Zmusił żonę, by włożyła rękę do klatki z grzechotnikiem. Byli członkami sekty "wężowników"
Ich nabożeństwa na pierwszy rzut oka nie różnią się od innych zielonoświątkowych obrządków. Wierni tańczą i śpiewają, atmosfera jest wzniosła i natchniona. Wszystko przebiega dość standardowo, dopóki pastor i jego pomocnicy nie zaczną wyciągać ze skrzynek... węży.
Pierwszą sektę wężowników odnotowano na początku XX wieku w Tennessee. W całych Appalachach rozpropagował ją niejaki pastor George Went Hensley. Powszechnie wskazuje się go jako pierwszą osobą, która podczas nabożeństwa wzięła węża do rąk, jednak badacze uważają, że praktyka ta była zbyt rozproszona, by przypisywać ją tylko jednemu człowiekowi.I Jezus rzekł do nich: "Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić".
George Went Hensley podczas jednego z nabożeństw.•Fot. Materiały archiwalne
Sekty "wężowników" budzą w USA wiele kontrowersji i w większości stanów są oficjalnie prawnie zakazane. W latach 90. głośna była szokująca sprawa Glenna Summerforda – pastora jednego z takich zgromadzeń, który zmusił swoją żonę Darlene, by włożyła rękę do klatki z grzechotnikiem. Mężczyzna został skazany, a węża w tym przypadku uznano za narzędzie zbrodni.
Pastor Glenn Summerford wraz z żoną Darlene.•Fot. kadr z filmu dokumentalnego "Wąż z Alabamy"
POSŁUCHAJ
"W ciemność" to nowy podcast naTemat, w którym będę opowiadać o mroczniejszej stronie rzeczywistości. Prawdziwe zbrodnie, niepokojące zjawiska czy fenomeny społeczne – temu wszystkiemu będę starała się wnikliwie przyjrzeć i zrozumieć. Jako psycholożka i kulturoznawczyni nie chcę zatrzymywać się na powierzchni, ale sięgać głębiej – właśnie w tytułową "ciemność".