
Ktoś nagle krzyknął, że przecież psy są na górze.. ale ogień buchał z okien czerwonymi obłokami. Nasza Lusia, maleńka Lusia.. w pokoju wraz z Lalunią, niczego nieświadome spały pod kołdrą, jak zawsze. Roxy pilnowała pokoju, w którym było biuro i jej ulubione czerwone posłanko z zabawkami. Teraz pewnie leżała pośród gumowych kości, ukochanych sznurków do rozciągania, Pana Misia, którego codziennie obgryzała już niczego nieświadoma. Co chwila ktoś wyrywał się, że może zdąży - ale wejścia do Pałacu już nie było. Całe górne schody zajęły się ogniem. Pałac był drewniany, poddasze i kopuła również - wystarczyła chwila. CZYTAJ WIĘCEJ
Pożar przeżył tylko jeden ze zwierzaków, które zostały w domu. Ogień pochłonął dosłownie wszystko. Nie tylko budynek, ale także dobytek pracowników i wolontariuszy. Zostali z tym, z czym wybiegli, czyli w klapkach i spodniach. Pożar gasiło 16 wozów strażackich. Wszystkim pomagały także osoby ze wsi, które przynosiły koce, kurtki, a także oferowały nocleg.
Czytaj: Bilans sylwestrowej nocy? Ponad tysiąc pożarów, pięć ofiar śmiertelnych. Na drogach więcej wypadków, ale mniej pijanych
Nie udało się nic wynieść. Pałac nie był ubezpieczony, choć zgłaszaliśmy się do kilku firm, nikt nie chciał ubezpieczyć zabytku - więc szansy na remont nie ma na chwilę obecną żadnej. Nie mamy ani kurtek, ani butów. Nasze konie nie mają leków. Zostaliśmy odcięci od wody i prądu - piwnica została zalana, i zasypana przez walące się zgliszcza. CZYTAJ WIĘCEJ
Wszyscy, którzy chcą pomóc zarówno materialnie, jak i finansowo, mogą znaleźć potrzebne dane na stronie fundacji Centaurus.