Szopy pracze są naprawdę słodkie. Potrafią robić pranie, jeździć na rowerze. W internecie znajdziemy wiele filmików, na których robią sztuczki. Od jakiegoś czasu można natknąć się na nie w polskich lasach. Tam nie mają wizerunku „słodziaka” – wykradają ptakom jaja, roznoszą wściekliznę, zabierają jedzenie wiewiórkom. Czy ich obecność jest dla nas bezpieczna?
Jestem lingwistką, zoopsychologiem, behawiorystką i trenerką psów. Na łamach portalu naTemat doradzam, jak mądrze wychowywać czworonogi i bronię praw zwierząt. Poruszam też inne tematy, które są dla mnie ważne.
Skąd szop pracz wziął się w Polsce?
Szop pracz został sprowadzony do Europy w latach 30. XX wieku. Miał być zwierzęciem futerkowym. Jego futro było cenione ze względu na piękny wygląd, wodoodporność i doskonałe właściwości termoizolacyjne. Z szopa pracza robiono płaszcze, szale i czapki. Hodowano go przede wszystkim w Niemczech i Francji.
Nie wiadomo jak szopy pracze przeniknęły z ferm futerkowych do środowiska. W latach 70. z fermy futerkowej w okolicach Berlina jednego dnia zniknęło ok. 50 szopów. Uciekły czy zostały wypuszczone na wolność? Tego nie wiadomo. Najprawdopodobniej to one stanowią podstawę populacji, która rozprzestrzeniła się w Polsce i zachodnich Niemczech.
Nie da się ukryć, że szop pracz cieszy się wyjątkową urodą. Czarne łapki, puszysty ogon, maska na twarzy – to tylko niektóre z jego atutów. Ze względu na piękny wygląd i wysoką inteligencję, zaczęto hodować szopy w domach. Ludzie kupowali zwierzę z myślą, że będzie się przytulało i robiło sztuczki. Rzeczywistość wyglądała inaczej. Szopy okazały się niszczycielskie i niechętnie stosowały się do zasad panujących w domu. Z tych powodów lądowały na bruku.
Szop pracz – mapa występowania w Polsce
Wzrost populacji szopa pracza nastąpił po II wojnie światowej. W latach 90. szopy pojawiły się w zachodniej Polsce i stamtąd rozprzestrzeniły się do centralnej części kraju. Naukowcy szacują, że szop pracz kolonizuje Polskę w tempie 80-100 km na 5 lat.
Szopy to zwierzęta wszystkożerne. Żywią się zarówno mięsem, jak i roślinami oraz padliną. Niestraszne im mrozy i upały. W Polsce zagraża im niewiele drapieżników, a jedzenia jest pod dostatkiem. Wkrótce skolonizują całą Polskę.
Czy szop pracz jest szkodnikiem?
Można spotkać je w lesie, w pobliżu ferm, na obrzeżach miast. W każdym z tych miejsc szopy wyrządzają szkody. Nie potwierdzono jeszcze szkodliwego działania szopów na gatunki rodzime, ale niektóre sprawy są oczywiste – szopy wykradają z jaja z gniazd, polują na chronione w Polsce żółwie błotne, wyjadają pożywienie lisom.
– Jest kilka przyczyn, dla których jest on, kolokwialnie mówiąc, taki paskudny. Choćby to, że penetruje praktycznie wszystkie strefy. To znaczy, że w przeciwieństwie do naszych drapieżników, choćby lisa, fantastycznie wspina się na czubki najwyższych drzew, sięgając do dziupli i gniazd – tłumaczył na łamach „Rzeczpospolitej” prof. Henryk Okarma z Instytutu Ochrony Przyrody PAN.
W Stanach Zjednoczonych szop pracz jest uznany za szkodnika. Jesienią plądruje ogrody i sady, a zimą morduje kurczaki na fermach drobiu. W Japonii niszczy uprawy kukurydzy, melonów, truskawek i ziemniaków. Może nie mieć to wielkiego znaczenia gospodarczego, ale rodzi znaczące konflikty na linii szop-człowiek.
Szopy poszukując pożywienia dokonują szkód na terenach rekreacyjnych: wygrzebują i rozrzucają śmieci, drapią drewniane obiekty, obgryzają ściany domów. W Polsce ludzie nie mają do nich negatywnego stosunku, ale inaczej jest w USA, gdzie szopy są traktowane na równi z kunami i szczurami.
Czy w Polsce można polować na szopa pracza?
Szop pracz na mocy Rozporządzenia Ministra Środowiska z dnia 11 marca 2005 r. (Dz. U. 2005, Nr 45, poz. 433) oraz Rozporządzenia z dnia 16 marca 2005 r. został wprowadzony na listę zwierząt łownych.
Można na niego polować od 1 lipca do 31 marca, a na terenach obwodów łowieckich, w których potwierdzono obecność głuszca i cietrzewia, przez cały rok. Są to zagrożone gatunki ptaków, którym szop pracz wybiera z gniazd jaja.
Szop pracz jest zwierzęciem łownym nie tylko w Polsce, ale również w Niemczech. W zeszłym sezonie zastrzelono tam ok. 10 000 szopów. Najwięcej w Brandenburgii (ok. 1250). Wobec szopów nie stosuje się żadnej selekcji – można zabijać samice i młode.
Czy szop pracz jest niebezpieczny?
Szop pracz z reguły nie atakuje ludzi. Zachowuje się podobnie do dzików – woli unikać konfrontacji z człowiekiem, ale atakuje, gdy czuje, że nie ma innego wyjścia albo zagrożone są jego młode. Lepiej się do niego nie zbliżać.
Szop, który nie ma gdzie uciec, może chcieć się bronić, a przypomnijmy, że jest drapieżnikiem – ma zęby jak średniej wielkości pies, silne szczęki i pazury jak ryś. Sprowokowany może atakować, co można zaobserwować na poniższym filmie.
Jednak główne zagrożenie ze strony szopów stanowią nie ataki, a choroby. Szopy przenoszą wściekliznę, toksoplazmozę i świerzbowca. Mogą zarażać nimi ludzi oraz zwierzęta domowe: koty, psy, króliki.
Ponadto szopy pracze są nosicielami glisty Baylisascaris procyonis (inaczej nazywanej glistą szopią), która plądruje układ nerwowy, osadza się w oczach i narządach. Choroba, którą powoduje pasożyt jest nieuleczalna i grozi śmiercią. U szopów nicienie żyją w jelicie cienkim, skąd są wydalane razem z kałem. Lepiej, by pies go nie wąchał.
Czy można trzymać szopa pracza w domu?
Szopa pracza nie wolno w Polsce trzymać w domu. Wyjątek stanowią szopy odłowione ze środowiska naturalnego z powodu choroby lub kontuzji. Po wyleczeniu oddaje się je do adopcji. Zakazane jest ich rozmnażanie i sprzedaż.
Adopcja szopa pracza to krok, nad którym trzeba się poważnie zastanowić. Małe szopy pracze są przeurocze, jednak ich "człowiekolubny" okres przemija wraz z pierwszą rują. Zwierzęta stają się wtedy silnie terytorialne i mogą atakować. Ale to niejedyny problem.
Oswojone szopy pracze rzadko są trzymane w domach. Potrzebują ogromnej dawki ruchu, dlatego najlepszym rozwiązaniem są woliery.
Koszty utrzymania szopa pracza, nie są zbyt wysokie. To zwierzak wszystkożerny, może żywić się resztkami z obiadów, albo jeść to, co je rodzina. Za to wizyty u weterynarza mogą kosztować znacznie więcej niż 1500 zł za szopa pracza z nielegalnej hodowli.
Ludzie kupują dzikie zwierzęta, bo są ładne i można nimi zaimponować znajomym. Później okazuje się, że zwierzę niszczy wszystko dookoła, nie chce się przytulać i brzydko pachnie. Nie znając jego psychiki, trudno o porozumienie. Ta sprawa ma jeszcze jeden przykry aspekt.
Szopy do hodowli domowych bardzo często są nabywane w sposób nielegalny, czyli odławiane ze środowiska naturalnego. Młode są zabierane matkom, a samice zabijane. Czy to cena, którą warto płacić za wyjątkowego pupila?
– Absolutnie nie należy szopa hodować w domu. Jest uciążliwym lokatorem, groźnym dla naszego zdrowia. Przenosi glistę, która może się osadzać w rdzeniu kręgowym lub mózgu człowieka. Pierwsze objawy choroby przypominają grypę. W Niemczech były przypadki śmiertelne z powodu takiego zakażenia (wypowiedź dla "Rzeczpospolitej").