Cisi przegrani kryzysu klimatycznego. Fala samobójstw wśród rolników może rosnąć
Patrycja Wszeborowska
30 stycznia 2022, 08:12·15 minut czytania
Publikacja artykułu: 30 stycznia 2022, 08:12
Klimat się zmienia. Bez wątpienia będzie to miało wpływ na wszystkich mieszkańców Ziemi. Jednak pewna społeczność zmiany odczuje mocniej i szybciej od reszty. Mowa o rolnikach, którzy m.in. z powodu konsekwencji zmian klimatycznych już dziś są grupą o jednym z najwyższych wskaźników samobójstw na świecie.
Reklama.
Zestresowany jak rolnik – choć takie powiedzenie nie istnieje, to w zasadzie nic nie stoi na przeszkodzie, żeby powstało. Nie jest bowiem dalekie od prawdy. Rolnicy na całym świecie masowo popełniają samobójstwa, a liczba targnięć na własne życie wśród farmerów alarmująco się zwiększa.
Samobójstwa wśród rolników
Według trwających w latach 2007-2011 badań francuskiego urzędu zdrowia publicznego Sante Publique France (SPF) we Francji dramatycznie wzrasta liczba samobójstw wśród rolników. Statystycznie co dwa dni któryś z nich odbiera sobie życie. Niektóre stowarzyszenia branżowe są jednak przekonane, że rzeczywistość jest jeszcze gorsza, a liczby zaniżone, ponieważ w wielu przypadkach rodziny rolników-samobójców ukrywają prawdziwą przyczynę ich śmierci. Ze wstydu.
Przyczyna tych dramatycznych kroków jest głównie ekonomiczna. Od kilku lat dochody rolników systematycznie spadają z powodu silnych wahań cen, rosnących kosztów produkcji i ekstremalnych zjawisk pogodowych. Francuscy rolnicy mają jedne z najniższych dochodów w kraju - w 2019 roku ponad 30 proc. z nich zarabiało jedynie 350 euro miesięcznie (ok. 1580 zł według obecnych kursów walut).
Według danych z niemieckich portali branżowych, przywoływanych przez serwis cenyrolnicze.pl, liczba samobójstw wśród rolników sukcesywnie wzrasta, podczas gdy wśród innych grup społecznych spada. Podobnie alarmujące wieści dochodzą ze Szwajcarii, gdzie ryzyko samobójstwa wśród rolników jest o 37 proc. wyższe, niż u reszty mężczyzn ze struktur wiejskich.
Problem samobójstw rolników jest globalny. Portal swiatrolnika.info donosi o niepokojących statystykach płynących także ze Stanów Zjednoczonych. Według tamtejszych organizacji pomocowych liczba zarejestrowanych zamachów na własne życie wśród rolników niepokojąco wzrosła jeszcze przed pandemią. A mowa jedynie o przypadkach zgłoszonych.
Słaby rozwój gospodarczy kraju w połączeniu z coraz bardziej ekstremalnymi warunkami pogodowymi, wojnami handlowymi i niskimi cenami za rolnicze produkty doprowadza wielu amerykańskich rolników do bankructwa. W efekcie stan psychiczny farmerów jest opłakany, co zauważa organizacja Farm Aid prowadząca gorącą linię dla farmerów w kryzysie finansowym.
Jednak najbardziej dotknięte kryzysem wydają się być Indie. Jest to kraj rolniczy – ponad połowa Indusów pracuje na roli. Indyjskie National Crime Records Bureau wyliczyło, że od 1995 roku życie odebrało sobie 296 438 farmerów.
Z powodu ekstremalnych warunków pogodowych, które w krótkim czasie potrafią zniszczyć setki hektarów ziemi, notorycznych braków wody i ataków szkodników oraz chorób roślin, w ciągu ostatnich 30 lat indyjskie rolnictwo zaczęło gwałtownie podupadać. Szacuje się, że obecnie około 90 proc. tamtejszych farmerów nie jest w stanie pokryć podstawowych kosztów nawozów, nasion, pestycydów i innego koniecznego wyposażenia.
Nie pomaga również fakt, że w niektórych przypadkach rodziny rolników, którzy popełnili samobójstwo pijąc pestycydy, dostają rządowe odszkodowania – dla wielu z nich jest to perwersyjna zachęta, by odebrać sobie życie i w ten sposób uratować rodzinę od długu.
Niestety, wszystko wskazuje na to, że dane za 2021 rok nie będą bardziej optymistyczne. Jak powiedział Narendra Singh Tomar, indyjski minister rolnictwa, w ubiegłym roku z powodu cyklonów, gwałtownych powodzi, osunięć ziemi i nawałnic zniszczeniu uległo około 5 mln hektarów terenów rolniczych. Nie wspominając o ekstremalnych suszach, które z każdym latem przybierają tylko na sile.
Polscy rolnicy również mają problemy
Kryzys nie omija również Polski. – Ludzie ze sobą kończą głównie z powodu długów. Jakiś czas temu powiesił się rolnik z okolicy. Miał leasing na maszyny. W czasie pracy belarka wciągnęła mu rękę – wspomina pan Jan, rolnik.
– Wielu naszych kolegów odebrało sobie życie lub podjęło próby samobójcze. Co chwilę słyszy się w naszym środowisku, że ktoś nie wytrzymał. O tym nie pisze się w mediach ani nie mówi się głośno, ponieważ dla rodzin zmarłych w ten sposób rolników jest to często wstydliwy temat. Policja nie podaje również do informacji publicznej oficjalnych statystyk takich przypadków – mówi Michał Kołodziejczak, rolnik i lider AGROunii.
Odezwaliśmy się do Komendy Stołecznej Policji (KSP), jak również do Prokuratury Krajowej z prośbą o udostępnienie takich danych na poziomie wojewódzkim i krajowym. Otrzymaliśmy jedynie statystyki od KSP. Podkreślono jednak, że dane dotyczą samobójstw dokonanych na terenach wiejskich, co nie jest jednoznaczne z tym, że w tych statystykach są ujęci rolnicy.
– W systemie analitycznym nie ma możliwości wygenerowania statystyk z podziałem na rolników – zaznaczyła podkom. Małgorzata Wersocka z KSP.
Przedstawione dane obejmują wyłącznie komendy rejonowe i powiatowe garnizonu warszawskiego oraz lata 2020/2021. Pochodzą z komend powiatowych z Grodziska Mazowieckiego, Legionowa, Mińska Mazowieckiego, Nowego Dworu Mazowieckiego, Otwocka, Piaseczna, Pruszkowa, Warszawy Zachodniej/Starych Babic oraz Wołomina.
W ciągu ostatnich dwóch lat na mazowieckich wsiach doszło łącznie do 188 samobójstw. Liczba ta zwiększyła się z roku na rok o 28 przypadków. W tym samym czasie na tych terenach podjęto 84 próby samobójcze, które nie skończyły się śmiercią.
Najwyższe wskaźniki skutecznych prób samobójczych zanotowały komendy powiatowe w Mińsku Mazowieckim (68) oraz Piasecznie (57).
Te wyniki to jedynie ułamek w skali całego kraju.
Dlaczego rolnicy popełniają samobójstwa?
Problem samobójstw jest kompleksowy i nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to, jaka dokładnie przyczyna za nim stoi. Każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie, choć sytuacjom nie brakuje podobieństw.
Kelley J. Donham, profesor zdrowia publicznego, który od lat zajmuje się kwestią samobójstw wśród tej grupy społecznej, udokumentował, że spośród wszystkich grup pracowniczych to właśnie rolnicy najczęściej odbierają sobie życie. Jest to ogólnoświatowe zjawisko.
Globalność wynika ze wspólnych cech, które dzielą farmerzy bez względu na szerokość geograficzną. Rolnik z Australii jest podobny kulturowo i socjologicznie do rolnika z Indii czy Polski. Dla farmerów i hodowców rolnictwo to nie tylko praca, ale sposób na życie.
„Napięcia wpływające na ten styl życia powodują stres u rolników. Zagrożeniami mogą być choroby zwierząt, strata ekonomiczna lub strach przed utratą gospodarstwa, przepisy publiczne, które sprawiają, że rolnictwo jest trudniejsze, awaria maszyn i trudne warunki pogodowe” – pisze profesor.
Jak wskazuje Donham, problematyczna okazuje się również ich pełna samodzielności postawa, która paradoksalnie w innych okolicznościach byłaby odbierana jako zaleta. Rolnicy są niezależni, stoiccy, a na szukanie pomocy na zewnątrz decydują się dopiero w ostateczności – i to, koniec końców, ich gubi.
Potwierdza to również Michał Kołodziejczak. – Rolnicy to bardzo ambitni ludzie. W obliczu problemów chcą rozwiązywać je samodzielnie i cały ciężar biorą na swoje barki. Gdy im się nie udaje, sądzą, że to z ich winy, że to z nimi jest coś nie tak.
Jak twierdzi, w efekcie polscy rolnicy są przewlekle przepracowani. Niskie ceny produktów rolnych i hodowlanych, stare maszyny, niedoskonała technika i praca ponad siły sprawiają, że często popadają w takie choroby, jak depresja.
Oczywiście niezdiagnozowana. Na polskich wsiach, gdzie utrudniony jest dostęp do zwykłej opieki medycznej – kobiety z wiosek do ginekologa jeżdżą średnio ponad 50 km – trudno mówić o jakiejkolwiek pomocy specjalistycznej.
– Nie ma psychologów, nie ma psychiatrów, nie ma ludzi, którzy pomagają wychodzić z kryzysów, zarówno ekonomicznych, jak i psychicznych. To ogromna porażka naszego kraju – mówi Kołodziejczak.
Kelley J. Donham wskazuje również na coraz silniejsze społeczne naciski, które spadają na gospodarzy. „Podział miast i gospodarstw powoduje, że mieszkańcy miasta krytykują rolników za zanieczyszczanie środowiska i hodowanie zwierząt w okrutny i nieludzki sposób” – pisze.
– Dużą presję społeczną wywierają na rolników ludzie, którzy krytykują ich za brak ZUS-u i innych opłat, takich jak podatek dochodowy. Pytają, jak można być nieudolnym biznesowo czy finansowo w tak „prostej” sytuacji. Nie są świadomi tego, jak wygląda praca na gospodarstwie. Nie wiedzą, że zawód rolnika to zawód wysokiego ryzyka pracy. Nie mają pojęcia, że gdyby rolnicy płacili dodatkowe daniny, skończyłaby się tania żywność – dodaje Kołodziejczak.
Paradoksalnie tragiczne w skutkach okazało się również wejście do Unii. Choć był to czas ogromnych możliwości dla polskiego rolnictwa, okazał się również bardzo inwazyjny. Wielu rolników zachłysnęło się dofinansowaniami i przeinwestowało swoje gospodarstwa, wpędzając się w nadmierne koszty.
– Polskie państwo nie uczy rolników przedsiębiorczości. Nie informuje, z czego warto korzystać, jak wydawać fundusze unijne, które branże są lub nie będą rentowne. Państwo, zamiast pomagać - szkodzi. Nakłada mnóstwo obostrzeń, czasem niemożliwych do spełnienia. Zmienia przepisy, aby trudno było się połapać. Biurokracja rozrasta się z dnia na dzień. W połączeniu z bezwzględnością handlowców, którzy wykorzystując swoją pozycję, dobijali rolników, wielu z nas nie wytrzymało tego czasu próby – tłumaczy rolnik z AGROunii.
Polscy rolnicy to cicha ofiara polityki i zmian klimatu
Jak mówi Kołodziejczak, problemy rolników są wszędzie indziej, tylko nie na wsi. – Winny jest przede wszystkim handel, dystrybucja towaru, wyzysk cenowy, przeciąganie terminów płatności, przewlekłe kryzysy. Do tego dochodzą coraz wyższe rachunki za prąd i wodę oraz częstsze klęski żywiołowe związane ze zmianami klimatu.
Nie da się tu pominąć roli państwa. – Państwo nie bierze na siebie odpowiedzialności za to, co dzieje się na jego ziemi. Nie ingeruje w rynek warzyw i mięsa. A ten jest skolonizowany przez korporacje – sieci handlowe, ubojnie, masarnie – które nie mają żadnej konkurencji. Często to monopoliści, w najlepszym wypadku oligopole kilku firm. Korporacje te nie konkurują ze sobą, tylko dogadują się i zaniżają ceny. W efekcie żywność jest coraz droższa, lecz na produktach nie zarabiają sami producenci, tylko pośrednicy i końcowi sprzedawcy – wyjaśnia.
Zaniedbana jest także kwestia ubezpieczeń finansowych plonów. W Polsce nie istnieje system ubezpieczeń, który pozwoliłby rolnikom na otrzymanie odszkodowań w sytuacji dramatów pogodowych.
– Większość problemów rolników bierze się z przypadków losowych. Każda susza, gradobicie, deszcze nawalne – które w ostatnich latach się nasilają – powodują duże straty. Tymczasem my, nie dość, że nie możemy oczekiwać za nie pieniędzy, to jeszcze nie mamy nowoczesnych metod na radzenie sobie w takich sytuacjach. Państwo nie rozwija ani nie promuje nowoczesnych technologii, które pomagałyby rolnikom zmagającym się ze skutkami zmian klimatycznych – mówi Kołodziejczak.
Kłopoty rolników związane ze zmianami klimatu będą się tylko powiększać. Zgodnie z szacunkami ekspertów z całego świata, rolnictwo to jedna z branż, które najdotkliwiej odczują skutki globalnego ocieplenia.
– Rolnictwo jest bardzo ważne z punktu widzenia zmiany klimatu dlatego, że jest prawdopodobnie najbardziej wrażliwym na jego skutki sektorem. Czynniki decydujące o powodzeniu produkcji rolnej – długość okresu wegetacyjnego, temperatura, rozkład i ilość opadów, ekstremalne zdarzenia pogodowe – to właśnie czynniki klimatyczne modyfikowane przez skutki zmiany klimatu – mówił w rozmowie z portalem 300Gospodarka dr hab. inż. Zbigniew Karaczun z Katedry Ochrony Środowiska SGGW.
Do tego dochodzą susze, gradobicia, gwałtowne ulewy skutkujące podtopieniami i wichury. I choć rolnictwo z definicji nie jest przewidywalnym zawodem, ponieważ jest uzależnione od warunków pogodowych, to ekstremalne zjawiska pogodowe, które niegdyś były wyjątkami, a teraz stają się codziennością, jeszcze bardziej uszczuplą gwarancję stabilności.
– Dwa lata temu mieliśmy ogromną nadprodukcję w sadownictwie, w związku z czym nie opłacało się zbieranie owoców. W sadach zmarnował się wtedy mniej więcej milion ton owoców. Natomiast trzy lata temu podobnie wcześnie rozpoczął się okres wegetacyjny, ale przyszedł przymrozek i plony były trzykrotnie niższe niż średnie wieloletnie. To zagraża i cenom produktów rolnych, i producentom, bo oni nie odzyskują zainwestowanych pieniędzy na przykład wtedy, gdy wystąpi susza, a przy nadprodukcji nie będą mogli sprzedać plonów – tłumaczył dr Karaczun.
"W północnej Europie wydajność rolnictwa może wzrosnąć wskutek dłuższego sezonu wegetacyjnego i wydłużenia okresu bezmroźnego. (...) W południowej Europie można się jednak spodziewać, że przypadki ekstremalnych upałów oraz spadek ilości opadów i dostępności wody zmniejszą wydajność upraw. Oczekuje się również, że plony z upraw będą coraz bardziej zróżnicowane rok do roku z powodu ekstremalnych zjawisk pogodowych oraz innych czynników, takich jak szkodniki czy choroby. (...) Na innych obszarach, na przykład w zachodniej Francji i południowo-wschodniej Europie, spodziewane jest pogorszenie plonów z powodu gorących i suchych miesięcy letnich bez możliwości przeniesienia produkcji roślinnej na zimę" – czytamy w artykule Europejskiej Agencji Środowiska.
Pomoc dla polskich rolników w kryzysie psychicznym i klimatycznym
Departament Rolnictwa USA w 2020 roku zebrał 1,9 mln dol., by założyć grupy wsparcia dla gospodarstw rolniczych oraz 450 tys. dol. w celu wyszkolenia pracowników resortu w zakresie identyfikacji podatnych na zagrożenia rolników.
W odpowiedzi na coraz większy kryzys samobójstw wśród ludności rolniczej w Szwajcarii uruchomiono „infolinię wiejską”, która pomaga rolnikom w kłopotach.
Trudno jednak oczekiwać, żeby rząd, który likwiduje telefon zaufania dla dzieci i młodzieży, przejął się problemami psychicznymi ludności wiejskiej.
– Polskie państwo nie spełnia również swojej roli informowania o tym, że można wyjść z problemu finansowego. Nasza fundacja w ostatnim czasie współpracuje z kancelarią restrukturyzacyjną, która opowiada nam o coraz większej świadomości wśród rolników na temat wyjścia z zadłużeń. Wcześniej nikt tego nie robił, bo nie miał pojęcia, że takie procesy funkcjonują – mówi prezes AGROunii.
Z żalem stwierdza, że dotychczasowe próby wpłynięcia na polityków Prawa i Sprawiedliwości spełzły na niczym. Wspomina dramatyczne sytuacje, które miały miejsce podczas strajków rolników w zeszłym roku.
– Politycy śmiali się nam prosto w oczy. Mówili, że nie potrafimy sobie poradzić. Niektórzy z naszych kolegów byli tym tak sfrustrowani, że popchnęło ich to dramatycznych działań. Jeden dokonał próby samobójczej – na szczęście żona w porę znalazła list pożegnalny i wezwała policję. Drugi z rozpaczy i bezsilności zaczął zarzynać swoje świnie, bo nie chciał się już więcej nimi zajmować. Nie miał pieniędzy, by je wyżywić.
Polsce brakuje jednak nie tylko doraźnych działań wspierających rolników, ale również długoterminowych, które byłyby odpowiedzią na kryzys klimatyczny.
– W Polsce cały czas brakuje spójnej polityki dotyczącej adaptacji rolnictwa do zmiany klimatu. Tak naprawdę to wielosektorowy problem, przy rozwiązaniu którego powinno pracować nie tylko Ministerstwo Rolnictwa, ale i inne resorty, jak np. Wody Polskie. Oczywiście, pojawiają się mniejsze działania dotyczące, chociażby małej retencji wody czy wysiewania międzyplonów, żeby nie zostawiać gołej gleby, ale to są drobne działania, które – jeśli nie zostaną potraktowane jako spójny, wielotorowy program naprawczy – nie przyniosą efektów – mówi Anna Sierpińska, redaktorka portalu Nauka o Klimacie.
Jak wskazuje Sierpińska, zmiany klimatu będą zmieniały polski krajobraz i wpływały na to, co będzie się dało i opłacało u nas uprawiać. W efekcie niektóre gatunki, które były w Polsce popularne, nie będą dalej uprawiane. Przykładowo: ziemniak.
– Sytuacja ziemniaka jest skomplikowana, bo w jego przypadku nie chodzi wyłącznie o zmianę klimatu, ale też m.in. o zmiany gospodarcze i zapotrzebowanie na to warzywo. Lecz faktycznie – ziemniak nie lubi, jak jest sucho i gorąco. W związku z tym w ostatnich latach uprawy ziemniaka potrzebują lepszego nawadniania, które jest kosztowne. To skutkuje coraz mniejszym uczestnictwem tego warzywa na polach w Polsce – mówi.
Co dalej z polskimi rolnikami w kontekście zmian klimatycznych? Redaktorka portalu Nauka o Klimacie twierdzi, że to w dużej mierze zależy od nich samych.
– Jeśli państwo nie pomaga, to można próbować robić coś na własną rękę. Mam znajomego rolnika, który prowadzi hodowlę bydła mięsnego. Wraz z okolicznymi gospodarstwami na zasadzie sąsiedzkiej samopomocy i douczania się zaczął zgłębiać różne tematy, poprawiać swoje gospodarstwo, żeby zmitygować negatywne zmiany środowiskowe.
Jeśli masz myśli samobójcze lub potrzebujesz rozmowy z psychologiem, możesz skorzystać z Kryzysowego Telefonu Zaufania pod numerem 116 123 (dla dorosłych) lub 116 111 (Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży)
Na stronie centrumwsparcia.pl znajdziesz też listę organizacji prowadzących dyżury telefoniczne specjalistów z zakresu zdrowia psychicznego, pomocy dzieciom i młodzieży czy ofiarom przemocy.
W razie bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia zadzwoń pod 112.
Reklama.
Michał Kołodziejczak
AGROunia
Jesteśmy narażeni na czynniki niezależne od nas: choroby zwierząt ASF czy ptasia grypa, klęski żywiołowe: wichury, ulewne deszcze czy susze. To potrafi zniszczyć pracę całych pokoleń w kilka chwil. Państwo, choć powinno, nie pomaga w takich sytuacjach. Rolnik zostaje sam z długami.
dr hab. inż. Zbigniew Karaczun
Katedra Ochrony Środowiska SGGW
Głównym zagrożeniem w Polsce jest susza. Drugie to to, co teraz obserwujemy – brak zimy, brak przemrożenia ozimin, co powoduje, że plony ozimin będą mniejsze. Przy tym oziminy to przede wszystkim zboża wysiewane jesienią po to, żeby wcześnie je zebrać. Kolejne zagrożenie to nowe choroby oraz większa ilość chorób i szkodników, bo one nie będą przemrożone zimą. To także większe narażenie plonów na późnowiosenne przymrozki, bo rośliny będą wchodziły wcześniej w fazę wzrostu i wystąpienie przymrozków w maju będzie narażało rośliny na stres zimna. Z tym wszystkim związana będzie niestabilność produkcji.
Anna Sierpińska
Nauka o Klimacie
Rolnicy doskonale zdają sobie sprawę z tego, że działania państwa w kwestii ekologii są chaotyczne. Niektóre rozwiązania nie wydają się im sensowne bądź niemalże przeczą drugim i to powoduje w nich słuszny opór. A bez współpracy z rolnikami i obustronnego dialogu ciężko będzie takie spójne programy tworzyć.