
Reklama.
- Bardzo dobrze się stało, że podjęto taką decyzję - mówi z rozmowie z naTemat.pl dr Dorota Sumińska. Weterynarz, która zaangażowała się w protest przeciwko ubojowi rytualnemu przekonuje, że taka praktyka naraża zwierzęta na wyjątkowe cierpienie. Tłumaczy, że zwierzęta umierają w mękach, są w pełni świadome, kiedy przecina im się gardło, a później duszą się własną krwią. Według niej ogłuszenie łagodzi cierpienie zwierzęcia. - Oczywiście ubój tradycyjny nie jest głaskaniem, ale zwierze po utracie świadomości jest mniej narażone na potworny stres - mówi.
Sumińska podkreśla, że za dopuszczeniem tego typu praktyk w polskich rzeźniach stały przede wszystkim pieniądze. Ubojnie sprzedawały swoje produkty głównie do krajów muzułmańskich oraz Izraela. - Nie rozumiem, dlaczego ubój rytualny miałby się odbywać w Polsce. Kraje, które mają zapotrzebowanie na tego typu mięso powinny produkować je u siebie - podkreśla.
Z takim podejściem nie zgadza się Piotr Kadlcik, przewodniczący Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich. - Tłumaczenie, że ogłuszanie zwierzęcia jest bardziej humanitarne to hipokryzja. Ubój religijny nie jest wcale bardziej okrutny od tradycyjnego - tłumaczy w rozmowie z naTemat.pl. - Przede wszystkim jest to sposób krótszy. Zwierze szybko traci świadomość. Gazowanie czy rażenie prądem wcale nie eliminuje jego cierpienia - mówi. Dodaje, że ogłuszanie nie wynika z troski o dobro zwierzęcia, a z wygody pracowników rzeźni. Kadlcik przeciwny jest też nazywaniu tej praktyki "ubojem rytualnym". Według niego takie określenie wywołuje niepotrzebne emocje i przywołuje skojarzenia z "mordem rytualnym", o jaki posądza się Żydów.
Zobacz także: Treserzy zwierząt alarmują: Producent "Hobbita" jest odpowiedzialny za śmierć 27 zwierząt
Zaznacza też, że decyzja trybunału nie wyklucza praktykowania uboju religijnego. Sędziowie TK orzekli bowiem, że to rozporządzenie ministra, a nie sam ubój jest niezgodny z konstytucją. Powołuje się także na ustawę o działalności gmin wyznaniowych, która na taki ubój zezwala.
Trybunał Konstytucyjny uznał, że minister rolnictwa nie miał prawa zmienić swoim rozporządzeniem ustawy z 1997 r. o ochronie zwierząt. W 2004 r. minister rolnictwa wydał rozporządzenie zezwalające na ubój, bez uprzedniego pozbawienia zwierzęcia świadomości. O stwierdzenie niekonstytucyjności takiego przepisu wnioskował prokurator generalny na prośbę organizacji działających na rzecz praw zwierząt. Przepis straci moc 31 grudnia.
Z początkiem nowego roku wchodzi jednak w życie unijne rozporządzenie, które ubój rytualny dopuszcza. Według Ministerstwa Rolnictwa to przesądza o jego legalności. Prawnicy powołują się jednak ma przepis, według którego rozporządzenie UE nie wymusza zalegalizowania uboju rytualnego w krajach, które do tej pory go nie dopuszczały. Ewa Siedlecka, dziennikarka "Gazety Wyborczej", powołując się na przepis unijny tłumaczy, że "Państwa członkowskie mogą przyjąć przepisy krajowe, które służą zapewnieniu dalej idącej ochrony zwierząt podczas ich uśmiercania". Trzeba tylko do końca roku złożyć odpowiednie zastrzeżenie.
Zobacz także: Wszyscy powinniśmy walczyć o prawa zwierząt. Szczęśliwe świnie oznaczają smaczniejsze mięso
Zobacz także: Wszyscy powinniśmy walczyć o prawa zwierząt. Szczęśliwe świnie oznaczają smaczniejsze mięso
Polskie ubojnie są jednym z czołowych eksporterów mięsa pozyskiwanego z zachowaniem zasad religijnych. Swoje produkty wysyłają głównie do krajów muzułmańskich, Izraela, Francji i Austrii.