W Zalewie Rybnickim pływają rekordowo wielkie sumy. To ten złowiony przez pana Szymona.
W Zalewie Rybnickim pływają rekordowo wielkie sumy. To ten złowiony przez pana Szymona. Fot. Facebook.com/szymon.apteka
Reklama.
Jeśli ktoś nie interesuje się wędkarstwem, Jezioro Rybnickie, albo bardziej powszechnie Zalew Rybnicki, to pewnie żadna większa atrakcja. Zbiornik powstał prawie 50 lat temu poprzez spiętrzenie wód rzeki Rudy.
Patrząc na zdjęcia, nic specjalnego. Miejsce, jakich w Polsce wiele. Jednak kominy, które widać w oddali wskazują, że to może być nietypowy zakątek na Śląsku.
Zalew Rybnicki powstał głównie w jednym celu: ma chłodzić turbiny elektrowni Rybnik, która znajduje się w pobliżu. I właśnie w tym tkwi niezwykłość tego miejsca. Zalew jest zasilany przez strugi ciepłej wody. A to stwarza doskonałe warunki do życia dla ryb.
– Z perspektywy wędkarza to idealne miejsce. Sumy czy karpie dorastają tam do wielkich rozmiarów – nie ukrywa w rozmowie z naTemat pan Piotr Bytom, który Jezioro Rybnickie zna jak własną kieszeń. Łowi tam ponad 20 lat. – Woda w elektrowni jest ciągle podgrzewana. Kiedyś w miejscu zrzutu, nawet zimą miała około 17 stopni. Dzięki temu ryby żerują cały rok – dodaje.
Pan Piotr zaznacza, że wcześniej były jeszcze lepsze warunki, ale kilka lat temu elektrownia przeszła na inny typ chłodzenia.
– Woda już nie jest taka ciepła, ale z roku na rok wiele się zmienia. Wszystko zależy od cyklu produkcyjnego elektrowni. Kiedyś łowiło się ryby cały rok, teraz zbiornik częściowo zamarza – wyjaśnia.
logo
Pan Piotr i złowiony przez niego okaz w Zalewie Rybnickim. Fot. Facebook / Piotr Bytom
Mój rozmówca złowionymi okazami chwali się na Facebooku. – Mam bardzo dużo karpi, które ważyły nawet 25 kg. Jest parę ryb w granicach 29 kg. Zbiornik jest systematycznie zarybiany przez okręg Polskiego Związku Wędkarskiego w Katowicach – opowiada.
logo
Pan Piotr chwali się okazami z Zalewu Rybnickiego. Fot. Facebook / Piotr Bytom
Nie da się ukryć, że najbardziej efektownie wyglądają sumy złowione w Zalewie Rybnickim. W 2018 r. pan Szymon Nowowiejski trafił na okaz, który okazał się rekordem Polski pod względem długości. Ryba miała… 260 cm.
Można powiedzieć, że dopisało mu wyjątkowe szczęście. Kulisy tego połowu pokazał na YouTube, i jednocześnie zamknął usta niedowiarkom.

Ten wielki sum to jeden z wielu potworów w zalewie. – Rozmawiałem ze strażnikami Państwowej Straży Rybackiej, którzy mówili, że przy turbinie znaleziono martwego suma i był jeszcze większy – zauważa z kolei pan Piotr.
A pan Szymon robi swoje i dalej "poluje" na rekordowe sumy. Niedawno pokazał zdjęcie okazu, który miał 205 cm. Złowił go razem ze swoim kuzynem. – Rybka oczywiście wróciła cała i zdrowa do wody – zapewnia.
logo
Sum, który miał 205 cm. Fot. Facebook / Szymon Nowowiejski
Trzeba pamiętać, że połów ryb wiąże się z różnymi restrykcjami, które dotyczą także Zalewu Rybnickiego. – Są udostępnione dla nas brzegi, ale wędkować można tylko w godzinach między 4 rano a 23. Nocny połów nie może się odbywać – wskazuje pan Piotr.
Ograniczenia dotyczą też przynęt. – Możemy używać tylko modeli pływających. Co ciekawe, po zbiorniku żaglówki pływają normalnie, tak samo skutery wodne. Wszyscy mogą pływać, tylko nie wędkarze, co jest bardzo uciążliwe dla nas – ubolewa.
– Czekamy, aż PZW i kierownictwo elektrowni zezwoli nam łowić w nocy. Wędkarze zadeklarowali nawet, że mogą płacić za nocne wędkowanie, byle tylko robić to legalnie – tłumaczy.
Gdyby nie szereg zakazów, wędkarze mieliby pewnie szansę na jeszcze bardziej efektowne zdobycze. Nie ma jednak wątpliwości, że Zalew Rybnicki zyskał już renomę jednego z najlepszych łowisk w kraju.