Z okazji zbliżających się zimowych igrzysk olimpijskich z ulic Soczi usuwane są bezpańskie psy i koty. Większość zwierząt (albo nawet i wszystkie) jest zabijana przez wynajętą firmę. Aleksiej Sorokin, szef przedsiębiorstwa, podkreśla, że bezpańskie psy mogą być niebezpieczne dla ludzi i odpowiadają za przypadki pogryzienia dzieci. Obrońcy praw zwierząt apelują jednak do Władimira Putina, by przerwał trwająca "masakrę".
O zamiarze "łapania i unieszkodliwiania" bezpańskich psów i kotów władze Soczi poinformowały jeszcze w zeszłym roku. Ich komunikat skłonił obrońców praw zwierząt do podjęcia akcji protestacyjnej, która zakończyła się przynajmniej formalnym sukcesem. Ratusz zobowiązał się bowiem do zbudowania schroniska i umieszczania tam złapanych zwierząt. Mogące pomieścić 100 psów schronisko miało zostać otwarte w poniedziałek. Bezpańskich zwierząt jest jednak więcej. Doniesienia prasowe mówią nawet o kilku tysiącach samych psów.
Sorokin, którego cytuje portal ABC News, powiedział dziennikarzom, że jego firma (Basia Services) podpisała kontrakt zobowiązujący ją do "łapania i unieszkodliwiania" bezpańskich zwierząt podczas igrzysk. Usunięcie zwierząt z ulic oraz okolic obiektów olimpijskich ma poprawić komfort osób, które przyjadą na igrzyska.
Miejscowi obrońcy praw zwierząt twierdzą jednak, że zabijanie bezpańskich psów i kotów jest stała praktyką, po którą władze chętnie sięgały już wcześniej.
– To nie jest humanitarne. Tymczasem istnieje humanitarny sposób na rozwiązanie problemu bezpańskich psów, który jest stosowany w Europie, Stanach Zjednoczonych, a nawet w części państw wchodzących niegdyś w skład Związku Sowieckiego. Mam na myśli masową sterylizację, która prowadzi w końcu do tego, że po ulicach nie szwendają się bezpańskie psy – powiedziała Dina Filippowa.
Obrońcy praw zwierząt protestują przeciwko działaniom władz Soczi w internecie, gdzie piszą np. petycje do Władimira Putina. Pod jedną z nich podpisało się już prawie 35 tysięcy osób.