Kanał Ptaszniki Zająca obserwuje ponad pół miliona osób, a jego twórca pokazuje z bliska swoją hodowlę pająków, węży i jaszczurek. Oglądają go też ludzie, którzy na widok kątnika domowego zwykle w panice zdejmują kapcia, by zlikwidować intruza. Kuba Zając rzucił pracę na etacie i zajmuje się nagrywaniem na YouTube. W wywiadzie dla naTemat ujawnia kulisy tworzenia swoich produkcji.
Jesteś w stanie policzyć, ile masz zwierząt w domu?
Trudne pytanie, bo zawsze można liczyć jeszcze mrówki na jednostki, a to nie ma sensu. Wydaje mi się, że mogę mieć w granicach stu gatunków zwierząt. Wiadomo, że niektórych pająków mam więcej, ale one żyją w grupie, więc liczę to jak jeden gatunek. No i oczywiście jest Alpina, mój pies.
Od razu wyjaśnijmy, że pokazujesz ludziom nie tylko ptaszniki.
Pająków mam najwięcej, ale znajdzie się też sześć węży i jakieś jaszczury. Teraz jestem na etapie budowania terrarium dla teju argentyńskiego i to będzie duże wyzwanie. Ten jaszczur ma do 10 kg wagi i dorasta do 1,5 metra długości. One uchodzą za bardzo inteligentne. Zobaczymy, jak to ostatecznie wyjdzie.
Widziałem na jednym z filmów, jak budowałeś terrarium dla pytona. Rozumiem, że szykujesz coś jeszcze większego?
To nawet nie ja budowałem, tylko mój znajomy. Ono ma 1,90 m na długość, ale jak teju argentyński będzie już dorosły, to trzeba będzie mu ogarnąć jakiś trzymetrowy domek.
Masz ponad pół miliona subskrybcji na YouTube. Skąd wziął się pomysł na Ptaszniki Zająca?
Całe życie lubię się ze zwierzętami. Na wakacjach od zawsze grzebałem pod kamieniami za czymś ciekawym. Natomiast pająków się bałem i to dość mocno.
W to akurat trudno uwierzyć.
Tak to się zaczęło, można powiedzieć, że od fobii. W piątej klasie podstawówki stwierdziłem, że wypadałoby coś zrobić z tym strachem. Rzucił mi się w oczy ptasznik na Allegro i wtedy uświadomiłem sobie, że takie zwierzęta istnieją. Pomyślałem, że można by spróbować. Namówiłem mamę, udało się to bez większych problemów i nawet pojechała ze mną po tego pierwszego pająka.
Z filmów da się wyczuć, że nie jesteś laikiem, jeśli chodzi o zwierzęta.
Siedzę w tym bardzo długo. Jak się czyta wszystkie artykuły i pogłębia wiedzę, to można nauczyć się wielu rzeczy.
Dla kogo tak naprawdę tworzysz swoje filmy?
Celuję we wszystkich, bo każdego mogą zainteresować zwierzęta. Statystyki mówią, że oglądają mnie młodzi ludzie, ale wiem też, że podglądają mnie ich rodzice. Młody pokaże rodzicom i okazuje się, że starszym też się to podoba. Wygląda na to, że oglądają mnie nawet całymi rodzinami.
Albo ci rodzice mają cię dość, bo nagle słyszą od dziecka: chcę pająka!
Tu są pewnie skrajności. Jest sporo rodziców, którzy do mnie piszą, że na początku byli sceptycznie nastawieni, a później ich dziecko złapało zajawkę. W końcu przyznają, że wyszło fajnie po tym, jak kupili pierwszego pająka.
Najlepsze są komentarze widzów: boję się, ale oglądam. Albo dzielą się pomysłami, co by zrobili, jakby jakiegoś ptasznika zobaczyli w swoim pokoju. Sporo takich wpisów znalazłem na twoim kanale.
Ktoś się może bać tych pająków, ale w czasie oglądania on nie wyjdzie nikomu na twarz przez ekran. To pewnego rodzaju skrajność – boję się, ale to mnie tak ciekawi, że mimo wszystko chcę zostać. Ktoś może też pomyśleć, że ten chłop nawet fajnie gada, więc zobaczy do końca.
Przez osiem lat nagrałeś setki filmów. Jak długo pracujesz nad jednym odcinkiem?
Ciężko to nawet uśrednić, bo zależy, o czym on jest. Można przyjąć, że robienie jednego odcinka trwa jeden, półtora dnia. Oczywiście nie 12 godzin dziennie. Dość prosto nagrywa się serię z paczkami niespodziankami, bo to tylko otwieranie przesyłek. Inaczej to wygląda z odcinkami, gdzie np. karmię pająki. Wtedy mogę zbierać materiał do jednego filmu nawet kilka miesięcy.
Pająki łatwo dają się nagrywać?
To jest najgorsze, bo pająki z reguły nie współpracują. Można w nieskończoność ustawiać kamerę, a nigdy nie wychodzi tak, jak by się chciało. Dużo z tym roboty, ale ostatecznie zwykle udaje się zrobić oczekiwane ujęcia.
O to chyba wiele osób chciałoby cię zapytać. Ile razy zostałeś ugryziony?
Nigdy nie dopuściłem do sytuacji, w której jakiś pająk mnie ukąsi. Po pierwsze, byłoby to kontrowersyjne, chociaż ludzie na pewno byliby ciekawi. Żaden pająk nie ukąsił mnie nawet przez przypadek. Jeszcze nie wiem jak to jest, chociaż pewnie to nastąpi. Dawno temu dałem się ukąsić skorpionowi, ale z gatunku, który ma słaby jad, więc wiedziałem, że nic mi się nie stanie, bo nie jestem na nic uczulony. Trochę pomrowiła mnie dłoń i w zasadzie tyle.
Ukąszenia przez ptaszniki mogą być groźne?
Czytałem relacje po ukąszeniach tych bardziej jadowitych ptaszników, i ludzie mają naprawdę nieciekawie. Nawet do paru tygodni mogą występować mocne skurcze mięśni. Ogólnie nie ma ptasznika, który mógłby zabić człowieka. Nawet te z najsilniejszym jadem nie będą w stanie tego zrobić, jeśli ktoś nie jest na coś uczulony.
Zawsze powtarzam, że od zabijania są pająki właściwe. To one robią najwięcej szkód na świecie, na przykład wałęsak brazylijski. Mimo wszystko, przy nawet najbardziej jadowitych pająkach właściwych, śmiertelne ukąszenia liczymy w dziesiątkach, a nie w setkach czy tysiącach – jak w przypadku mocno jadowitych węży.
Twoi sąsiedzi wiedzą, czym się zajmujesz?
Jak miałem małe zasięgi, to nikt nie wiedział kim jestem i żyłem sobie w ukryciu. Później okazało się, że ludzie wiedzą, albo szybko się dowiadują. Póki co mam dobry kontakt z sąsiadami, więc jest dobrze. Wcześniej też nie było problemów, ale wiadomo, że jest to trochę temat tabu.
Musisz mieć jakieś pozwolenia, by prowadzić taką hodowlę?
Na ptaszniki nie trzeba mieć pozwoleń. Oczywiście jeśli jakiś pająk jest chroniony w danym kraju, trzeba mieć zaświadczenie, że urodził się on w niewoli. To papier, który potwierdza legalne rozmnożenie. Mógłbym uzyskać pozwolenie np. na jadowite skorpiony i węże, ale wolę tego nie mieć. Chociaż ludziom pewnie by się to spodobało.
Czyli jest granica, której nie przekroczysz.
Musiałbym spełnić dużo wymagań. Wydaje mi się, że takich jadowitych zwierząt nigdy nie będę miał. No chyba, że uda się przystosować jedno pomieszczenie, ale to masa formalności. Kraty w oknach, dodatkowe kanały wentylacyjne. Cała lista kombinacji.
Możesz uznać mnie za laika, ale byłem w szoku, że dostajesz pająki w zwykłych przesyłkach pocztowych albo od kuriera. To się naprawdę tak odbywa?
To jest bardzo normalne, że wysyła się pająki. Zależy jeszcze czy jest zima czy lato, bo wiadomo, że zwierzęta nie przeżyją w skrajnych temperaturach. Ale rzeczywiście, w taki sposób to się odbywa. Czasami podajemy też pająki BlaBlaCarem.
Pokazujesz swoje zwierzęta na YouTube od ośmiu lat. Był jakiś przełomowy moment w tej pasji?
Przełom nastąpił wtedy, kiedy zaczęły z tego spływać jakieś pieniądze. Znaczną część swojego budżetu poświęcam na zwierzęta i sprzęt, więc tak naprawdę staram się jak mogę.
Historia jest śmieszna, bo jakieś trzy lata temu moja znajoma ze świata YouTube’a powiedziała mi: Kuba, obejrzałam twoje filmy i zobaczyłam, że u ciebie nie ma reklam. Nie wiedziałem, że w ogóle da się wciskać reklamy w środku materiałów. A przecież to najistotniejsza dla twórcy na YouTube opcja.
Kiedy sobie to uświadomiłem, mój kanał zaczął mieć jakikolwiek finansowy sens. Wtedy mogłem zaplanować sobie, że zacznę nagrywać dwa razy w tygodniu i przyzwyczajać widzów, że regularnie dostaną filmy ode mnie. Od trzech lat robię to tak, że film po prostu musi się ukazać w danym dniu.
Utrzymujesz się z prowadzenia kanału?
To było naprawdę ciężkie, ale równe dwa lata temu stwierdziłem, że kończę z etatem. Do tamtego momentu 1,5 roku nagrywałem już dwa filmy w tygodniu, a jeszcze normalnie chodziłem do pracy. To mnie doszczętnie zniszczyło, jednak udało się z tego wybrnąć. Musiałem wybrać: albo jedno albo drugie.
To gdzie wcześniej pracowałeś?
Ostatnią pracę na etat miałem w Sukiennicach, sprzedawałem pamiątki w jednym z lokali. Może nie było to rozwojowe, ale w dni, kiedy nic się nie działo, mogłem sobie obok montować filmy.
Teraz jest YouTube, a do tego mam jeszcze sklep ptasznikizajaca.com, który prowadzi moja dziewczyna. On działa od niedawna, ale całkiem dobrze prosperuje.
Na polskim YouTube są różne kanały o zwierzętach, ale twój trudno z jakimkolwiek porównać, choćby pod względem zasięgów. Czujesz, że trochę przecierasz szlak?
Prawdziwymi pionierami w tym temacie byli "Zilla" i "Syrion9999", jakieś 10 lat temu. Oni pierwsi na polskim YouTube zaczęli coś nagrywać o pająkach. To jednak czasy, kiedy ciężko było się przebić. Te osoby się powykruszały, bo ile można robić coś, jeśli nie masz z tego pieniędzy? Potem wszedłem ja – sześć lat też nagrywałem bez profitów. Teraz jest więcej kanałów, dużo młodych osób chciałoby pójść w moją stronę.
Co ważne, ja nie czuję się hodowcą, tylko hobbystą. Różnica jest taka, że hodowca rozmnaża gatunki i to jest jego źródło dochodów. Ja rozmnażam, kiedy mam ochotę nagrać taki film. Bazuję na tym, co chcę mieć i co mi sprawi frajdę. Jest wiele osób w Polsce, hodowców z prawdziwego zdarzenia, którzy mają ogromną wiedzę. Ja wiem to, czego nauczę się z własnego doświadczenia.
Masz już pomysły, jak pójść o krok dalej z pasją do ptaszników i węży?
Nowe koncepty piszą się same. Najnowszy to szukanie pomieszczenia, w którym zrobię swoje mini zoo-studio. Mam cały czas ograniczone miejsce, więc nie mogę pozwolić sobie na tyle pająków, ile bym chciał. Szukam większego wnętrza, które podzielę na sektory. Wtedy to będzie jakiś nowy etap w hodowli. Może udałoby się na przykład organizować u mnie spotkania z widzami.
Był plan na wyjazd ze mną do Wietnamu, nawet znalazłem trzy osoby, ale pandemia pokrzyżowała plany. Pomysł jest, więc pewnie do tego wrócimy. Prawda jest taka, że pająki doszczętnie mnie pochłonęły. Załapałem się na ostatnie możliwości podróżowania przed covid-19, ale tak naprawdę żaden wyjazd nie zwrócił mi się z nagrywanych filmów. Jak się uda znowu normalnie przemieszczać, to będę hodował pająki w Polsce, a w fajnych miejscach na świecie oglądał je w naturze.