Suczka przeżyła noc, teraz zacznie się leczenie.
Suczka przeżyła noc, teraz zacznie się leczenie. Fot. Facebook / STOZ "Zwierzaki Niczyje"

Bestialsko pobita suka została przywieziona do lecznicy, a członkowie Stowarzyszenia Zwierzaki Niczyje szukają jakiejkolwiek informacji o sprawcach. Suka przeżyła noc, teraz czeka ją seria badań i długie leczenie.

REKLAMA
Leżała przy drodze, cała we krwi. Nie miała sił się podnieść. Wezwani na pomoc wolontariusze ze Skwierzyńskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt "Zwierzaki niczyje" zabrali ją do lecznicy. Weterynarz po krótkim badaniu stwierdził, że pies z całą pewnością nie jest ofiarą wypadku komunikacyjnego. Jego zdaniem suka została bestialsko pobita. I to nie było jedno uderzenie.
Obrzęk głowy, krwawienie do zatok, utrata krwi – to tylko część z wymienionych obrażeń. Pies był tak słaby, że lekarz nie zdecydował się na podjęcie leczenia. Uśpienie psa na czas operacji nie wchodziło w grę, suczka była tak osłabiona, że mogłaby się już nie obudzić. Na noc założono kompres, podłączono do kroplówek, zadbano o to, żeby miała ciepło. Rozpoczęła się walka o to, żeby pies przeżył noc.
W tym samym czasie pojawiły się pierwsze informacje mówiące o tym, że dzień wcześniej widziano, jak jacyś ludzie szli z tym psem w kierunku ulicy Kolejowej w Skwierzynie, gdzie potem go znaleziono całego we krwi. Policja szuka podejrzanych. Liczy przy tym na świadków – możliwe, że ktoś widział ludzi katujących zwierzę. – Takie przypadki niestety nie są odosobnione, wręcz powiedziałabym, że ostatnio zdarzają się coraz częściej – twierdzi prezes stowarzyszenia "Zwierzaki Niczyje" Agnieszka Czaczkowska. – Każdy taki przypadek jest przez nas zgłaszany na policję. Jak jest z wykrywalnością? Różnie. Na przykład w jednej sprawie sprzed paru miesięcy policjanci cały szukają ludzi, którzy skatowali szczeniaka. Do dziś nikogo nie zatrzymano – przyznaje prezes.
Samo ujęcie sprawców to dopiero początek wymierzania sprawiedliwości. Choć z tym też różnie bywa. – Zwykle te sprawy są umarzane z uwagi na niską szkodliwość, czasem tylko kończy się jakąś grzywną zasądzoną przez sąd w wysokości kilkuset złotych – ubolewa w rozmowie z naTemat Agnieszka Czaczkowska. Nie ma wątpliwości, że zasądzana kara jest zdecydowanie niższa, niż wynoszą koszty leczenia skatowanych zwierząt.
Pobita suczka dziś rano czuje się lepiej. Wstała, dużo piła. To daje nadzieję, że będzie mogła zostać zoperowana. Na profilu stowarzyszenia na Facebooku jest podany numer konta, na które wszyscy chętni mogą przelewać pieniądze. Dopuszczalne są dwa dopiski, jeden mówiący o tym, że przeznacza się środki na leczenie psa, drugi, że to ma być nagroda za wskazanie sprawców. W tej chwili nagroda wynosi już 2500 zł i wciąż rośnie. Wystarczy poczytać komentarze internautów pod postem, żeby nabrać pewności, iż kwota ta może być o wiele wyższa.
Samo leczenie pochłonie też niemałe środki. W najbliższych dniach będą potrzebne lekarstwa, stała opieka weterynaryjna, prawdopodobnie operacja. A przecież suczka husky, która trafiła do lecznicy nie jest jedyną, którą opiekują się wolontariusze ze "Zwierzaków niczyich". – Pieniądze pochodzą z darowizn, wpłat celowych, ludzie przekazują nam jeden procent ze swoich podatków – wylicza prezes stowarzyszenia. – Gdy kończą się darowizny dokładamy z własnych portfeli, nie zostawiamy zwierząt bez pomocy – dodaje Czaczkowska.
Stowarzyszenie opiekuje się bezpańskimi psami, ale nie tylko. Prowadzi też dom kota, w którym przebywają miauczące czworonogi. Te, które zostaną wyleczone i trafiają do adopcji, choć nie ma zbyt wielu chętnych. – Suczka też pewnie trafi do adopcji, ale dopiero po wyleczeniu. Jej stan nie pozwala dziś stwierdzić, kiedy będzie zdrowa – mówi prezes stowarzyszenia.