Tak dokładnie nie wiadomo, jaki procent wołowiny, która trafia na nasze talerze, pochodzi z uboju chorych krów, tzw. "leżaków". Pewne jest to, że jedzenie takiego mięsa może prowadzić do wielu powikłań, a nawet groźnych chorób.
W dokumencie "Chore bydło kupię" dziennikarze "Superwizjera" nagłośnili proceder uboju chorych krów, z których mięso trafia na handel, a co za tym idzie również na stoły konsumentów w Polsce i całej Europie. – Spożycie tego mięsa może stanowić zagrożenie dla zdrowia i życia – zgodnie twierdzą biegli powołani do sprawy z Białej Rawskiej, gdzie również ubijano "leżaki".
– Coś takiego idzie na kebaba – mówiła pracownica rzeźni, nagrana przez dziennikarza TVN. – Ja powiedziałam: "kebaba to k***a już nigdy" – dodała z rozbrajającą szczerością. Taka rewelacja potrafi zabrać apetyt nawet najtwardszym zjadaczom mięsa. Dlatego nie dziwi niepokój o własne zdrowie, który przeszedł przez społeczeństwo.
Możliwość zjedzenia mięsa pochodzącego z chorych osobników zaniepokoiła nie tylko Polaków. Na alarm biją również mieszkańcy Wielkiej Brytanii, Finlandii, Czech czy Słowacji. Z rozmowy z Frantiskiem Kvardą ze słowackiej gazety "Hospodarske Noviny" dowiedzieliśmy się, że nasi południowi sąsiedzi chcą sprawdzać sieci supermarketów pod kątem importu polskiej wołowiny.
Biegli zgodnie twierdzą – jedzenie mięsa z "leżaków" jest zagrożeniem dla życia i zdrowia ludzi. Ale co tak dokładnie nam grozi?
Co grozi po zjedzeniu mięsa z chorych i martwych krów?
Znowu wrócimy do sprawy z Białej Rawskiej z 2013 roku, która dotyczyła handlu mięsem pochodzącym z chorych osobników. W akcie oskarżenia, liczącym niemal 200 stron, znajdziemy opinie biegłych lekarzy, którzy wymienili szereg potencjalnych powikłań, związanych ze spożyciem wołowiny z "leżaków".
Biegli stwierdzili wówczas, że konsumenci są narażeni między innymi na ciężkie zatrucia pokarmowe, zakażenie pozajelitowe, zapalenie opon mózgowych, stawów, szpiku oraz kości, wrzodziejące zapalenie jelita a także sepsę o ciężkim przebiegu.
Trzeba coś z tym zrobić
Po emisji materiału "Superwizjera", Główny Lekarz Weterynarii wydał oficjalne oświadczenie, w którym zapewnił, że walka z procederem handlu mięsem z "leżaków" będzie toczyła się na wielu frontach.
"Główny Lekarz Weterynarii zarządził niezwłoczne przeprowadzenie kontroli na terenie Polski przez podległe mu organy Inspekcji Weterynaryjnej w wyżej wymienionym obszarze. Kontrole te będą realizowane w ścisłej współpracy z innymi służbami, w szczególności ze służbami Policji, Inspekcji Transportu Drogowego i Prokuratury" – czytamy.