Po tym, jak do opinii publicznej wyciekła nieoficjalna informacja, że nowym ministrem rolnictwa ma być poseł Grzegorz Puda, na Twitterze wybuchła burza. "Jakby mi ktoś w twarz napluł” – to jeden z typowych komentarzy rozzłoszczonych rolników. A organizacje broniące praw zwierząt nie kryją entuzjazmu.
Grzegorz Puda to 38–letni poseł PiS z Bielska–Białej. To jego druga kadencja w Sejmie. Wcześniej przez kilka kadencji zasiadał w radzie swojego rodzinnego miasta. Do niedawna był politykiem niemal anonimowym – mało kto kojarzył wiceministra ds. funduszy i polityki regionalnej. Nieliczni mogli zapamiętać jego nazwisko z sejmowej wpadki – na początku kwietnia to on jako jedyny z PiS zagłosował przeciwko bezprawnej ustawie o głosowaniu kopertowym. Szybko jednak ogłosił, że pomylił przyciski.
Jeszcze mniej osób kojarzyło, że jest pełnomocnikiem rządu ds. organizacji Światowego Forum Wiejskiego w Katowicach w 2022 roku. To wszystko zmieniło się w ostatnich dniach, gdy poseł Grzegorz Puda swoją twarzą firmował tzw. piątkę dla zwierząt, projekt PiS, który wprowadza zakaz hodowli zwierząt na futro i uboju rytualnego na eksport.
Dobra strona wiceministra
Twarzą ustawy został właśnie Grzegorz Puda. – Jarosław Kaczyński zapewniał mnie, że projekt ustawy o ochronie praw zwierząt jest w dobrych rękach – mówi naTemat posłanka Katarzyna Piekarska, która tematem zajmuje się od lat. Polityczka wspomina, że miała dobry kontakt z posłem Pudą przy okazji procedowania tego projektu. Nie kojarzy innych styczności z reprezentantem PiS.
Posłanka Piekarska nie może dłużej rozmawiać – po pierwsze nie ma już żadnych informacji, a po drugie właśnie jest w drodze. W aucie, które prowadzi, ma szczeniaki, które ktoś jak śmieci wyrzucił do rowu. – Zdjęcia psiaków będą na moim Facebooku – dorzuca szybko zanim się rozłączymy.
Poseł Przemysław Koperski (Lewica) też ma do powiedzenia o pośle PiS pozytywne rzeczy. Wywodzą się z tego samego miasta – Bielska–Białej.
– Puda to człowiek z samorządu. Pewnie dlatego mocno stąpa po ziemi. Choć jesteśmy z różnych stron politycznej barykady, poznałem go od dobrej strony – mówi naTemat polityk z opozycji. Koperski dodaje, że zapewniał o wsparciu Lewicy dla ochrony praw zwierząt.
– Jest osobą aktywną, zdeterminowaną i stanowczą, był taki zarówno w samorządzie jak i na szczeblu ministerialnym. Cieszę się, że prowadzi projekt ustawy o ochronie praw zwierząt – dodaje poseł Koperski.
Zakaz hodowli norek, który często odbywa się w Polsce w warunkach urągających najbardziej podstawowemu poczuciu przyzwoitości, zjednał Pudzie sympatię wielu internautów. Jednak Portal Demagog.org, który weryfikuje wypowiedzi polityków, uznał argumentację Pudy za manipulację. 16 września poseł powiedział w Sejmie, że "73 proc. społeczeństwa, a na wsi 72 proc. społeczeństwa, popiera projekt ustawy o ochronie zwierząt". Demagog wskazał, że sprawa przedstawia się inaczej. "Dane te pochodzą z 2019 roku i nie odnoszą się do projektu ustawy o ochronie zwierząt, który porusza także m.in. kwestie uboju rytualnego" – czytamy u fact–checkerów. Jedyna interpelacja posła Pudy dotyczy nie rolnictwa, lecz losu artystów, którym lockdown związany z COVID–19 odebrał źródło utrzymania.
Minister rolnictwa, co krowy nie widział?
Tymczasem w internecie wrze. Gniewne wpisy na Facebooku i Twitterze zamieszczają rolnicy, którzy są przeciwni piątce dla zwierząt (są też bowiem tacy, którym np. przeszkadza sąsiedztwo smrodliwych hodowli norek). Politycy Polskiego Stronnictwa Ludowego i Konfederacji prześcigają się w tweetach na temat Pudy i jego projektu.
"Czy oni chcą się pozbyć elektoratu wiejskiego?” – zastanawia się głośno nad strategią PiS poseł Artur Dziambor (Konfederacja). "Nie odpuścimy w Senacie, nie odpuścimy prezydentowi Dudzie. Piątka Kaczyńskiego nadaje się tylko do kosza! Nie damy się! Nie rzucim ziemi skąd nasz ród! Niech żyje Polska! Niech żyje polska wieś! Szczęść Boże!” – pisze przewodniczący Władysław Kosiniak–Kamysz cytując fragmenty "Roty" Marii Konopnickiej.
W tym samym czasie w Warszawie protestują rolnicy przeciwni projektowi PiS. – Wieś oddała głosy w wyborach i dziś rządzący pokazują im "gest Lichockiej" (środkowy palec – red.) – mówi w Polsat News wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski (PSL). Organizacje prozwierzęce, takie jak Viva!, otwarcie cieszą się z tego, że nad tym, by zwierzętom na wsi nie działa się krzywda, będzie czuwał Grzegorz Puda. Polityk nie ukrywa zresztą, że jest to jedna z organizacji pozarządowych z którymi współpracuje – swoje zdjęcie na Facebooku ozdabia nakładką profilową właśnie od niej.
Rolnicy śmieją się w internecie, że Puda to facet, który jeśli kiedyś widział krowę, to pewnie tylko w telewizji. Nie można jednak powiedzieć, że polityk nie ma pojęcia o wsi. W 2006 roku ukończył Akademię Rolniczą w Krakowie. Specjalizował się w zootechnice. Jednak czy to wystarczy, by być ekspertem w danej dziedzinie? Prasa branżowa ma jednoznaczne stanowisko: nie.
"Dla rolników ta informacja (o możliwej nominacji – red.) brzmi jak ponury żart. Poseł z Bielska–Białej, to twarz ustawy o ochronie zwierząt, człowiek, który ze wsią ma tyle wspólnego co fakt, że czasami przejedzie przez nią samochodem lub zrobi sobie zdjęcie z paniami z koła gospodyń wiejskich" – krytykuje ministra dziennikarz Paweł Hetnał z "Cen Rolniczych". Takich głosów jest więcej.
Grzegorz Puda i Krzysztof Czabański
Argument o braku doświadczenia podnosi jeden z posłów ze Śląska, który prosi o zachowanie anonimowości. – Nie zna świata poza polityką. Za dużo w życiu się nie napracował. Przez jakiś czas robił w marketingu jednego z hoteli, ale przez długi czas nie miał zajęcia. To człowiek kompletnie nieprzygotowany, ale nie jest to wyjątek na tle innych nominacji PiS – mówi polityk.
Wieść o tym, że to właśnie Grzegorz Puda ma zostać nowym ministrem rolnictwa, wywołała na jego twarzy uśmiech. – Proszę zauważyć: to względnie młody poseł. Robi karierę, bo trzyma się nogawki Krzysztofa Czabańskiego, a ten go pcha w górę. To proste: dzięki Czabańskiemu Puda ma chody u Kaczyńskiego. Oby tylko nie na zgubę polskiego rolnictwa – mówi informator.
Z kolei również anonimowa posłanka z opozycji ma wątpliwości, czy Grzegorz Puda będzie ministrem w prawdziwym znaczeniu tego słowa, czy tylko z nazwy. – Miałam okazję obserwować co robi w Sejmie. Cały czas prosi "górę" o dyspozycje. Dlatego myślę, że będzie ministrem niesamodzielnym, sterowanym. Takim pisowskim urzędnikiem – dzieli się przemyśleniami polityczka. Gdy przyszło do głosowania, jak wielu kolegów poparła projekt piątki dla zwierząt.
Mieszane uczucia wobec Pudy ma aktywistka na rzecz praw zwierząt z Bielska–Białej. Pamięta, że jako radny Puda wspierał różnego rodzaju inicjatywy na rzecz bezdomnych psów i kotów. – Dlatego ucieszyłam się, że to właśnie on zastąpi Ardanowskiego, który miał temat gdzieś. Z drugiej strony wiem, jak działa PiS i boję się, że jak Kaczyński mu każe, to Puda zmieni zdanie o 180 stopni. Nie otwieram więc szampana. Zobaczę co będzie robił jako minister – podsumowuje działaczka.