
Reklama.
Ta historia zasługuje na scenariusz filmowy. Może nie będzie to produkcja godna Oscara, ale z pewnością przyciągnęłaby do kin wielu widzów złaknionych poruszających serce historii. Jest pozytywny bohater, jest trochę i do śmiechu, i do płaczu. Opowieść o dzielnej krowie zaczyna się tydzień temu, gdy skazana na rzeź postanowiła uciec. Wyłamała barierki i uciekła w las. Nikomu nie udało się jej zatrzymać. Ani odnaleźć. Gdy grupa poszukiwawcza udała się w końcu na poszukiwania zwierzęcia, po krowie nie było ani śladu. Zaszyła się gdzieś w lesie niczym partyzant Wietkongu i tropicielom nie udało się namierzyć zwierzęcia.
Jej ucieczka szybko stała się głośna. Paweł Kukiz stwierdził, że krowa uciekinierka wykazała umiłowanie wolności, spryt i charakter. Podobnego zdania był starosta nyski Czesław Biłobran, który zadeklarował, że schwytane zwierzę odkupi i krowa dożyje u niego emerytury.
Po tygodniowych poszukiwaniach w końcu znaleziono krowę w miejscowości Siestrzechowice. Był to przypadek, bowiem spodziewano się ją znaleźć w zupełnie innym miejscu. Zwierzę zostało trafione pociskiem ze środkiem usypiającym. Było w dobrym stanie. Nic nie wskazywało, że może dojść do tragedii.
Niestety, finał tej historii jest smutny i jeśli przyznawanoby Oscary za ilość wylanych łez, to opowieść o dzielnej mućce miałaby szanse na nagrodę. Krowa, która wybrała wolność nie przeżyła, jej utraty. Padła na serce, gdy próbowano ją załadować do samochodu, który miał ją zawieźć do starosty Biłobrana.