Królowa Elżbieta II zajmowała szczególne miejsce w sercu swój psów. Jej pupile, jak wynika z relacji synowej królowej Sarah Ferguson, dopiero wychodzą z żałoby. Księżna uważa też, że królowa odwiedza swoich pupili.
Reklama.
Reklama.
8 września 2022 roku świat obiegła informacja ośmierci królowej Wielkiej Brytanii Elżbiety II. Monarchini zmarła w wieku 96 lat. Kiedy odeszła cały świat zastanawiał się, kto przejmie po niej władzę, a także co stanie się z jej majątkiem i ukochanymi psami.
Psy i konie były wielką pasją Elżbiety II. Władczyni hodowała je jeszcze jako księżniczka. Jej ukochaną rasą psów był Welsh Corgi Pembroke – niewielkie psy pasterskie, bardzo otwarte i przyjazne w stosunku do ludzi.
W chwili śmierci królowa miała dwa takie czworonogi – Sandy i Muicka, które dostała od synowej Sarah Ferguson, żony księcia Andrzeja i ich dzieci. Po śmierci Elżbiety II to oni zaopiekowali się psami, przygarniając je do swojej willi Royal Lodge w Windsorze.
64-letnia księżna Yorku przyznaje jednak, że opieka nad królewskimi psami, to nie jest łatwe zadanie. Jako współprowadząca program "This Morning" w ITV zdradziła, że psy do tej pory nie uporały się ze śmiercią królowej.
– W zeszłym roku powitałam w rodzinie dwa corgi, które potrzebowały domu po śmierci Jej Królewskiej Mości… Muick na początku chodził ze spuszczoną głową, był bardzo smutny, dopiero teraz, rok później, zaczyna się rozchmurzać – powiedziała.
Księżna Sarah wyznała też, że ma pięć własnych psów rasy norfolk terrier, więc w jej posiadłości mieszka obecnie aż siedem czworonogów. Księżna Yorku wierzy też, że władczyni odwiedza swoich pupili.
– Te psy to dobro narodowe, więc wpadam w panikę za każdym razem, gdy biegną za wiewiórką – powiedziała Ferguson. – Czasami jednak szczekają bez powodu. Myślę wtedy, że widzą królową.
Luksusowe życie królewskich psów
Dom królowej Elżbiety II zawsze był pełen psów. Pierwszego czworonoga dostała od ojca, kiedy miała 7 lat. Król Jerzy VI przyniósł wtedy do domu szczeniaka rasy corgi. Przyszła królowa nazwała go Dookie. To zapoczątkowało tradycję, która przetrwała ponad 80 lat.
Królowa wyhodowała ponad 30 pokoleń psów, ale nie sprzedała ani jednego ze swoich szczeniąt. Oddawała je pod opiekę rodzinie lub znajomym, ponieważ była pełna obaw, że jako "królewskie psy" mogą trafić w niepowołane ręce.
Corgi królowej w Pałacu Buckingham miały swój własny pokój. Ze względu na przeciągi królowa kazała poukładać w nim wysokie wiklinowe kosze. Zwierzęta miały też osobistego kucharza, który przyrządzał im ekologiczne króliki.
Na Boże Narodzeniekażdy z psów otrzymywał od królowej prezenty. Najczęściej była to wypełniona przysmakami skarpeta. Prezenty pojawiały się też w dniu ich urodzin lub daty ich przygarnięcia.
Nie obyło się jednak bez niebezpiecznych incydentów z udziałem corgi. Po tym, jak w zamku Balmoral w Szkocji (tym samym, w którym zmarła królowa), psy królowej pogryzły listonosza, Elżbieta II umieściła na bramie wjazdowej tabliczkę z napisem: "Uwaga, zły pies!". Miesiąc później, kiedy próbowała rozdzielić walczące psy, została ugryziona w rękę.
Jednak nie wszyscy podzielali miłość królowej do psów. Książę Filip powiedział o nich, że "nie wiadomo, czy to psy, czy bochenki chleba", książę Harry narzekał w jednym z wywiadów, że ciągle szczekają. Książę William "nie wiedział, jak ona je znosi". Cóż, jakoś znosiła.
Jestem lingwistką, zoopsychologiem, behawiorystką i trenerką psów. Na łamach portalu naTemat doradzam, jak mądrze wychowywać czworonogi i bronię praw zwierząt. Poruszam też inne tematy, które są dla mnie ważne.