Sama staram się segregować odpady, jednak mimo ograniczenia kupowania wszelakich produktów w sklepach, liczba "worków" ze śmieciami stale rośnie. I tu pojawia się pytanie, czy faktycznie powinniśmy skupiać się na recyklingu, czy na własnym konsumpcjonizmie. O tym, jak będzie wyglądać nasza planeta za 10 lat, jeśli skoncentrujemy się wyłącznie na segregacji, rozmawiam z Michałem Pacą, ekspertem branży gospodarki odpadami i autorem bloga Sortownia Opinii.
Nie jest żadną tajemnicą, że z roku na rok produkujemy coraz więcej śmieci. Według raportu polsko-włoskiej firmy Amest Otwock ilość odpadów wzrosła od 2004 roku o niemalże 34 proc. (z 256 do 342 kg przypadających na jedną osobę). Co więc robimy nie tak i dlaczego produkcja odpadów komunalnych stale rośnie? O tym opowie Wam Michał Paca.
Wyobraźmy sobie Ziemię za 10 lat. Jak będzie wyglądać nasza planeta, jeżeli ludzie skupią się wyłącznie na recyklingu?
My dzisiaj tracimy kontrolę nad jakimiś 30 mln ton samego plastiku opakowaniowego rocznie. To jest plastik, który trafia do gleby, do atmosfery będąc spalanym w niekontrolowany sposób, albo do wód. Nikt nie mówi o tym, że w ciągu najbliższych 10 lat tego plastiku ma być mniej. Koncerny tylko się cieszą tym, że 50 proc. odpadów zamierzają poddawać recyklingowi, ale recykling, o którym mówią koncerty, to tak naprawdę nie jest recykling.
Każdy z nas, kto myśli o recyklingu, wyobraża sobie, że z tej butelki będzie znowu butelka, ale to nie jest prawda, ponieważ w praktyce butelki będą przetwarzane w butelki najwyżej raz, a później trafią jako surowiec do produkcji dóbr pozornie trwałych: taśm opakowaniowych, dywanów, polarów, części samochodowych, które po kilku latach będziemy musieli spalić lub zeskładować.
Niestety, nasza planeta z roku na rok będzie wyglądać na bardziej zaśmieconą.
Po ukazaniu się raportu IPCC o odpowiedzialności człowieka za kryzys klimatyczny, wątek wytwarzania śmieci trochę się zgubił. Wszyscy mówili o CO2, o węglu, ale zdaje się, że mało kto zagłębiał się w szczegóły i problematykę samych odpadów, a przecież one też mają wpływ na ocieplenie Ziemi.
Oczywiście, że mają wpływ. Odpady są wyrazem naszej nadmiernej konsumpcji i de facto do każdej czynności produkcyjnej potrzebujemy energii, którą przede wszystkim pozyskujemy ze źródeł kopalnych powodujących emisję dwutlenku węgla.
Prawda jest taka, że łatwa dostępność opakowań napędza zwłaszcza popyt na usługi transportu, energetyki, gdzie jest potrzebna jeszcze większa ilość tej energii. Kiedy mówię o 100 mln ton plastiku rocznie, to jest to tylko plastik na opakowania.
Poza tym wyciągamy z głębi ziemi jakieś 200-250 mln ton ropy, którą przerabiamy na plastik. Jest on trwalszy i staje się elementem mebli i różnego rodzaju wyposażenia. On nie ma trwałości nie wiadomo jakiej. On po 5-10 latach w postaci odpadów gabarytowych też trafia w to samo miejsce, czyli na śmietnik, który robimy z tej planety.
Nasza władza powinna zrobić krok do przodu. Powinna po prostu powiedzieć, że przestajemy rżnąć głupa i udawać, że nie widzimy najważniejszych elementów związanych z gospodarką odpadami. Powinniśmy wprowadzić systemy, które będą bardzo agresywnie inspirowały konsumentów do tego, aby przychodzili do sklepów z własnymi opakowaniami.
Michał Paca dla naTemat
Nie sposób nie zauważyć, że wyrzucamy więcej śmieci, ale staramy się dopasowywać je do odpowiednich kontenerów. Czy dla zwykłego Kowalskiego taka czynność nie jest po prostu "oczyszczeniem własnego sumienia"?
Koncerny bardzo chcą przekonać nas do tego, że recykling jest najważniejszą rzeczą, jaką możemy zrobić. My nie robimy recyklingu, my tylko segregujemy, co w malutkim stopniu pomaga prawdziwemu recyklingowi. To jest podtrzymywanie systemu, o którym wiemy, że nie działa.
Plan dotyczący gospodarowania śmieciami w Unii Europejskiej został stworzony wiele dekad temu i w tym czasie żadne z państw wspólnoty nie zmniejszało ilości wytwarzanych odpadów. Ten plan ma dobre intencje, bo jest w nim zapisane: "po pierwsze wytwarzajmy mniej odpadów". Ale kiedy przyszło do wdrażania polityki, to intencje zostały kompletnie przeinaczone. Skupiliśmy się najpierw na rzeczach, które są najmniej ważne. Dzisiaj zajmujemy się recyklingiem i angażujemy w to całą energię społeczną.
Nie tworzymy w ogóle polityk, które zachęcałyby do zmniejszania ilości odpadów. I to trzeba powiedzieć jasno - to jest na rękę dwóm bardzo potężnym grupom interesu.
O kim mowa?
Te grupy interesu to producenci – z jednej strony opakowań plastikowych, z drugiej strony dóbr szybko zbywalnych, czyli jedzenia. Oni nie muszą po sobie sprzątać. Przez lata nie ponosili żadnej odpowiedzialności, a ta, którą ponoszą dzisiaj, jest iluzoryczna. Oni po prostu trochę więcej płacą, nie ponoszą odpowiedzialności za szkody w środowisku, które się dzieją w związku z ich działalności.
Druga grupa to koncerny, które zajmują się zbieraniem odpadów. One mają w nosie, co się z nimi stanie. One kibicują całemu światu, żeby odpady były zbierane do jak największej liczby pojemników. Im więcej pojemników tym większe ich przychody.
Niestety ludzie robią to, co opłaca się im finansowo. Tak działa kapitalizm; my robimy to, co się opłaca. Jeżeli nam zacznie się opłacać niewytwarzanie odpadów, to koncerny dostarczą nam produkty takie, jakie chcemy. Dzisiaj retoryka koncernów jest taka, że one wprowadzają to, czego klienci potrzebują.
Michał Paca dla naTemat
Czyli jesteśmy zależni od tych grup?
My - pomimo tego, że mamy dobre intencje - oddaliśmy kształtowanie polityki tym grupom interesu, a nie grupom, które myślałyby o długoterminowym dobru naszej planety.
Więc stwierdzenie, że segregacja jest zbędna, bo i tak wszystkie śmieci trafią do jednego kontenera, to mit czy jednak półprawda?
Chciałbym ująć to tak – dużo wartościowszym niż prawidłowo posegregowane śmieci byłoby to, gdybyśmy wszyscy skupili się na tym, aby nie wytwarzać odpadów; żebyśmy przynajmniej raz na pięć razy rezygnowali z zakupu czegoś zapakowanego na rzecz czegoś niezapakowanego.
Poświęcanie uwagi na segregację odpadów jest niemyśleniem o źródle problemu i w tym tkwi szkoda całej edukacji, którą myśmy uprawiali na naszym narodzie przez ostatnich 15 lat. Myśmy przekonali społeczeństwo, że segregacja coś daje i w ten sposób ludzie się rozgrzeszają. Segregacja daje 20 razy mniej niż niewytworzenie tego opakowania.
Co powinien w pierwszej kolejności zrobić zwykły obywatel?
Ludzie powinni za każdym razem przed wejściem do sklepu zadawać sobie pytanie, "czy ja tego potrzebuję". Jeżeli naprawdę muszę kupić nowe rzeczy, chociażby pożywienie czy kosmetyki, to może mogę znaleźć coś bez opakowania, albo w opakowaniu zwrotnym.
Jak Polacy wypadają na tle innych państw?
15 lat temu sytuacja wyglądała dużo lepiej. Przez te lata zaczęliśmy produkować o połowę odpadów więcej. Kiedyś to było 200 kg, dzisiaj to jest ponad 300 kg na mieszkańca. I owszem, jest to mniej niż w Niemczech lub w Danii, ale wciąż nie powinno nas to pocieszać, bo dzisiaj jesteśmy ustawieni cały czas na ścieżce powielania ich błędów. I my i oni zostawiamy problem przyszłym pokoleniom.
Które państwo UE ma najlepsze statystyki pod względem...
Pod względem oszukiwania? Wszyscy w UE oszukujemy i my jesteśmy najsprytniejsi w tym oszukiwaniu. Oszukujemy na dwóch poziomach. Po pierwsze mówimy w Unii, że to, co my zbierzemy do kolorowych pojemników, to jest recykling. Po drugie oszukujemy, bo jak tylko wyślemy coś za granicę w celu recyklingu, to automatycznie uznajemy, że na pewno zostało to poddane recyklingowi. Jeśli my wysyłamy coś do Niemiec, to udajemy, że z pewnością zostało to zrecyklingowane. 
Zgodnie z danymi Eurostatu z 2018 roku najwięcej odpadów w Unii Europejskiej produkuje Dania (766 kg na mieszkańca). Druga w kolejce jest Malta (640 kg na mieszkańca), a na podium znalazły się także Niemy (615 kg na mieszkańca).
Gdzie jeszcze wysyłamy nasze odpady?
My wysyłamy te odpady, płacąc za nie, więc wiemy, że to nie są surowce. Za surowiec płaci nabywca. Teraz popularnym kierunkiem jest Turcja, która ma słabą kontrolę nad składowiskami. 
Kolejna w kolejce jest Ukraina, gdzie ministerstwo wydało skandaliczne zezwolenie na przyjmowanie odpadów. Pozwolono na wielu hektarach na magazynowanie plastiku, zanim zostanie wyprodukowany zakład przetwarzania.
Nie łudźmy się - ten plastik wjedzie na Ukrainę, a my będziemy mieć napisane, że to był recykling. Nam przez chwilę ceny spadną, więc wszyscy będą się cieszyć, że od nas te śmieci wyjeżdżają, a tak naprawdę będziemy truli środowisko u naszego sąsiada.
Jak wyglądają więc sortownie śmieci? Nie przykuwają one zbyt dużej uwagi mediów, ale wizja tego, jak działają, może otworzyć umysł niejednej osobie.
Te instalacje działają najlepiej, jak umieją, ale podstawowy problem polega na tym, że jest ich za mało, i że materiał, który do nich dociera, tak naprawdę nie nadaje się do recyklingu. Ludzie w ogóle nie powinni interesować się tym, jak wygląda ten system dalej. To, czy oni będą zmotywowani do lepszej segregacji, czy będą zmotywowani do niewytwarzania odpadów, jest oddzielnym tematem.
Ten system powinien technicznie wyglądać tak, że jeżeli producent wprowadza na rynek jakiś materiał, to musi zagwarantować recykling takiej samej ilości, i to recykling, który oznacza wytworzenie z nabytego materiału z powrotem tego samego materiału. Dopiero wtedy przestaniemy bardziej zaśmiecać planetę, jeśli producenci będą w pełni odpowiedzialni za kombinacje materiałów, które wprowadzają na rynek.
Okej, segregujemy odpady, wrzucamy do odpowiednich kontenerów, ale często oznaczenie niektórych śmieci jest wątpliwe.
To jest po pierwsze ściema. Recykling plastiku jest ściemą. Ludzie mają jasność, co jest szkłem i metalem. Poza tym wszystko jest bardzo płynne, są plastiki, które udają papier, jest papier, który jest powlekany folią, i co więcej, skrajną bezczelnością jest to, że wszystkie opakowania plastikowe mają znaczek sugerujący, że to się nadaje do recyklingu. Dla 85 proc. plastiku na tej planecie nie ma instalacji do recyklingu. Nikt ich nie buduje, a producenci mnożą plastik. Recykling nie działa na tej planecie.

Zuzanna Tomaszewicz
Robert Wiśniewski





Autorzy artykułu:

Zuzanna Tomaszewicz

dziennikarka popkulturowa