Czy jedzenie jajek "trójek" jest rzeczywiście najbezpieczniejsze dla naszego zdrowia?
Czy jedzenie jajek "trójek" jest rzeczywiście najbezpieczniejsze dla naszego zdrowia? Fot. Michał Łepecki / Agencja Gazeta
Reklama.
Jaja od kur wolno biegających mogą mieć zawierać więcej szkodliwych dioksyn niż te znoszone przez kury z chowu klatkowego – czytamy w najnowszym numerze tygodnika „Polityka”. Autor artykułu, powołując się na ustalenia naukowców, twierdzi, że potencjalnie najbezpieczniejsze dla zdrowia są właśnie jajka z „trójką”. Na drugim miejscu wymienia te z chowu ściółkowego.
Prof. Stanisław Wężyk, specjalista od jaj i hodowli kur
Źródło: Tygodnik "Polityka"

W sklepie zawsze wybieram „3”, bo one dają mi gwarancję, co jadły kury i w jakich warunkach żyją . Że są szczepione i badane oraz nie mają kontaktu z dzikimi ptakami mogącymi roznosić choroby. W chowie ściółkowym karma miesza się z odchodami . Kury wolno-wybiegowe narażone są zaś na kontakt m.in. z dioksynami, nawet jeśli kontroluje się ich pokarm. Natomiast fermy klatkowe mogą być do tego stopnia zautomatyzowane, że konsument jest właściwie pierwszą osobą mającą kontakt z jajkiem. CZYTAJ WIĘCEJ


Co na to ekolodzy?
Z tezą postawioną przez profesora Wężyka nie zgadzają się jednak zapytani przez nas ekolodzy. – Nie mam żadnych obaw jeśli chodzi o jaja z chowu ekologicznego czy wolno-wybiegowego, sama jem praktycznie tylko i wyłącznie jaja ekologiczne i żyję – mówi w rozmowie z naTemat Maja Bielecka z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt „Animals”. Jak tłumaczy nieważne czy to chów ściółkowy, klatkowy, wolno-wybiegowy, czy ekologiczny - wszystkie kury muszą być pod stałą opieką lekarsko-weterynaryjną. – W każdym gospodarstwie musi być też pasza, która pochodzi z pewnego źródła, a jeśli hodowca sam miesza paszę i stosuje różnego rodzaju komponenty, to muszą one posiadać stosowne atesty, więc to nie jest tak, że nie wiadomo co ta kura je – dodaje. Jak tłumaczy, w przypadku chowu ekologicznego i wolno-wybiegowego kury mają dostęp do wybiegu i mogą zaspokajać swoje naturalne potrzeby, ale ten wybieg musi być urządzony tak, żeby nie znajdowały się na nim substancje, które będą zagrażały życiu zwierzęcia, a później życiu konsumenta. Poza tym wszystkie kury muszą być badane i szczepione. – To są zasady, do których musi stosować się każdy hodowca niezależnie od tego jaki rodzaj chowu prowadzi – zaznacza Maja Bielecka i dodaje, że gospodarstwa, które prowadzą chów ekologiczny z reguły otrzymują unijne dopłaty, więc bardzo często są poddawane kontrolom.
Chów klatkowy jest niehumanitarny
Maja Bielecka nie ma za to złudzeń co do chowu klatkowego. – Jeśli chodzi o o jaja z chowu klatkowego to nasze stanowisko jest jasne - jest to chów niehumanitarny – mówi stanowczo – Kury w klatkach nie mają możliwości zaspokajania swoich potrzeb, są stłoczone na małej powierzchni – tłumaczy. – To prawda, że od 2012 roku dzięki przepisom wprowadzonym przez Unię Europejską klatki są większe niż dawniej, bardziej bogato wyposażone i są w nich urządzenia do ścierania pazurów czy kąpiele piaskowe, ale niektórzy hodowcy wpadli na pomysł, że jeżeli jest większa klatka, to można do niej wsadzić więcej kur – dodaje. Wykazały to zresztą wzmożone kontrole inspekcji weterynaryjnej.
Ekologiczne jest smaczniejsze?
Zdaniem Jacka Bożka, prezesa Klubu „Gaja”, jajkom z chowu klatkowego z pewnością nie można nic zarzucić jeśli chodzi o to czy są zbadane czy nie. Jednak jak podkreśla istotny jest jeden szczegół. Jajka ekologiczne są, jak mówi, po prostu smaczniejsze. – Kury w dużych hodowlach są karmione gotową paszą, natomiast te w certyfikowanych hodowlach ekologicznych dostają certyfikowane ziarno czyli ich naturalne pożywienie. A to - czym się kury karmi - jest podstawową rzeczą, jeśli chodzi o smak jajka – tłumaczy. Z tą tezą nie zgadza się jednak cytowany już profesor Wężyk:
Prof. Stanisław Wężyk, specjalista od jaj i hodowli kur
Źródło: Tygodnik "Polityka"

Kiedyś zrobiliśmy w Instytucie Zootechniki eksperyment, podczas którego jedliśmy jajka z różnych systemów chowu. Z tym że testujący nie wiedzieli, skąd jajka pochodzą. Nie stwierdziliśmy między nimi żadnych różnic smakowych. To zatem mit, jakoby te sklepowe jajka z chowu klatkowego były gorsze. CZYTAJ WIĘCEJ

Zdaniem Jacka Bożka także mówienie, że jajka z wolnego wybiegu mogą nam zaszkodzić to gruba przesada! —Z całym szacunkiem, ale na co dzień jemy rzeczy, o których nic nie wiemy. Nie mamy zielonego pojęcia gdzie są produkowane, jak były pakowane, jak wyglądały ręce pakujących je ludzi, czy były wtedy czyste czy nie...Ale rozumiem, że ktoś jako świadomy konsument wybiera jajko z „trójką”. Ja, Jacek Bożek, jako świadomy konsument biorący pod uwagę smak i dobrostan zwierzęcia wybieram jednak jajko „zerówkę”, moim zdaniem najbardziej zbliżone do naturalnego.
Dla Jacka Bożka bezdyskusyjne jest bowiem to, że lepiej jeżeli kura może swobodnie chodzić po ogródku czy wybiegu, gdzie ma możliwość zachowywać się w naturalny dla siebie sposób. Przyznaje jednak, że zdaje sobie sprawę z tego, że nie wszyscy są obrońcami zwierząt. – Nie wszyscy muszą brać takie rzeczy pod uwagę. Każdy podejmuje taką decyzję jaką chce, ale niech ludzie wiedzą między czym wybierają. Niech wiedzą jak kura żyła, co jadła, czy była w klatce czy nie...Dzięki takiej wiedzy konsument będzie mógł podjąć świadomą decyzję – zaznacza.
Co wybierają Polacy
Na profilu tygodnika "Polityka" na Facebooku pod wspomnianym tekstem rozgorzała gorąca dyskusja: "Zawsze kupowałam w PL z wolnego wybiegu.Widzieliście te nieszczęsne stworzenia z klatek? To barbarzyństwo", "Chów klatkowy to jedna z rzeczy najobrzydliwszych jakie "człowiek" funduje zwierzętom i choćby kura biegająca pod słonkiem żyła 2 miesiące a nie dwa lata, warto czytać nr na jajku", "Jedno pewne - z wolnego wybiegu a nie tej paskudnej produkcji...". Jednak statystyki pokazują, że większość Polaków jest innego zdania - aż 80 proc. kupowanych przez nas jajek pochodzi z chowu klatkowego. Pytanie czy chodzi o zdrowie czy może jednak ciągle o to, że po prostu są one najtańsze.