Na wrocławskim Rędzinie na rozlewiskach w pobliżu ujścia Widawy do Odry w sobotnie popołudnie spacerowicze ujrzeli w wodzie... aligatora. Na miejsce natychmiast wezwano policję oraz pracowników ogrodu zoologicznego. Gad miał około 1 metra długości. Służby próbują ustalić, w jaki sposób zwierzę dostało się do wody w tych okolicach.
O aligatorze w Odrze we Wrocławiu jako pierwsza napisała na portalu internetowym "Gazeta Wrocławska" zaalarmowana przez czytelniczkę, która na własne oczy widziała w rzece nietypowe zwierzę.
– Maleństwo miało około metra długości, nikt z obecnych nie wierzył, że widzi krokodyla – wyjaśnia pani Krystyna, która natrafiła na oszałamiający widok w rzece wczorajszego dnia około godziny 15.
Aligator we Wrocławiu. Metrowy gad pływał Odrą
Teren, w pobliżu którego pływał egzotyczny gad, jest podmokły i w pewnym stopniu może przypominać naturalne środowisko bytowania krokodyli.
Policja wraz ze specjalistami z wrocławskiego zoo potwierdziła, że najprawdopodobniej był to aligator, który nie stwarza zagrożenia dla ludzi, ale może być groźny dla innych zwierząt. Miejsce, w którym go znaleziono, zostało zabezpieczone.
Osobnik, który pływał Odrą, był niewielkich rozmiarów. Aligatory mają zwykle od 2 do 4 m długości. Ten, którego znaleziono we Wrocławiu, miał zaś około 1 metra. Nadal ustalane jest, w jaki sposób gad dostał się na nadodrzańskie rozlewiska.
Jak aligator mógł się dostać do Odry?
Służby nie wykluczają, że do wody mógł go wypuścić hodowca. Wiadomo, że większość tego typu zwierząt jest chipowana podczas sprowadzania z zagranicy. Dalsze czynności mają wykazać, jak zwierzę znalazło się we Wrocławiu.
Informacja o aligatorze w Odrze z miejsca stała się lokalną sensacją – co najmniej na miarę słynnego, warszawskiego pytona, który miał w przeszłości pływać w Wiśle.
To nie wszystkie szokujące znaleziska, na jakie natrafiono w Polsce. Warto przypomnieć, że niedawno nad Jeziorem Zegrzyńskim znaleziono... piranię.