W najnowszym odcinku "Kuchennych rewolucji" znana restauratorka ruszyła do Pogorzelic, gdzie została wezwana, by ratować upadający "Bar u Skwarka". Gdy weszła do kuchni w lokalu, dokonała szokującego odkrycia. Biegały tam żywe kury. Jaka była reakcja Magdy Gessler?
W naTemat jestem dziennikarką i lubię pisać o show-biznesie. O tym, co nowego i zaskakującego dzieje się u polskich i zagranicznych gwiazd. Internetowe dramy, kontrowersyjne wypowiedzi, a także ciekawostki z życia codziennego znanych twarzy – śledzę je wszystkie i informuję o nich w swoich artykułach.
Magda Gessler przybyła na Kaszuby do "Baru u Skwarka", który znajduje się w małej miejscowości niedaleko Lęborka. Lokal serwował typowe dania kuchni polskiej. Jego właścicielami są Alina i Leszek, którzy właśnie w tym miejscu spotykali się na swoje pierwsze randki.
Niedługo później para zainwestowała w ten bar wszystkie swoje oszczędności i stała się jego właścicielami. W programie wzięła udział też ich córka Wiktoria i 72-letnia babcia Jadwiga, matka Aliny, która jest tam kucharką.
Mężczyzna podkreślił, że na upadający biznes gastronomiczny wpływ ma także pandemia, bo przez to lokal odwiedza bardzo mało klientów. W dodatku jego małżonka wyznała, że mierzy się z poważnym problemem, którym jest ból.
Ma to związek z wypadkiem samochodowym. Po czołowym zderzeniu pojazdów, w którym kobieta brała udział, była dwa tygodnie w śpiączce i groziła jej amputacja nogi na wysokości uda.
Gdy przyszedł czas na degustację, Gessler spróbowała m.in. karkówki, flaków, pierogów czy ciasta drożdżowego ze śliwkami i choć miała wiele uwag, to były też takie potrawy, które zasmakowały restauratorce.
Po posiłku gwiazda "Kuchennych rewolucji" chciała się dowiedzieć, w czym leży przyczyna kryzysu w prowadzonym przez rodzinę barze.
Po rozmowach z właścicielami prowadząca ruszyła do kuchni, gdzie czekała na nią niemała niespodzianka, bo po podłodze biegały... kury, które przywędrowały z podwórka. Okazało się, że mama Aliny zajmuje się hodowlą drobiu od blisko 53 lat.
Magda Gessler zaczęła krzyczeć "A kury", po czym szybko wyniesiono je z budynku. Po emocjonujących perypetiach w kuchni rozpoczęła się przemiana lokalu, który od tamtej pory zmienił nazwę na "Żurawinowa chatka zagadka".
W menu znalazły się takie pozycje jak pasztet z dziczyzny z chrzanem i żurawiną, zupa z prawdziwków, karkówka z kopytkami oraz drożdżówka na kwaśnej śmietanie z żurawiną i cukrem.