Klienci Carrefoura znaleźli pająka w bananach. Jak zachować się w takiej sytuacji?
Klienci jednego ze sklepów przy ul. Czerskiej w Warszawie znaleźli niedawno egzotycznego pająka, który siedział ukryty w skrzynce z bananami. Dwoje z nich podzieliło się opisem całej sprawy na Facebooku. Ale to nie pierwszy przypadek (i pewnie nie ostatni), kiedy ktoś w Polsce znajduje "pasażera na gapę" w owocach z Afryki czy Ameryki Południowej.
Wspomniana sprawa dotyczy Carrefoura przy Czerskiej na warszawskim Mokotowie. W środę jeden z kupujących znalazł tam w skrzynce z bananami pająka. Wszystko opisał na swoim Facebooku.
"Sklep, sięgam ręką po banany, kątem oka widzę że na nich coś siedzi – natychmiast odrzucam je od siebie – wpadają do skrzynki z arbuzami – dociera do mnie co widziałem. 'Duży pająk' – mówię do gościa który na mnie patrzy podejrzliwie. (...)Kobieta obok sięga rękę po kolejne banany. 'Tam był wielki pająk, pani zostawi' – mówię. Zlewa mnie całkowicie, bierze dużą kiść i pakuje do siaty" – napisał.
Tak wygląda heteropoda venatoria.•Fot. Pawelski / Archiwum prywatne
Przede wszystkim nie panikowaćCo mamy zrobić, gdy zobaczymy wielkiego pająka w bananach w sklepie?
– Pająki nie atakują. Mogą się co najwyżej bronić. Nie skoczą nam do gardła ani nic z tych rzeczy. One nie lubią kontaktu z nami i to jest pewne. Dobrowolnie nigdy nie będą probować zbliżyć się do człowieka. Boją się nas o wiele bardziej niż my ich. Pająk zawsze wybierze ucieczkę, a jeśli użyje pazurów jadowych, to jedynie wtedy, kiedy mu ją uniemożliwimy – mówi Paweł.
– Te stworzenia z zasady wolą nie angażować się w niepotrzebne potyczki. Nie mają żadnego interesu w tym, żeby nas ugryźć, a swój jad wolą zachować na polowanie. Nawet jeśli taki pająk nas ukąsi, będzie to najprawdopodobniej "suchy strzał", a jeśli już dostaniemy jadem to poswędzi i przejdzie. Można to porównać do jadu osy, czy pszczoły. Szanse na bycie ukąszonym przez tego pająka (heteropoda venatoria) równe są szansom trafienia szóstki w totka – stwierdza nasz rozmówca.
Wałęsak z hodowli Pawła.•Fot. Pawelski / Archiwum prywatne
Do tej zasady zastosował się podświadomie klient sklepu przy Czerskiej. Poprosił ekspedientki o przyniesienie z zaplecza plastikowego pudełka. Przy zachowaniu sporej ostrożności udało mu się zapędzić pająka do środka. Czy dobrze zrobił?
– Nie polecam samowolnych akcji, bo często to nie są żarty, zwłaszcza gdy nie wiemy z czym mamy do czynienia. Jeśli już musimy, bo wymagają tego okoliczności, to należy oszacować sytuację i postarać się takiego pająka jakoś unieruchomić, czyli nie dać mu szans przemieścić się na otwartą przestrzeń – tłumaczy Paweł.
– Jeśli będzie możliwość bezpiecznego zamknięcia go w foliowym worku, w którym juz siedzi wraz z np. bananami, można to zrobić lub nakryć go dużym naczyniem typu wiadro. Ale musimy być przygotowani, że będzie uciekał. Dlatego powinny to robić doświadczone osoby. Najlepiej więc zadzwonić po eko-patrol straży miejskiej i zachować spokój – mówi nasz rozmówca.
Ochroniarz sklepu zasugerował, żeby zabić pająka. Czy sami powinniśmy to robić?
Tutaj raczej należy zachować się analogicznie do tego, co mówił nasz ekspert odnośnie łapania pająka. Przede wszystkim to niebezpieczne i powinna to robić doświadczona osoba, a poza tym taki pająk mógłby trafić do ogrodu zoologicznego. I o tym pomyślał też kupujący.Czy powinniśmy sami zabijać podejrzanego pająka?
– Grono osób zajmujących się terrarystyką, które wie jak postępować z takimi przybyszami, jest w Polsce bardzo liczne. Hobby bardzo się rozwinęło wśród młodzieży. Najlepiej jest je w całości wszystkie umieścić w jakimś szczelnym pojemniku i szybko przekazać do ogrodu zoologicznego – zachęca Paweł.
Mężczyzna, który opisał całe zdarzenie, martwił się w swoim poście, że inni kupujący mogli wziąć razem z bananami młode tego pająka, którego zauważył na owocach.
– Maluszki lub kokony, z których młode jeszcze nie wyszły, nie mają większych szans na przeżycie, jeśli nie będą miały optymalnych warunków. Wilgotność i wysoka temperatura jest im potrzebna do życia, także na mrozie powinny zginąć. To nie są zwierzęta inwazyjne, które mogłyby się u nas zadomowić. Pająki tropikalne i subtropikalne nie przeżyją u nas zimy, bo nie potrafią się hibernować – mówi nam znawca.
Po złapaniu pająka pracownicy sklepu nie wezwali straży miejskiej, tylko firmę, która zajmuje się ochroną przed szkodnikami.Co dzieje się później z takim pająkiem?
"Zgodnie z procedurą, cała partia bananów została wycofana z hali sprzedaży i zabezpieczona. Zgłoszenie o incydencie zostało przesłane do wyspecjalizowanej firmy, która zajmuje się obsługą sklepów sieci Carrefour w zakresie ochrony przed szkodnikami. Zabezpieczone banany oraz pająk – który w pierwszej ocenie ekspertów uznany został za niegroźnego – zostały odebrane przez wspomnianą firmę w celu dokonania ekspertyzy. Obecnie czekamy na wyniki badania" – napisał nam w oświadczeniu Carrefour Polska.
Sklep przyznał także, że "transport egzotycznych pajęczaków wraz z dostawą owoców lub warzyw jest niestety zjawiskiem, które może wystąpić incydentalnie" i że stara się, żeby "podobne sytuacje nie zdarzały się w sklepach sieci".
***
Po publikacji tego artykułu dowiedzieliśmy się od biura prasowego sieci Carrefour, że ekspertyza potwierdziła, że pająk znaleziony w sklepie przy Czerskiej to (jak mówił nasz rozmówca) niegroźny dla człowieka heteropoda venatoria.