"Mleko jest efektem gwałtu na krowach". W słowach ministra rolnictwa jest ziarnko prawdy
– Większość ludzi ma głęboko zakorzenione przekonanie, że krowa jest stworzona do dawania mleka człowiekowi. Wcale tak nie jest. Krowa, podobnie jak inne ssaki, musi najpierw urodzić dziecko – mówi naTemat Anna Żuchniewicz z fundacji Viva! Akcja dla zwierząt. Punktem wyjścia do rozmowy była kontrowersyjna wypowiedź ministra rolnictwa o "gwałtach na krowach".
Czy krowy są faktycznie gwałcone? Rozmawiam o tym z koordynatorką kampanii "Białe kłamstwa" Anną Żuchniewicz. Z wywiadu dowiecie się, jak pozyskiwane jest mleko, które znajdziecie w kartonowych opakowaniach na sklepowych półkach.
Czy w sformułowaniu o tym, że "mleko jest efektem gwałtu na krowach" jest ziarnko prawdy?
Na pewno coś w tym jest. Krowy są wbrew woli poddawane sztucznemu zapłodnieniu, czyli tzw. inseminacji, celem powołania na świat kolejnych istnień, które będą, podobnie jak ich matki, wykorzystywane. Gdyby miały możliwość wyboru swojego losu, to z pewnością nie chciałby być zwierzętami hodowlanymi, które są całe życie eksploatowane, a na koniec i tak trafiają do rzeźni.
Wbrew temu, co można przeczytać w nieprzychylnych mediach lub usłyszeć od wielu polityków, nasza kampania "Białe kłamstwa" nie jest atakiem na przemysł mleczny lub zniszczenie polskiego rolnictwa. Chcemy pokazać drugą stronę medalu, której konsument nie zobaczy w reklamach. Tak, by mógł dokonać świadomego wyboru.
Jako społeczeństwo, coraz bardziej zwracamy uwagę na to, co kupujemy, dlatego udział w tym trendzie uważam za coś ważnego i potrzebnego.
Jak tak naprawdę wygląda inseminacja?
Polega na mechanicznym zdeponowaniu nasienia buhaja w drogach rodnych samicy, czyli jest to po prostu wkładanie ręki z "pistoletem" zawierającym nasienie do dróg rodnych krowy.
W reklamach uśmiechnięte krowy pasą się na łąkach i z radością dają nam mleko. Jak jest naprawdę?
Proces pozyskiwania mleka na skalę przemysłową nie jest sielanką. Jałówki ras mlecznych zapładnia się już w wieku około 15 miesięcy. Ciąża trwa około 280 dni (nieco ponad 9 miesięcy), czyli krowy po raz pierwszy cielą się w wieku od 24 do 30 miesięcy w zależności od rasy. Żeby zagwarantować ciągłość procesu i w związku z tym jak największą ilość pozyskiwanego mleka, krowę inseminuje się ponownie już w 50-60 dniu laktacji, tak aby już w 3 miesiącu po porodzie znów była w ciąży.
Po urodzeniu cielęcia następuje laktacja, która standardowo trwa ok. 300 dni. Pierwsza wydzielina gruczołu mlekowego to bogata w przeciwciała tzw. siara. Wydzielana jest przez krowy do mniej więcej piątego dnia po porodzie. Samo ciele jest odbierane matce zazwyczaj już w pierwszej dobie po narodzinach i karmione tą siarą już w pojedynczym kojcu. Następnie, po odpojeniu siarą, jest przestawiane na preparaty mlekozastępcze.
Jeśli urodzą się buhajki, czyli byczki, to kończą za kilka miesięcy jak cielęcina, natomiast cieliczki po osiągnięciu odpowiedniego wieku zasilą dojne stado i podzielą los swoich matek.
Kiedy pijemy mleko, zapominamy, że przecież krowa nie daje go ot tak.
Większość ludzi ma głęboko zakorzenione przekonanie, że krowa jest stworzona do dawania mleka człowiekowi. Wcale tak nie jest. Krowa, podobnie jak inne ssaki, musi najpierw urodzić dziecko. W przemyśle mlecznym, żeby zapewnić ciągłość tego procesu, krowy zapładniane są już 50-60 dniu laktacji. Tak, by w mniej więcej w 3 miesiącu po porodzie, ponownie była w ciąży.
Od tego momentu organizm krowy jest potrójnie obciążony: produkuje mleko dla ludzi – średnio 40 kg dziennie, a rekordzistki nawet 70 kilo, nosi pod sercem kolejny płód i do tego musi pokryć potrzeby wynikające z własnego metabolizmu. Udój trwa przez ok. 7 miesięcy ciąży.
Po czym na około 2 miesiące przed porodem krowę się "zasusza". Oznacza to stopniowe zaprzestanie dojenia, ale nie jest to akt łaski ze strony hodowcy, ale ma na celu przygotowanie krowy do kolejnego porodu, regenerację wymienia i dostarczenie składników pokarmowych dla intensywnie rozwijającego się płodu.
Ile żyją krowy mleczne, a ile "dzikie"?
Średni okres użytkowania krów mlecznych wynosi 3 lata. W wieku 6-7 lat wysyłane są do rzeźni. Następuje to wtedy, gdy ich wydajność mleczna spada i z punktu widzenia hodowcy nie opłaca się jej utrzymywać lub występują choroby wymienia, uszkodzenia nóg, bądź problemy z kolejnym zacieleniem.
Krowy mleczne wyeksploatowane do granic możliwości, kończą życie przedwcześnie, zabijane na mięso. W naturalnych warunkach mogłaby żyć ponad 20 lat. Takowe jednak już praktycznie nie istnieją. Możemy o nich mówić tylko w przypadku schronisk, do których zabierane są uratowane przed rzeźnią krowy.
A czy można jeszcze kupić mleko pozyskane "humanitarnie"?
Takie mleko znajdziemy w gospodarstwach ekologicznych i organicznych. Jednak występuje tam jedynie różnica w warunkach chowu. Faktycznie krowy mogą się paść na pastwiskach, mają dostęp do trawy i światła słonecznego, cielaki są odbierane później, ale łańcuch praktyk jest bardzo podobny. Wciąż mamy jednak do czynienia ze sztucznym zapłodnieniem i wszystko kończy się rzeźnią.
W ostatnich dniach w internecie krąży też inny niesławny cytat. Poseł Konfederacji Dobromir Sośnierz nazwał zwierzęta "maszynami zrobionymi z mięsa". Jak jest z krowami? Skąd wiemy, że czują ból lub mają emocje?
Jest udowodnione naukowo, że krowy mają emocje i tworzą silne więzi społeczne. Są zwierzętami bardzo czułymi – często pomagają się opiekować cielętami swoich sióstr lub innych matek. Mają bardzo dobrą pamięć i chowają urazę, jeśli ktoś je zranił. Krowy rozumieją też związki przyczyno-skutkowe. I nie są jedynymi zwierzętami, które posiadają takie cechy.
Jedyny komentarz, którego mogę użyć w stosunku do tego cytatu i słów innych posłów Konfederacji jest to, że jest mi wstyd, że tacy ludzie reprezentują obywateli i zasiadają w Sejmie.
Mówi się, że przemysł mleczny jest nawet gorszy niż szeroko nagłaśniany przemysł drobiowy. Choć trudno wartościować tak naprawdę cierpienie zwierząt.
Zgadzam się z tym. W moim odczuciu przemysł mleczny jest gorszy niż cały przemysł mięsny, ponieważ dochodzi o wiele więcej lat eksploatacji. W przemyśle mięsnym zwierzęta są o wiele wcześniej zabijane, więc po prostu krócej cierpią.
Czy mleko krowie jest w ogóle nam potrzebne? Zawsze się mówiło, że "pij mleko, będziesz wielki". Tymczasem człowiek jest jedynym gatunkiem pijącym mleko innych zwierząt. Samo to, że nie wszyscy trawią zawartą w nim laktozę powinno być zastanawiające.
Jest bardzo dużo produktów roślinnych bogatych w wapń – pomarańcze, suszone figi, migdały, brokuły, jarmuż, tofu. Także "mlekopodobne" napoje roślinne (migdałowe, sojowe) są fortyfikowane w wapń. Niezależnie od etapu życia, na którym jesteśmy, przy prawidłowo zbilansowanej i urozmaiconej diecie wegańskiej nie powinniśmy mieć problemu z zapewnieniem odpowiedniej podaży tego pierwiastka.
Ponadto badania naukowe sugerują, że spożycie mleka i nabiału może mieć związek z rozwojem chorób cywilizacyjnych. W przypadku mleka jest to m.in. rak piersi i cukrzyca. Jedzenie nabiału może powodować m.in. choroby układu krążenia i niektóre rodzaje nowotworów (rak piersi, rak prostaty).
I wracając do punktu wyjścia: w mleku mogą być te wszystkie leki podawane krowom, by nie chorowały i mogły być jak najdłużej dojone?
To na pewno nie pozostaje obojętne. Są normy, które to regulują, ale zawsze mogą się dostać śladowe ilości środków podawanych krowom zapobiegawczo, np. antybiotyki lub sterydy.
Na koniec chciałabym zwrócić uwagę, że to, że coś jest normą, nie oznacza, że jest etycznie właściwe. Niezależnie od warunków, w jakich zwierzęta są przetrzymywane, większość kończy w ten sam sposób.
Czytaj też: Tak "sprzedałem" handlarzom chore krowy. Po materiale Superwizjera o "leżakach" nic się nie zmieniło
Obalamy mity o mleku, w które większość ludzi chce wierzyć. "Ciała krów są potwornie wyeksploatowane"