Steve Irwin, słynny "Łowca krokodyli", zmarł 4 września 2006 roku
Steve Irwin, słynny "Łowca krokodyli", zmarł 4 września 2006 roku Fot. movieclips/ youtube.com
Reklama.
W niedzielę Lyons gościł w studiu australijskiej stacji Network Ten, gdzie opowiedział o dniu, w którym zginął jego słynny kolega. 4 września 2006 roku Irwin oraz Lyons wybrali się na płytkie wody okrywające Wielką Rafę Koralową w okolicy australijskiej miejscowości Port Douglas. Irwin miał kręcić w tym terminie materiał do programu „Najgroźniejsze zwierzęta oceanu” ("The Ocean's Deadliest”), ale ze względu na zła pogodę postanowił zebrać „lżejszy” materiał do programu swojej córki „Bindi the Jungle Girl”.
Lyons, który wskoczył razem z Irwinem do wody, podkreślił, że sfilmowanie płaszczki z rodziny ogończowatych nie wydawało się być szczególnie ryzykownym zadaniem, ponieważ zwierzęta te przeważnie są spokojne i odpływają, gdy poczują się zagrożone. Kamerzysta powiedział więc Irwinowi, żeby podpłynął do płaszczki od tyłu, by ten mógł nagrać moment, w którym ryba odpływa.
Płaszczka zachowała się jednak agresywnie, być może biorąc cień Irwina za cień niebezpiecznego dla niej żarłacza tygrysiego. Zwierzę wielokrotnie ugodziło przyrodnika w klatkę piersiową swoim kolcem jadowym. – Nawet nie wiedziałem, że zrobiła mu krzywdę. Dopiero, gdy przekręciłem kamerę, i zobaczyłem, że Steve stoi w olbrzymiej kałuży krwi, zorientowałem się, że coś jest nie tak – powiedział Lyons.
Z jego relacji wynika, że kolec jadowy płaszczki utknął w klatce piersiowej Irwina, który – wbrew temu, co podała cześć mediów – nie próbował go wyciągnąć. Ciężko ranny przyrodnik został wciągnięty na łódź, gdzie znajdowała się reszta ekipy, która natychmiast skierowała się w stronę brzegu.
Na pokładzie Lyons zobaczył, że Irwin ma rany na wysokości serca. – Strasznie cierpiał, te płaszczki mają w swoim kolcu jad, więc wiedziałem, że to musiało być bardzo bolesne – zaznaczył kamerzysta, dodając, że jego kolega był jeszcze przez chwilę przytomny. Lyons mówił wtedy o dzieciach Irwina, by zmotywować go do walki o życie. – Spokojnie spojrzał na mnie i powiedział „umieram”. To była ostatnia rzecz, która powiedział – oznajmił Lyons.
Do czasu przybycia ratowników kamerzysta starał się reanimować kolegę. Jego wysiłki trwały ponad godzinę, ale nie przyniosły oczekiwanego efektu. Przybyły na miejsce lekarz stwierdził zgon w ciągu 10 sekund. Drugi kamerzysta nagrał moment ataku płaszczki, ponieważ Irwin chciał, by kamera nagrywała także wypadki, jakie się mu przytrafiają. Lyons podkreśla, że ze względu na rodzinę Irwina nagranie nigdy nie powinno zostać opublikowane (wcześniej informowano, że wszystkie kopie nagrania zostały zniszczone po tym, jak obejrzeli je badający sprawę policjanci).

źródło: Independent.co.uk