
REKLAMA
– Wiem, że coś tam siedzi, ale nigdy nie ciekawiło mnie, co to dokładnie – powiedziała pani pracująca w sklepie z odzieżą używaną, która mieści się w tym samym pionie, co balkon z małpą. Choć to bardzo egzotyczne zwierzę, sąsiedzi nie chcieli się wypowiadać na temat zwierzaka: ani tego jak się nazywa i co tu robi, ani tego, do kogo należy. Widocznie nie intrygowała ich tak bardzo jak nas.
Bardziej zaciekawieni byli ludzie na pobliskim przystanku. Gdy zauważyli, że robię zdjęcia, sami pytali mnie, co tam się właściwie znajduje. Zaśmiewali się, że ktoś robi nam w mieście zoo i wkrótce ktoś w ogrodzie będzie trzymał słonia. Jednak ich ciekawość kończyła się wraz z przyjazdem tramwaju.
Ciekawy właściciel...
Na szczęście drzwi do budynku, w którym trzymane jest zwierzę były otwarte, więc mogłem wejść i udać się do jej właściciela. Co ciekawe, zamiast zwykłego mieszkania mieści się tam kancelaria prawna Andrzeja Kiliszewskiego-Tarkowskiego. Wydawało mi się, że to ostatnie miejsce, w którym ktoś trzymałby małpę. Zmieniłem zdanie po sprawdzeniu kim jest ów prawnik. Okazało się, że to kontrowersyjna osoba, która tytułuje siebie księciem. Dziennik "Fakt" opisywał jego budzące wątpliwości interesy.
Na szczęście drzwi do budynku, w którym trzymane jest zwierzę były otwarte, więc mogłem wejść i udać się do jej właściciela. Co ciekawe, zamiast zwykłego mieszkania mieści się tam kancelaria prawna Andrzeja Kiliszewskiego-Tarkowskiego. Wydawało mi się, że to ostatnie miejsce, w którym ktoś trzymałby małpę. Zmieniłem zdanie po sprawdzeniu kim jest ów prawnik. Okazało się, że to kontrowersyjna osoba, która tytułuje siebie księciem. Dziennik "Fakt" opisywał jego budzące wątpliwości interesy.
Sam zainteresowany nie chciał z nami rozmawiać na temat swojego zwierzaka. Natomiast jego pracowniczka powiedziała nam jedynie, że posiadają wszystkie zgody na to, by trzymać ową małpę.
Na szczęście Kiliszewski-Tarkowski jest wszechstronnie utalentowany. Dlatego nie było trudno, by na jego fanpage'u dotyczącym jego pracy literacko-artystycznej na Facebooku znaleźć zdjęcia z małpą. Zwierzę – choć ciężko stwierdzić to na 100 procent – wydaje się być samicą makaka i wabi się Mimi. Natomiast jej właściciel chętnie lubi z nią pozować do zdjęć. Już na samych fotografiach widać, że małpa nie należy do najmniejszych stworzeń.
– Radzę sprawdzić, co to dokładnie za małpa. Od razu powiem, że makaki, zwłaszcza te większe bywają bardzo agresywne. Nie powinno się ich trzymać w domu. Nigdy nie wiadomo, kiedy mogą zaatakować. Lepiej całą tę sprawę zbadać i sprawdzić nie tylko warunki w jakich owa małpa jest trzymana, ale także upewnić się, że nie stanowi ona zagrożenia dla właściciela. Mogą się wydawać sympatyczne, ale są bardzo silne i mogą być niebezpieczne – radzi Andrzej Zieliński, dyrektor działu hodowlanego Zoo Warszawskiego.
Kierownik eko-patrolu Straży Miejskiej Piotr Mostowski zainteresował się naszą sprawą. Obiecał, że wyśle na miejsce patrol, który sprawdzi, czy wspomniana małpa jest trzymana zgodnie z prawem. – Zwracamy uwagę na różne rzeczy, począwszy od spraw technicznych, takich jak rozmiary klatki, dostęp do wody, a kończąc na wszystkich kwestiach formalnych. Sprawdzamy, czy zwierzę zostało nabyte zgodnie z prawem i czy zostało zarejestrowane w miejskim biurze ochrony środowiska – opowiada Mostowski.
Do tego szef eko-patrolu dodał, że straży miejskiej nie zależy na tym, by odbierać zwierzęta właścicielom. – Dwa lata temu ktoś trzymał kapucynkę na Pradze. Podczas interwencji okazało się, że nie miał odpowiednich zezwoleń. Wytłumaczyliśmy panu, co należy zrobić, by zalegalizować jego zwierzę i w przeciągu miesiąca wszystko załatwił – opowiada Mostowski.
O trzymaniu w domu małp zapytaliśmy też Reginę Szumańską, która prowadzi ośrodek hodowlany „Małpi Świat” pod Radomiem. Wskazała, że małpom trzeba okazywać dużo czułości, nie traktować ich jak maskotki. Na pytanie o makaka powiedziała, że trzymanie ich na zewnątrz niekoniecznie jest złe.
– Jeżeli ma dostęp do świeżego powietrza i nie jest zbyt zimno, to nawet lepiej, że ma warunki, by tam przebywać. Makaki lepiej czują się na dworze, więc może to dobrze, że stworzono mu pewne warunki na balkonie. Ciężko powiedzieć coś więcej na temat tego konkretnego przypadku. Wiem tylko tyle, że niektórzy kupują sobie zwierzęta dla kaprysu, jak zabawkę. Tak nie powinno się z nimi postępować – rozważa Szumańska.