
Efekt: straty
Rybacy, z którymi rozmawiamy, zarzekają się, że oni nigdy nie zrobiliby krzywdy foce, choć te wyrządzają im niemałe szkody. Małgorzata Formelli, która zajmuje się połowem i handlem rybami, właśnie pisze do ministerstwa, by pokazać ogrom strat, jakie jej firma poniosła przez foki, które konsumują złowione już w sieci ryby. – 1852 ryby stracone, czyli dokładnie 272 tysięcy złotych na minusie – wylicza Formelli.
Foka to ewidentny szkodnik, a Bałtyk nie jest jej naturalnym środowiskiem. Przed wojną płacono rybakom za zabicie foki. Jej pojawienie się u nas to wymysł WWF-u i ekologów, głównie niemieckich, którzy chcieliby nam tutaj przeflancować rezerwaty. Musimy zacząć coś robić. Nie ma innego wyjścia.
Rybacy wiedzą o funduszu i działaniach, jakie w jego ramach są finansowane, m.in. o rekompensatach za szkody czynione w połowach przez ssaki morskie (foki). Przepisy w tym zakresie zostały wypracowane wspólnie z rybakami. W związku z powyższym, armatorzy statków rybackich dokonują zgłoszeń o szkodach w połowach i ubiegają się o wydanie odpowiednich zaświadczeń od inspektorów rybołówstwa morskiego w tym zakresie.
Przyczyna?
Marcin Buchna, prezes Stowarzyszenia Ekologiczno-Kulturowego, podkreśla, że jeszcze 7-8 lat temu rybacy nie mieli najmniejszego problemu z wyjadaniem ryb przez foki. A to dlatego, że te miały, co jeść. I tłumaczy, dlaczego – jego zdaniem – to się zmieniło.
My jako stowarzyszenie od długiego czasu sprzeciwiamy się pewnej inwestycji. To znaczy, że w Zatoce Pucko-Gdańskiej zrzucany jest odpad górniczy w potężnych ilościach. Rybacy zauważyli, że gwałtowne załamanie w tej zatoce nastąpiło w tym samym czasie. W momencie, kiedy ta inwestycja się rozpoczynała, to dziewięciu naukowców wydało negatywną opinię na jej temat.Trzeba znaleźć przyczyny, które spowodowały załamanie tego środowiska, a nie skupiać się na fokach. One oczywiście wyrządzają dziś szkody rybakom, wywołują u nich negatywne emocje. Ale trzeba spojrzeć na korelację czasową, to my jako społeczeństwo mamy prawo podejrzewać, że diabeł tkwi w szczegółach.