Od ponad roku pani Krysia wraz z psami mieszka w nowym miejscu. Wcześniej zwierzęce hospicjum funkcjonowało w Karpaczu. Pani Krystyna na ośrodek geriatryczny dla czworonogów zamieniła dawny pensjonat. Jej były mąż postanowił pensjonat sprzedać i ona wraz z psami musiała się wyprowadzić.
Taki "oddział geriatryczny" liczy obecnie 11 psów. Te są już w takim stanie, że - jak mówi pani Krystyna - wymagają wręcz opieki 24 godziny na dobę. Bo to i zmienianie opatrunków, i zmienianie podkładów czy pieluch, i czasem pilne wyjazdy do weterynarza. Opowieść o tym, co niektóre z tych psów przeżyły, z trudem przechodzi jej przez gardło.
Puszek był przez 10 lat trzymany na łańcuchu w szczerym polu. Do zardzewiałej beczki był przykuty. Śnieg, deszcz, mróz – stał tak. Czasem mu ktoś przyniósł jedzenie i picie, czasem nie. Interwencyjnie został odebrany.
Tosię przywiązano nocą do bram schroniska i połamano jej nogi, żeby nie mogła uciec.
W zeszłym roku udało się znaleźć dom dla psiunia, któremu właściciel oczy papierosem wypalił.
Północ - ma tak na imię, bo mi go ludzie zbolałego równo o północy przywieźli - chodzi taki przechylony, bo nie ma błędnika. Wygląda jak Quasimodo - jest tak brzydki, że aż piękny.
– Mokra karma zawsze jest potrzebna. Środki czystości też. Ale nie te drogie, bo one mają bardziej intensywny zapach, a tego psy nie lubią. Jak się wypierze im podkłady takim droższym proszkiem, to bardziej na to sikają – wyjaśnia pani Krysia.
– Informują, że jest ciężki stan i zawsze czekają na mnie, żebym mogła być przy psie. Nigdy nie uśpią psa, zanim się nie pożegnamy – przyznaje.
Po tylu psach już wiem, kiedy przychodzi koniec. Kiedy trzeba przy nim czuwać. One odchodzą przy mnie. I choć już tyle ich przeszło na drugą stronę tęczowego mostu, to zawsze jest to dla mnie osobisty cios.
– Bo ta śmierć jest taka nieuczciwa! Często tu walczę o każdy ich dzień. Walczę, kurde, jak lew, żeby żyły godnie. Bo te psy przez 10 czy więcej lat i były męczone i cierpiały. A ja mam tak mało czasu, żeby im wynagrodzić to. Bo dopiero na koniec życia doświadczają czegoś dobrego: ciepłego kąta, miski, przytulenia – łamie się jej głos.
Bo piekło mamy tutaj na ziemi. A tam gdzieś musi być tylko lepiej. I tam muszą czekać na nas ci, których kochaliśmy. A ja kocham tylko psy. Więc na pewno się z nimi tam spotkam.