Mike Tyson spał w jednym łóżku z tygrysem, Salvador Dali spacerował po Paryżu z mrówkojadem, a Frida Kahlo pozowała z sarenką. A jak to wygląda w Polsce? Czy można trzymać w domu dzikie zwierzęta? Teoretycznie nie. W praktyce różnie to wygląda.
Jestem lingwistką, zoopsychologiem, behawiorystką i trenerką psów. Na łamach portalu naTemat doradzam, jak mądrze wychowywać czworonogi i bronię praw zwierząt. Poruszam też inne tematy, które są dla mnie ważne.
Od 1 stycznia 2008 roku nie można hodować w Polsce lwów, krokodyli, słoni i innych egzotycznych gatunków zwierząt. Wcześniej w Polsce panowała "wolna amerykanka" i każdy mógł posiadać niebezpiecznego pupila. Właściciele gepardów, niedźwiedzi i nosorożców mieli rok na zalegalizowanie legalnej hodowli, albo pozbycie się nietypowego pupila. Większość z nich trafiła na handel do Czech, część do fundacji, część została wypuszczona na "wolność". Niektóre udało się zatrzymać pod pozorem założenia ZOO czy cyrku. I stale dołączają do nich kolejne.
Posiadanie niebezpiecznych zwierząt a przepisy
Kwestie posiadania niebezpiecznych zwierząt reguluje rozporządzenie Ministra Środowiska z dnia 23 sierpnia 2005 roku. W dokumencie wymieniono gatunki zwierząt, których zwykły "Kowalski" nie może trzymać w domu. Do I grupy niebezpiecznych zwierząt zaliczamy gatunki, które stwarzają duże zagrożenie. Takie zwierzęta mogą być hodowane jedynie w ogrodach zoologicznych, placówkach naukowych i cyrkach. Są to np. lwy, słonie, goryle i hipopotamy.
Do II grupy niebezpiecznych zwierząt przypisano gatunki, które przy zapewnieniu odpowiednich warunków i uzyskaniu zgody Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska mogą być hodowane przez zwykłego "Kowalskiego". W tej grupie znajdują się np. wilki, koczkodany, żyrafy, mrówkojady i krokodyle.
Teoria teorią, praktyka praktyką. Jeżeli kogoś stać na tygrysa (a może być to wydatek rzędu kilku milionów złotych) to istnieje ogromne prawdopodobieństwa, że uda się zalegalizować pobyt niebezpiecznego zwierzęcia w Polsce. Jak to możliwe?
Pseudocyrk sposobem na ominięcie przepisów
Polacy sztukę obchodzenia przepisów opanowali do perfekcji. Chcesz mieć lwa albo tygrysa? Wystarczy zarejestrować w urzędzie działalność cyrkową. Jest to najprostsza droga, by spełnić swój kaprys i kupić dzikie zwierzę.
W 2020 roku w woj. wielkopolskim zlikwidowano największy pseudocyrk w Europie. Ponad 300 gatunków dzikich zwierząt zostało odebranych właścicielowi i przekazanych na rzecz Skarbu Państwa. Problem z odebranymi zwierzętami jest taki, że nikt ich nie chce, a koszty ich utrzymania są ogromne.
Maciej M. usłyszał w tej sprawie 19 zarzutów. Najpoważniejszy z nich dotyczy znęcania się nad zwierzętami i stworzenia śmiertelnego zagrożenia dla ludzi. Państwo będzie domagało się od niego zwrotu kosztów utrzymania odebranych zwierząt.
Chcesz mieć lwa albo tygrysa? Załóż prywatne ZOO
Ogród zoologiczny w świetle przepisów to urządzony i zagospodarowany teren wraz z infrastrukturą techniczną i budynkami funkcjonalnie z nim związanymi, gdzie są przetrzymywane oraz eksponowane przez co najmniej siedem dni w roku żywe zwierzęta dzikich gatunków.
W ogrodach zoologicznych mogą przebywać wyłącznie zwierzęta, które urodziły się w innych ogrodach zoologicznych, pochodzą z azylów dla zwierząt albo zarejestrowanych hodowli. W ZOO nie mogą przebywać zwierzęta schwytane na wolności. W prywatnych placówkach może wyglądać to różnie.
ZOO może założyć praktycznie każdy. Wystarczy uzyskać aprobatę Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska, który zarekomenduje powstanie placówki w dyrektoriacie generalnym. Należy również wybudować zwierzętom wybiegi i woliery. Wymagania co do wybiegów dla poszczególnych gatunków zostały opisane w ustawie.
Handel dzikimi zwierzętami kwitnie
Handel dzikimi zwierzętami jest równie potężny jak handel podróbkami. Jego wartość szacuje się nawet na 20 mld dolarów. Róg nosorożca kosztuje więcej niż kokaina, diamenty i złoto. Cena za żywe zwierzęta z podrobionymi papierami wcale nie jest niższa. Ara błękitna na czarnym rynku potrafi kosztować zawrotną kwotę 400 tys. złotych.
Złapanie dzikiego zwierzęta, trzymanie go w niewoli i rozmnażanie to jedno. Przemyt dzikiego zwierzęcia za granicę to drugie. Strażnicy z lotniska w Bangoku musieli być bardzo zdziwieni, kiedy otworzyli walizkę jednej z podróżniczek, a między pluszowymi misiami spał mały tygrys.
Zwierzę było nafaszerowane lekami nasennymi i skrajnie odwodnione. Ledwo udało się je uratować. Ale przemyca się też inne gatunki: węże, żółwie, ptaki. Węże wpycha się do plastikowych rurek, żeby nie było ich widać. Żółwiom zakleja się otwory na głowę i kończyny. Ptaki zamyka się w ciasnych, plastikowych pojemnikach. Większość zwierząt nie przeżywa transportu, ale przemytnikom nielegalny biznes i tak się opłaca.
Kary za nielegalny handel zwierzętami w większości krajów są absurdalnie niskie. W Singapurze za przemyt zwierząt grozi grzywna w wysokości 50 tys. dolarów. Tyle można stracić. A na przemyceniu jednego tygrysa można zarobić nawet 2 mln. Kara wydaje się zupełnie nieadekwatna do wagi popełnionego czynu. Dla porównania w Singapurze za przemycanie narkotyków grozi kara śmierci.
Ten problem dotyczy również Polski i Polaków. W 2020 roku Izba Celna w Warszawie zatrzymała 369 okazów zagrożonych gatunków. Znajdowały się wśród dzikie koty, m.in. serwale, karakale, a także gady i płazy: węże, krokodyle.
Na niektóre zwierzęta egzotyczne nie trzeba mieć pozwolenia
Niestety w przypadku tych zwierząt nie można liczyć na "psią wylewność". To dzikie zwierzęta, którym bardziej niż na aprobacie człowieka, zależy na pożywieniu i poczuciu bezpieczeństwa. Ale właściciel z czasem na pewno nauczy się dostrzegać sygnały świadczące o wzajemnej sympatii.
– Maciej M. otwarcie w lokalnych mediach mówił, że osoba prywatna nie może posiadać zwierząt niebezpiecznych, a więc on zarejestrował cyrk stacjonarny. Ale nigdy nie dawał żadnych przedstawień, więc sąd uznał, że cyrku faktycznie nie posiadał – tłumaczy Anna Płaszczyk z Fundacji "Viva!".