W czwartek internet obiegł filmik z brytyjskim psem wojskowym, który został w Afganistanie schwytany przez Talibów. Mało kto wie, że takie czworonogi służą także w polskiej armii. Żołnierze twierdzą, że żadne urządzenie nie wykrywa materiałów wybuchowych tak dobrze, jak psi nos.
Brytyjski wojskowy pies, którego schwytali jeszcze w grudniu Talibowe, wabi się Colonel. Najprawdopodobniej służył w brytyjskiej armii – twierdzi BBC. Na umieszczonym w internecie nagraniu widać, że zwierzę wyposażone było w nadajnik GPS i niewielką kamerę. Takie psy w armii pełnią funkcje rozpoznawcze – niczym żywe drony przekazują żołnierzom informacje o położeniu sił przeciwnika.
Niestety, Colonela zapewne czeka śmierć – Talibowie są znani z motywowanej religijnie niechęci do psów. Jednak jak na razie Colonel jest jedynym znanym psim jeńcem tej wojny– podaje BBC. Nie jest jednak jedynym psem na froncie – walczące z Talibami armie szeroko korzystają z pomocy czworonożnych żołnierzy.
Patrolują, bronią, walczą
Psy, które od wieków używane były przez ludzi w celach bojowych, doczekały się co najmniej kilku pomników oddających cześć ich służbie. Historia we wdzięcznej pamięci zachowuje także opowieści o psich bohaterach, jak sierżant Stubby, który w czasie I wojny światowej ostrzegał amerykańskich żołnierzy przed atakami gazowymi, odszukiwał rannych i tropił szpiegów. Także dziś media chętnie piszą o zasłużonych psach w armii: tak było np. z angielskim Busterem, który wykrywał ładunki wybuchowe w Bośni, Iraku i Afganistanie.
Ale lista zadań bojowych psów jest znacznie dłuższa: Rzymianie i Persowie używali ich do walki, armie na frontach I wojny światowej przesyłały za ich pomocą meldunki, Sowieci starali się zrobić z nich żywe bomby wysyłane na niemieckie tanki, poza tym od zawsze korzystano z ich węchu w celu ochrony jednostek czy patrolowania.
Nie zmieniło się to i dziś. – Przede wszystkim funkcja patrolowo-obronna, czyli po prostu ochrona obiektów. Po drugie, psy patrolowe - tropiące. Po trzecie, wykrywanie materiałów wybuchowych, narkotyków, broni oraz psy do rozminowania – wylicza mjr Stanisław Majoch z Wojskowego Ośrodka Szkolenia Przewodników i Tresury Psów Służbowych w Celestynowie.
To właśnie w Celestynowie szkoli się psy pełniące później wojskową służbę. Wśród nich była labradorka Dana, która “”przeszła już do wojskowej legendy” – jak pisze “Polska Zbrojna”.
Pieskie życie w wojsku
Mjr Majoch tłumaczy w rozmowie z naTemat, jak wygląda szkolenie psów. Bardzo ważna jest procedura naboru – chodzi o wyselekcjonowanie odpowiednich kandydatów. Dużo jest owczarków niemieckich, labradorów, trochę owczarków belgijskich i sznaucerów olbrzymich.
– Jeśli pies ma pasję do aportowaniaa, najlepiej szkolić go do wykrywania za pomocą węchu narkotyków lub materiałów wybuchowych. Jeśli jest agresywny, powinien raczej uczyć się funkcji obronnych – mówi nasz rozmówca.
Każdy pies ma swojego dedykowanego żołnierza-przewodnika, z którym spędza później czas służby. – Pies i przewodnik powinni tworzyć nierozłączną, uzupełniającą się parę – mówi mjr Majoch. Z czasem między zwierzęciem a człowiekiem wytwarza się silna więź: – Rozmawiałem z przewodnikami, którzy przedwcześnie stracili swojego psa. To jak stracić bliską osobę – mówi major.
Nasz rozmówca zapewnia jednak, że z “jego piesków”, jak mówi o zwierzętach, które przeszły kursy w Celestynowie, żaden nie stracił życia na froncie: jednego potrącił samochód, drugi zdechł z powodu choroby. – Jak na razie pieski po misjach wracają do kraju i zaliczają następne atestacje. I oby tak pozostało – mówi major. Tłumaczy też, że nawet poszukiwanie min-pułapek nie jest dla zwierzęcia tak ryzykowne, jak może to się nam wydawać.
Czy psy nie są przez wojsko brutalnie wykorzystywane? – Niech ci, którzy tak sądzą, zobaczą w jakich warunkach żyją zwierzęta w schroniskach. U nas psy mają jedzenie, opiekę, służbę weterynaryjną. A po skończonej służbie przechodzą na zasłużoną emeryturę – zapewnia mjr Majoch.
Nasz rozmówca nie chce zdradzić, ile psów służy w polskiej armii. “Polska Zbrojna” w 2011 roku pisała o setce, dodając, że niektóre z nich dostały nawet NATO-wskie medale za „wzorowe wykonywanie zadań służbowych oraz osiągnięcia w misjach poza granicami kraju”.
Tymczasem amerykańskie wojska w Afganistanie i Iraku miały w 2011 roku ponad 600 psów. Jeden z nich, belgijski malinois imieniem Cairo brał udział w operacji ataku na kryjówkę Bin Ladena. Warto jednak pamiętać, że czasem psy wykorzystywane są w wojsku w znacznie mniej chwalebnych celach: w końcu to nimi Amerykanie szczuli przetrzymywanych w Guantanamo i Abu Ghraib więźniów...
Podczas jednego z patroli pod pojazdem, w którym jechała razem z żołnierzami, eksplodowała mina pułapka. Byli ranni, pies też doznał wielu obrażeń. Mimo to po wydostaniu się z pojazdu – zaczął przeszukiwać teren. Dzięki temu znalazł szybko kolejny materiał wybuchowy, zapobiegając kolejnej eksplozji. CZYTAJ WIĘCEJ
Mjr Stanisław Majoch
Nie jest tak, że psy wykrywające materiały wybuchowe biegają luzem. Pies zawsze jest na smyczy, przewodnik kontroluje jego zachowanie. Poza tym zwierzę jest szkolone, że po wykryciu ładunku nie dotyka go, tylko spokojnie siada obok.
Psy wojskowe w Afganistanie
isaf.wp.mil.pl
Psy ani na moment nie rozstają się ze swoimi przewodnikami. Nawet w czasie lotu podróżują w przedziale pasażerskim, przy swoich opiekunach. Spędzają tu ok. sześciu miesięcy, jak wszyscy żołnierze. (...) Na psie menu składa się sucha karma, której 500 gramów stanowi ich rację dzienną. Surowy klimat Afganistanu sprawia, że konieczne jest stosowanie okularów, chroniących psie spojówki przed silnym promieniowaniem słonecznym i dużym zapyleniem. Dodatkowo psy używają kamizelek chłodzących i obuwia ochronnego. CZYTAJ WIĘCEJ