
Włochy. Zakaz hodowania rybek w okrągłych akwariach
Przepisy zabraniające korzystania z akwariów w kształcie kuli zamierzają wprowadzić władze włoskiego miasta Treviso, położonego niedaleko Wenecji. Jak informuje lokalne wydanie dziennika "Corriere della Sera", będzie to część przepisów przygotowanych przez zespół złożony z ekspertów i przedstawicieli rady miasta.
Wcześniej wprowadzono już inne przepisy opracowane przez tę grupę, które miały walczyć z maltretowaniem zwierząt. Teraz, jak podaje PAP, zamierzają wprowadzić "wiele kroków i wskazówek dotyczących ich odpowiedniego traktowania". Właśnie tutaj pojawił się zapis dotyczący rybek akwariowych.
Dlaczego miejscy urzędnicy chcą zakazać stosowania okrągłych akwariów? Powodów jest kilka – i pokrywają się z aktualną wiedzą naukową. Przede wszystkim, akwaria w kształcie kuli mają niewielkie rozmiary, co uniemożliwia wystarczające natlenienie wody, w której przebywają rybki.
Problematyczny jest też kształt naczynia: ryby zmuszone są do ciągłego pływania w kółko, przez co mają wypaczoną wizję otoczenia i odczuwają stres. Dopuszczenie do przebywania przez ryby w takich warunkach można w świetle nowych przepisów uznać za maltretowanie.
Przepisy te wejdą w życie po tym, jak ostatecznie zatwierdzi je rada miejska Treviso.
Czy ryby czują ból?
W społeczeństwie szeroko rozpowszechniony jest mit, że ryby nie są zdolne do odczuwania cierpienia. Jak jednak pisała w naTemat Daria Siemion, rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej.
Ryby mają skomplikowane struktury mózgowe i są w stanie odczuwać cierpienie tak samo jak koty, psy, czy ludzie. Ta wiedza jest sprzeczna z prawie wszystkim, czego uczy się o nas o rybach.
"Przypomnijmy, że ustawa o ochronie zwierząt nie chroni ryb przed zabijaniem. Wręcz przeciwnie – legalizuje ten proceder na podstawie przepisów o rybołówstwie" – pisze reporterka naTemat. Jak zauważa, dzieciom od najmłodszych lat wmawia się, że łowienie ryb nie jest zabijaniem, a gwałtowne wiercenie się ryby na haku, nie jest oznaką bólu i stresu, a nieświadomą, w pełni automatyczną reakcją. W rzeczywistości to ogromny stres i desperacka walka o życie. Wiele dowodów naukowych wskazuje, że ryby są w stanie odczuwać ból. Ich układ nerwowy jest bardzo złożony i różni się od ludzkiego. Owady też odczuwają ból, choć robią to zupełnie inaczej niż ludzie. Nie oznacza to jednak, że jeden ból jest lepszy, a drugi gorszy.
Amerykańskie Stowarzyszenie Lekarzy Weterynarii w swoich wytycznych dotyczących eutanazji zwierząt sugeruje, że "ryby powinny mieć takie same przywileje, jeśli chodzi o łagodzenie bólu, jak inne kręgowce".
W książce "Do Fish Feel Pain?" Victorii Braithwaite (profesorki rybołówstwa i biologii na Pennsylvania State University), badaczka dowodzi, że "ryby odczuwają ból i cierpią tak samo jak ptaki i ssaki". Jak to możliwe?
Ryby, podobnie jak inne kręgowce, posiadają neurony receptorów bólu, czyli tzw. nocyceptory, które powodują automatyczną, nieświadomą reakcję na ból, np. odpłynięcie od parzącego przedmiotu. Takie same receptory mają ludzie.
Badacze odkryli, że wiele gatunków ryb posiada nocyceptory w okolicach oczu, nozdrzy, płetw, otworów gębowych i ogona. Co więcej, w mózgach ryb wykryto opioidowe receptory, które produkują naturalne substancje uśmierzające ból (takie same mają ludzie i inne ssaki). Nie byłyby potrzebne rybom, gdyby nie były w stanie odczuwać bólu.