8 grudnia zmarł Antoni Gucwiński. Pogrzeb wieloletniego dyrektora wrocławskiego ZOO ma odbyć się dopiero po Nowym Roku. Wpływ na to ma stan zdrowia jego żony Hanny Gucwińskiej, która po śmierci męża trafiła do szpitala.
W naTemat jestem dziennikarką i lubię pisać o show-biznesie. O tym, co nowego i zaskakującego dzieje się u polskich i zagranicznych gwiazd. Internetowe dramy, kontrowersyjne wypowiedzi, a także ciekawostki z życia codziennego znanych twarzy – śledzę je wszystkie i informuję o nich w swoich artykułach.
Pogrzeb Gucwińskiego planowany po Nowym Roku
Małżeństwo Gucwińskich znała cała Polska. Przez ponad 30 lat prowadzili w TVP program przyrodniczy "Z kamerą wśród zwierząt". Antoni Gucwiński dyrektorem ogrodu zoologicznego we Wrocławiu został w 1966 r., kierował nim do roku 2006.
Odszedł w wieku 89 lat. "Przykry dzień we Wrocławiu. Zmarł Antoni Gucwiński - wieloletni legendarny dyrektor ZOO Wrocław. Przez lata program 'Z kamerą wśród zwierząt', który prowadził wraz żoną uczył nas wrażliwości wobec naszych 'braci mniejszych'. Będzie nam go ogromnie brakować" – powiadomił na Facebooku prezydent Wrocławia Jacek Sutryk.
Gucwiński ma zostać pochowany w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Komunalnym na Osobowicach we Wrocławiu. Początkowo pogrzeb zaplanowany był na piątek 17 grudnia.
O zmianę terminu poprosiła jego rodzina ze względu na stan zdrowia Hanny Gucwińskiej. Kobieta mocno przeżyła śmierć męża. Kilka dni po jego odejściu w ciężkim stanie z zapaleniem płuc trafiła do szpitala. Z informacji podawanych przez "Gazetę Wyborczą" wynika, że potwierdzono u niej również zakażenie koronawirusem.
Z tego powodu pogrzeb najpierw przełożono na czas między świętami a Nowym Rokiem. Tymczasem według doniesień gazety brane są pod uwagę dwie daty: 5 albo 7 stycznia.
Hanna Gucwińska wspomina ostatnie chwile męża
Tuż po śmierci Gucwińskiego jego żona udzieliła wywiadu "Super Expressowi". Opowiadała, że mąż od kilku dni źle się czuł. Miał problemy z oddychaniem. Mężczyzna trafił do szpitala. – Rzucił mi tylko z uśmiechem "niebawem wracam" i pojechali – mówiła Gucwińska.
Następnego dnia zadzwoniła do ukochanego. – Chciałam z nim po prostu porozmawiać. Zapytać, jak się czuje i czy czegoś potrzebuje… Odebrał. Ale w słuchawce usłyszałam tylko niewyraźne charczenie… Po chwili chyba pielęgniarka wzięła od Antoniego telefon i powiedziała mi "pani nam teraz przeszkadza w pracy". Rozłączyłam się. Teraz wiem, że mój kochany mąż wtedy umierał, że to były jego ostatnie chwile – wyznała.
– Jak o tym myślę, to dochodzę do wniosku, że najprawdopodobniej podczas tej rozmowy Antoni umarł – stwierdziła żona byłego dyrektora ZOO we Wrocławiu. Kobieta zdradziła, że o jego śmierci dowiedziała się, "dlatego, że prezydent Jacek Sutryk poinformował o tym w internecie".
– Zaczęli do mnie dzwonić ludzie, pytać, czy to prawda. Ja wtedy nawet nie wiedziałam, co mam powiedzieć... Dopiero później mnie poinformowano o śmierci męża – ujawniła.
Pytana, jak się czuje po odejściu męża, wyznała: "Wciąż nie mogę sobie znaleźć miejsca w domu, nie mogę tego wszystkiego uporządkować w głowie, w sercu. Byliśmy razem 60 lat. I nagle, Antoniego już nie ma…".