to jednak, że mu współczuje. Dla zwierzęcia jest to po prostu odstępstwo od cenionej przez nie normy.

Kiedy opiekun kota jest chory, zmienia się domowa rutyna zwierzęcia. "Koci protektor" nie idzie do pracy, nie je śniadania, biega co chwilę do toalety, ma podwyższony poziom hormonu stresu, a przy jego łóżku są chusteczki, których wcześniej nie było – wszystkie te zachowania wysyłają kotu wiadomość, że ma do czynienia z czymś niezwykłym.

Kiedy opiekun kota leży w łóżku i kot przychodzi, żeby się do niego przytulić, wiele osób utożsamia to zachowanie z troską i "wyciąganiem choroby", ale dotychczas tego nie udowodniono. Koty w takiej sytuacji mogą być "przylepami", ponieważ opiekunowie są mniej ruchliwi, a dla nich to świetna okazja, by być głaskanym.

Wnioski z tego są takie, że koty są w stanie zauważyć fizyczne i psychiczne objawy choroby, ale ich zdolności poznawcze raczej nie pozwalają na powiązanie tego z tym, jak się czują, gdy same są chore. Niemniej mogą zdawać sobie sprawę z tego, że ich obecność poprawia samopoczucie opiekuna.

Czy koty pomagają w zdrowieniu?

To, że kot nie jest lekarzem i nie jest w stanie diagnozować chorób, nie oznacza, że jego obecność nie wspiera procesu zdrowienia. Mruczenie kota uwalnia u ludzi endorfiny, tzw. hormony szczęścia. Ich głaskanie obniża ciśnienie krwi i ma działanie uspokajające, a przecież choroby wiążą się z ogromnym stresem.

Naukowcy dowiedli, że mruczenie kota ma częstotliwość między 24 a 140 Hz, a taka częstotliwość przyspiesza regenerację złamanych kości, uszkodzonych więzadeł, mięśni i ścięgien. Pół żartem, pół serio, wychodzi więc na to, że gdyby nie nowoczesne urządzenia medyczne, kocie mruczenie mogłoby być na receptę...

Z kolei badania przeprowadzone przez naukowców z Mayo Clinic Center for Sleep Medicine w stanie Minnesota w Stanach Zjednoczonych dowodzą, że koty poprawiają jakość snu nawet o 30 procent. Nie trzeba tłumaczyć, jak wielkie znaczenie ma to dla odzyskiwania sił i ogółem procesu zdrowienia.

Wychodzi więc na to, że w ludowych mądrościach o "wyciąganiu przez koty choroby" jest trochę prawdy, choć w zakresie zupełnie innym, niż wyobrażała to sobie moja babcia, dla której kot był "zwierzęciem magicznym". Niemniej, skoro ona czuła, że koty jej pomagają, tak było. Bez nich na pewno czułaby się o wiele gorzej i wie o tym każdy kociarz.

Czytaj także: https://natemat.pl/459751,10-udowodnionych-naukowo-korzysci-z-posiadania-kota