Komar tygrysi coraz bliżej Polski. Wiemy jak go rozpoznać i dlaczego jest tak groźny
Niby to tylko mały i piskliwie brzęczący owad, a wielu naukowcom i epidemiologom spędza on sen z powiek. Chodzi o komara tygrysiego, zwanego też azjatyckim. Jego populacja powiększa się i rozprzestrzenia po kolejnych częściach Europy i Azji. Niedawno pojawił się w Niemczech oraz w Czechach. Ludzie boją się tego owada, bo przenosi on bardzo groźne, a nawet śmiertelne choroby.
Niedawno został on zaobserwowany w Niemczech oraz w Czechach. Niemcy bardzo szybko jednak rozprawili się z owadem stosując chemiczne opryski. Z kolei w Czechach kilka miesięcy temu zmarła 72-letnia kobieta, która zachorowała na dengę, najprawdopodobniej po ugryzieniu komara tygrysiego.
Podobno owad był widziany także na południu Polski. Informował o tym na łamach "Dziennika Zachodniego" emerytowany profesor Uniwersytetu Śląskiego, który zrobił mu zdjęcie jak wysiadał z samochodu przed swoim garażem.
Jak wygląda?
Komar tygrysi w budowie nie różni się od występującego w Polsce komara. Odróżnia go natomiast umaszczenie. Komar tygrysi pokryty jest srebrnobiałymi paskami i osiąga około 10 mm długości. Pora jego "żerowania" przypada na godziny poranne oraz późne popołudnie. Atakuje ludzi i zwierzęta. Wabi go ich ciepło i zapach. Po jego ugryzieniu podobnie jak zwykłych komarów powstaje swędzący bąbel.
To co najważniejsze w przypadku komara tygrysiego, to choroby, które roznosi. To one są najniebezpieczniejsze dla zdrowia i życia człowieka. Wśród nich znajdują się m.in.: denga
malaria, żółta febra i gorączka Zachodniego Nilu.