Wybiegi dla psów kuszą kolorowymi przeszkodami i zadowolonymi psami. Czy warto do nich chodzić? Zapytaliśmy o to Adriannę Iwan, zoopsycholog i behawiorystkę psów. – One nie są pro-psim miejscem – stwierdziła w rozmowie z naTemat.
Reklama.
Reklama.
Każdego ranka, niezależnie od pogody, ludzie stoją w psich parkach i rozmawiają z nieznajomymi, podczas gdy ich zwierzaki ganiają się i bawią z innymi. Od wyszukanych ogrodzonych placów zabaw z tunelami i równoważniami dla psów po małe pełne pokrzyw i chwastów wybiegi na przedmieściach, psie parki coraz częściej pojawiają się w polskich miastach.
Pierwszy psi park w Warszawie został otwarty 19 września 2014 roku przy ul. Bohaterów Getta na przedpolu Ogrodu Krasińskich w Śródmieściu. Od tamtej pory w samej tylko stolicy powstały 33 psie parki. Takimi obiektami mogą poszczycić się też inne duże miasta: Wrocław, Poznań, Szczecin, ale też te mniejsze, jak Ostrów Wielkopolski, Jelenia Góra czy Augustów.
Z ankiety przeprowadzonej w 2018 roku przez Krajowe Stowarzyszenie Rekreacji i Parków wynika, że aż 91 proc. Amerykanów uważa, że parki dla psów przynoszą korzyścizarówno psom, jak i ich opiekunom. Aż 60 proc. ankietowanych jest zdania, że wybiegi zapewniają psom bezpieczną przestrzeń do eksploracji, a 48 proc., że psie parki są dobre, bo umożliwiają psom kontakty z innymi psami.
Wydaje się, że psie parki stają się obowiązkowym miejscem w każdym mieście, ale czy rzeczywiście są dobre dla psów? Behawioryści nie są tego pewni. Ostrzegają, że nie ma niczego naturalnego w tym, że psy, które się nie znają, są zamykane w ogrodzonej, wypełnionej zapachami przestrzeni i oczekuje się od nich, że będą się razem bawić. Ich zdaniem to są fajne miejsca, ale dla ludzi.
Mit socjalizacji i walki z nieśmiałością
Wiele osób przychodzi do psich parków ze szczeniakami celem socjalizacji. Adrianna Iwan, technik weterynarii, mikrobiolog i behawiorystka psów, uważa, że psi park nie jest odpowiednim miejscem dla szczeniąt.
– Socjalizacja, ogólnie mówiąc, to proces budowania relacji z ludźmi i innymi zwierzętami. Dzięki temu procesowi pies zostaje wyposażony w swego rodzaju narzędzia, dzięki którym w przyszłości będzie mógł lepiej odnaleźć się w różnych sytuacjach społecznych – mówi w rozmowie z naTemat.
– Wybiegi dla psów wydają się dla wielu ludzi rewelacyjnym miejscem na spacery i zabawy. Jednak psi park zdecydowanie nie jest dobrym miejscem na socjalizację. W procesie socjalizacji pies musi czuć się komfortowo – tłumaczy.
Ekspertka podkreśla, że w socjalizacji częściowo chodzi o to, aby psy miały wyłącznie pozytywne interakcje z innymi psami i unikały wszelkich przerażających lub stresujących sytuacji, które mogłyby odcisnąć na nich piętno. Zaleca, aby zamiast zabierać je do psich parków, zapisać się z pupilem na zajęcia dla szczeniąt, np. do psiego przedszkola.
Adrianna Iwan zwraca uwagę, że opiekunowie często przyprowadzają do parków psy nieśmiałe. Robią to, aby zapewnić im pozytywne doświadczenia i żeby "nabrały pewności siebie". Behawiorystka przestrzega przed takich zachowaniem. – Psi park na pierwszy rzut oka może wydawać się miejscem idealnym na "oswojenie się" z innymi psami. W rzeczywistości to nie jest najlepszy pomysł.
– Psy potrzebują czasu i przestrzeni, aby zdecydować, czy chcą poznać danego psa, czy też nie. Możliwość podjęcia decyzji przez psa daje mu poczucie bezpieczeństwa. Wrzucanie psa na tzw. głęboką wodę, czyli stawianie go w sytuacji, w której nie ma tego wyboru może przynieść więcej szkód niż pożytku – tłumaczy rozmówczyni naszego portalu.
Behawiorystka uważa, że w psich parkach psy są bardziej konfliktowe i niecierpliwe. – Na zamkniętym terenie mają ograniczoną decyzyjność, wpływa to na ich zachowanie i interakcję. Niestety często wybiegi są za małe, aby duża liczba psów mogła swobodnie się poruszać i w sposób dla nich odpowiedni komunikować się z innymi psami. W psich parkach nierzadko jest zamieszanie. Dużo biegających psów może potęgować emocje, pobudzenie i w efekcie zdecydowane reakcje.
– Psy dość często muszą bronić swoich granic w takich miejscach. Zwierzęta te z natury unikają konfliktów, ale kiedy czują się naprawdę zagrożone, będą się bronić. Wybór psiego parku na pierwszy spacer jest ryzykownym pomysłem.
Złamania, bójki, choroby
Jednym z największych zagrożeń związanych z psimi parkami jest to, że często nie mają one oddzielnych wybiegów dla dużych i małych psów, a jeśli już są, są ignorowane przez część opiekunów. Ofiarą takiej sytuacji padł Fluffy, maltańczyk, który w warszawskim parku przy ul. Lazurowej na Bemowie został przewrócony przez rozpędzonego charta. Zwierzę złamało łapę.
– Tamten pies pojawił się dosłownie znikąd. Jego właściciel otworzył furtkę, nie zdążyłam jeszcze wziąć mojego pieska na ręce, a tamten już go potrącił. Wjechał w niego jak tramwaj – opowiada pani Karolina, opiekunka psa.
Do jeszcze gorszej sytuacji doszło na psim wybiegu w Parku Górczewska na warszawskim Bemowie.
– Mój pies został dotkliwie pogryziony – mówi pani Joanna, opiekunka 3-letniego buldoga francuskiego Yoko. – Napadł go owczarek, który "nie lubił buldożków". Praktycznie odgryzł mu ucho.
– Właściciel owczarka nie poczuwał się do odpowiedzialności za swojego psa. Pił piwo i nie chciał nawet go zabrać z wybiegu. Policji nie wezwałam, bo biegłam z psem do weterynarza. Później pytałam o niego na różnych grupach, ale go nie znalazłam. Mój pies do dziś ma traumę.
Kolejnym zagrożeniem czyhającym na psy w psich parkach są pasożyty i groźne choroby: tasiemce, giardia lamblia, nosówka.
– Nie wiadomo, jakie psy korzystały przed chwilą z wybiegu, czy były zdrowe, czy miały wykonane wszystkie niezbędne szczepienia – mówi Iwan. – O ile w przypadku wścieklizny jest obowiązek szczepień – choć nie zawsze jest wypełniany – o tyle w przypadku pasożytów odgórnego nakazu do odrobaczania nie ma.
Opiekunowie ignoranci
Wielu opiekunów psów nie potrafi interpretować mowy ciała psów, przez co nie dostrzega oznak, że pies czuje się niekomfortowo, jest nieszczęśliwy lub zły.
– Jeśli zauważamy, że nasz pies nadmiernie się pobudza, szarpie się, próbuje się zatrzymać przed wejściem na psi wybieg, szczeka – to daje jasne sygnały, że nie chce tam przebywać – mówi nasza ekspertka.
I dodaje: – Niestety część opiekunów zwierząt traktujepsi park jako chwilę wytchnienia dla siebie. Opiekunowie często są zajęci rozmowami z innymi opiekunami lub wpatrywaniem się w ekran smartfona.
Jej słowa potwierdza pan Arkadiusz z warszawskiej Woli. Jego pies bywał ofiarą natrętnych czworonogów. – Skakały na niego, podgryzały, warczały, niektóre próbowały gwałcić – wymienia. – Kiedy zwracałem uwagę ich opiekunom, pukali się w czoło. Mówili, że panikuję i żeby "dać im się wyszaleć".
– Mój pies wykazywał wtedy wiele oznak strachu. Oblizywał się, ziewał, dyszał. Z tego powodu przestałem tam chodzić. Uznałem, że to gra niewarta świeczki. Zamiast tego chodzę z nim do parku. Sam wybiera psy, z którymi chce się bawić.
Adrianna Iwan uważa, że podjął dobrą decyzję. Na koniec ma też kilka rad dla osób, które nie chcą rezygnować z psich parków, ale chcą, by ich psy były tam bezpieczne i miały z tego radość.
– Jeśli już decydujemy się na psi park, to należy uważnie obserwować, co się dzieje na jego terenie. Warto też wybierać się w godzinach, w których jest mniej psów lub umawiać się ze znajomymi, których psy znają się i lubią z naszym psem – radzi.
– Nie powinno się zabierać ze sobą zabawek i jedzenia. To, że nasz pies nie broni zasobów, nie oznacza, że nie zrobi tego inny pies znajdujący się w psim parku – kończy rozmowę z naTemat.
Jestem lingwistką, zoopsychologiem, behawiorystką i trenerką psów. Na łamach portalu naTemat doradzam, jak mądrze wychowywać czworonogi i bronię praw zwierząt. Poruszam też inne tematy, które są dla mnie ważne.