Pracownicy Stacji Morskiej na Helu otrzymali od turystów informacje o dużych ilościach martwych ryb, które morze wyrzuciło na brzeg. Okazało się, że to bardzo rzadkie motele. Na dwustumetrowym odcinku wybrzeża naliczono ich 130.
"Ryby były bardzo świeże. Kilka z nich jeszcze się poruszało. Największe osobniki moteli znalezione na plaży miały długość blisko 38 cm. Były to ryby dorosłe. Części osobników moteli nosiła na ciele ślady po kontakcie z oczkami sieci rybackiej, co utwierdza, że do śnięcia ryb przyczyniła się działalność rybacka" – czytamy na stronie Stacji Morskiej.
U części ryb stwierdzono wystający z pyska pęcherz pławny, inne z kolei miały wynicowany na zewnątrz końcowy fragment jelita wypełniony gazem. Niektóre miały też wypełnione gazem, napuchnięte brzuchy.
Oznacza to, że ryby bardzo szybko musiały zostać wyniesione na powierzchnię wody lub na mniejszą głębokość w porównaniu do tej, której przebywały. Wyłowione osobniki nie zdążyły się przystosować do zmian ciśnienia wody. Tym bardziej, że rzadko spotykana motela żyje przy dnie, na głębokości od 20 do 50 metrów.
Nie wiadomo, kto wyłowił ryby i dlaczego je "odrzucił", co jest nielegalne.