
Reklama.
Jeśli ktoś wyobraża sobie kłusownika, jako chowającego się po krzakach biedaka, ten z pewnością się zdziwi. Dzisiejsze kłusownictwo nie jest już sposobem na zdobycie pożywienia, czy też metodą na zarobek. Zjawisko, z którym zmagają się służby leśne, jest o wiele bardziej niebezpieczne, a tym samym niezrozumiałe dla większości ludzi.
W ubiegłym roku w wykrytych przypadkach kłusownictwa ofiarą padło: 24 łosie, 337 jeleni, 80 danieli, 860 dzików, 3781 saren, 9 muflonów, 2984 zające, 1378 lisów, 106 borsuków, 86 piżmaków, 3367 bażantów, 1026 kuropatw i 246 zwierząt niezidentyfikowanych (szczątki). CZYTAJ WIĘCEJ
Wykształceni, dobrze zarabiający pracownicy korporacji znaleźli sobie nietypową rozrywkę. Na wyładowanie stresu nie wystarczą dziś kręgle, czy też kilka godzin spędzonych na polu golfowym. "Białe kołnierzyki" szukają dziś tego, co da im prawdziwą adrenalinę. Nowym sposobem na rozrywkę bogatych stało się kłusownictwo.
– Jeżdżą dobrymi terenowymi samochodami, używają broni wysokiej klasy, często ze sprzętem noktowizyjnym – mówi Michał Kolasiński, instruktor w Zarządzie Okręgowym Polskiego Związku Łowieckiego w Poznaniu. W rozmowie z serwisem gloswielkopolski.pl przyznaje, że walka z nowobogackimi kłusownikami jest bardzo trudna. Ogranicza ją nie tylko dobry sprzęt, którym dysponują, ale także same przepisy. Trudno bowiem wyobrazić sobie, aby kłusowników mogła odstraszyć kilkuset złotowa grzywna.
Czytaj także: Zdjęcia zwierząt rozczulają internautów. Chętnych na adopcje dzięki Facebookowi coraz więcej
Za kłusowanie teoretycznie grozi 5 lat więzienia i utrata samochodu lub broni. Leśnicy przyznają jednak, że nie słyszeli, aby komukolwiek został odebrany samochód przez sąd. Najczęściej sprawa kończy się właśnie na grzywnie.
Za kłusowanie teoretycznie grozi 5 lat więzienia i utrata samochodu lub broni. Leśnicy przyznają jednak, że nie słyszeli, aby komukolwiek został odebrany samochód przez sąd. Najczęściej sprawa kończy się właśnie na grzywnie.
Leśnicy z Wielkopolski oceniają, że straty wynikające z kłusownictwa w polskich lasach mogą sięgać półtora miliona złotych. I choć proceder ten jest coraz częściej spotykany, to sprawców jest trudno wykryć.
Źródło: gloswielkopolski.pl