Polskie krowy mają za dobrze? Tak uznał minister rolnictwa Stanisław Kalemba i postanowił rozpocząć pracę nad zmianą rozporządzenia gwarantującego minimalne prawa zwierzętom hodowlanym. W Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi uważają dziś nie tylko, że bydłu trzeba zmniejszyć przestrzeń życiową, ale nawet... przestać przejmować się jego pojeniem. - To nieludzkie - oburzają się ekolodzy. - Idą wybory, a to ukłon ministra w stronę rolników, którzy mają problemy z kontrolami - słyszę od hodowcy.
Dotąd bydło hodowane w Polsce miało zapewnioną przestrzeń do życia o wymiarach co najmniej 150 x 100 cm. I tak niewiele, biorąc pod uwagę, że w takiej klatce zwierzęta potrafią spędzić całe życie. Gdyby nowe rozporządzenie ministra rolnictwa weszło w życie, zwierzę będzie można hodować nawet w klitce o wymiarach 140 x 90 cm. Każde kolejne ograniczenie przestrzeni dla zwierząt hodowlanych oznacza tymczasem więcej skrajnego stresu, który one przeżywają i większe zagrożenie sanitarne.
W efekcie będziemy produkować w Polsce gorszej jakości mięso. Oczy ze zdumienia nad projektem nowego rozporządzenia przecierają więc nawet naukowcy zajmujący się zagadnieniami nowoczesnej hodowli bydła. Najostrzej przeciwko zmianom protestują jednak ekolodzy. Podczas konsultacji społecznych żadna organizacja zajmująca się dobrem zwierząt nie wypowiedziała się pozytywnie o ministerialnych pomysłach.
Woda w oborze? Zbytni luksus...
Szczególnie, że w Departamencie Bezpieczeństwa Żywności i Weterynarii MRiRW ktoś wpadł na pomysł, by z rolników zdjąć także ciężar odpowiedzialności za zapewnienie zwierzętom... dostępu do wody. Obecnie obowiązujące normy zakładają, że najpopularniejszym zwierzętom hodowlanym zapewnia się stały dostęp do wody. Projekt nowego rozporządzenia wspomina natomiast jedynie o konieczności zapewnienia "odpowiedniej ilości wody lub zaspokojeniu w inny sposób zapotrzebowania na płyny".
Inspektorzy weterynaryjni nie tylko nie będą mogli więc karać rolników za stłoczone bydło. Odebrane zostanie im nawet prawo do reakcji, gdy zwierzęta będą cierpiały z pragnienia. To nie przesada. Nowy projekt rozporządzenia, które powinno wyznaczać humanitarne standardy hodowli zwierząt w Polsce oddaje bowiem uznanie tego, czym jest "odpowiednia ilość wody" w gestię rolników. Jeśli zatem hodowca uzna, że nie musi krowom podawać wody nawet przez kilka dni, nikt nie będzie mógł mu niczego zarzucić.
"Niedopojenie jest poważnym błędem dietetycznym. Brak dostępu do wody, jej zła jakość, np. zanieczyszczona bakteriologicznie, może być przyczyną wszelkiego rodzaju infekcji, obniżenia odporności zwierząt na choroby i zmniejszeniem produkcyjności” - ostrzegał tymczasem Ryszard Jasiński z Zachodniopomorskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Barzkowicach w jednym z wydań "Przeglądu Rolniczego".
By rolnik nie miał żadnych obowiązków
- To kolejne działanie ministra rolnictwa na niekorzyść zwierząt. Od lat na całym świecie panuje tendencja do zaostrzania przepisów dotyczących hodowli, by polepszyć los zwierząt. Tymczasem my próbujemy ten trend brutalnie odwrócić i zdejmować z hodowców już nawet podstawowe obowiązki wobec zwierząt - komentuje dla naTemat Cezary Wyszyński z Międzynarodowego Ruchu na Rzecz Zwierząt - Viva!.
Nieco innego zdania są hodowcy. To właśnie dla dobra ich interesów Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi próbuje przeforsować nowe normy, które mogą zostać uznane za pogwałcenie europejskich standardów. - Pan myśli, że tej krowie robi różnicę 10 cm szerokości boksu? Tymczasem dla wielu hodowców to możliwość na sprawniejsze działanie. Wszyscy jesteśmy też ludźmi, więc nikt nie będzie teraz oszczędzał na wodzie dla krów - stwierdza członek jednej z organizacji hodowców, które wręcz jednogłośnie poparły ministerialne pomysły.
Jednocześnie mój rozmówca zwraca uwagę, że w ocenie skutków regulacji dla projektu nowego rozporządzenia uznano, iż nowe normy nie będą miały absolutnie żadnego wpływu nie tylko na sektor finansów publicznych, ale także na rynek pracy, rozwój konkurencyjności, ani rozwój regionalny. Skąd więc wola do takiego ryzyka kosztem zwierząt? - Idą wybory, a to ukłon szczególnie w kierunku drobnych graczy na rynku. To przecież ich nękają teraz inspekcje - stwierdza.
Wyborca zyskany, wyborca stracony
Ludowcy, w rękach których jest MRiRW, więcej głosów mogą jednak w ten sposób stracić niż zyskać. Od kilku dni coraz więcej zwolenników znajduje w sieci inicjatywa przeciwko nowemu prawu. "Dlaczego zaspokojenie PODSTAWOWEJ POTRZEBY, jaką jest uzupełnienie płynów, ma zależeć od łaski hodowcy? - grzmią założyciele strony na Facebooku z protestem przeciwko planom ministra Stanisława Kalemby. Głosy sprzeciwu zbierane są też w serwisie Petycje.pl. Obie inicjatywy w kilka dni poparło już kilka tysięcy Polaków.
- Bo te 10 cm rzeczywiście nie robi zwierzęciu różnicy. Ono nie odczułoby jej też, gdyby nakazać o tyle samo powiększenie przestrzeni. Tu chodzi jednak o przesuwanie kolejnych granic. Pogarszanie warunków hodowli jest po prostu nieludzkie. Coraz więcej wiemy o zwierzętach. O tym, co czują i kiedy cierpią. Nie możemy więc tej wiedzy ignorować! - oburza się działacz Viva!.
Cezary Wyszyński ostrzega też tych, którzy uważają, że mowa o zwierzętach, które i tak zostaną ostatecznie zabite. - Tu chodzi o ich cierpienie, które ludzie muszą ograniczać za wszelka cenę. Niezależnie od tego, kiedy zwierzę ma umrzeć. Choćby dlatego, że przecież tak samo można powiedzieć wkrótce o ludziach. Jakiś polityk uzna, że i tak kiedyś wszyscy umrzemy, więc nie ma znaczenia w jakich warunkach pracujemy i żyjemy - ostrzega.
MRiRW: Większe boksy to był... błąd
Otrzymaliśmy odpowiedź Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, w którym resort tłumaczy, iż przez lata bydło mogło cieszyć się większą swobodą przez pomyłkę.
Projekt rozporządzenia Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi zmieniającego rozporządzenie w sprawie minimalnych warunków utrzymywania gatunków zwierząt gospodarskich innych niż te, dla których normy ochrony zostały określone w przepisach Unii Europejskiej Departament Bezpieczeństwa Żywności i Weterynarii został opracowany w odpowiedzi na wnioski zgłoszone przez Krajową Radę Izb Rolniczych oraz Polskie Zrzeszenie Producentów Bydła Mięsnego. Projekt ten przywraca parametry stanowisk dla jałówek oraz dla bydła opasowego, które obowiązywały od 2003 r., a które były zawarte w przepisach rozporządzenia Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 2 września 2003 r. w sprawie minimalnych warunków utrzymywania poszczególnych gatunków zwierząt gospodarskich (Dz. U. Nr 167, poz. 1629, z późn. zm.).
Rozporządzenie to wdrażało do polskiego prawodawstwa przepisy dyrektywy Rady 98/58/WE z dnia 20 lipca 1998 r. dotyczącej ochrony zwierząt gospodarczych (Dz. Urz. WE L 221 z 08.08.1998, str. 23; Dz. Urz. UE Polskie wydanie specjalne, rozdz. 3, t. 23, str. 316), która nie określa parametrów stanowisk dla zwierząt, więc rozporządzenie to nie mogło stać w sprzeczności z tymi przepisami.
Podczas opracowywania w 2010 r. obecnie obowiązującego rozporządzenia Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 28 czerwca 2010 r. w sprawie minimalnych warunków utrzymywania poszczególnych gatunków zwierząt gospodarskich innych niż te, dla których normy ochrony zostały określone w przepisach Unii Europejskiej (Dz. U. Nr 116, poz. 778) ograniczono, w porównaniu do rozporządzenia z 2003 r., liczbę grup bydła (z 8 grup do 5) oraz określono nowe minimalne parametry stanowisk dla tych grup, przy czym błędnie została określona wielkość stanowisk i wydzielonych legowisk dla jałówek oraz dla bydła opasowego.
Powyższe oznacza, że proponowane zmiany dotyczące parametrów stanowisk dla jałówek oraz dla bydła opasowego nie prowadzą do naruszenia zasad określonych w ww. dyrektywie, a więc nie naruszają warunków dobrostanu zwierząt.
Kolejna zmiana dotyczy przepisu określającego dostęp zwierząt do wody, zawartego w § 8 zmienianego rozporządzenia. W projektowanym rozporządzeniu przepis ten określono w sposób identyczny, jak w ww. dyrektywie Rady 98/58/WE, tj. „Zwierzętom zapewnia się dostęp do odpowiedniej ilości wody lub zaspakaja się ich zapotrzebowanie na płyny w inny sposób”. Poprzez inny sposób zaspakajania zapotrzebowania zwierząt na płyny należy rozumieć m.in. pojenie młodych osobników mlekiem lub płynami mleko zastępczymi. Należy zauważyć, że takiego obowiązku nie określało nowelizowane rozporządzenie, a jest to niezwykle istotne dla zapewnienie właściwego dobrostanu młodym zwierzętom. Dyrektywa ta jest podstawą kontroli wymogów wzajemnej zgodności w tym zakresie. W związku z tym konieczne jest ujednolicenie brzmienia tych przepisów, tak by obowiązki wynikające z prawa krajowego i unijnego były jednolite i jednoznaczne.